Błaszczykowski

5K 150 13
                                    

Patrzę prosto w oczy portugalskiemu bramkarzowi, przygotowując się do strzału. Nie słyszę dopingu kibiców. Jest cisza. Wszyscy dłońmi zasłaniają twarze, nie mogąc patrzeć, czy piłka wpadnie do bramki. Liczą się trzy rzeczy. Bramkarz, piłka i ja.

Biorę rozbieg i uderzam. Piłka leci w prawy, dolny róg bramki i nie wpada do siatki. Bramkarz wybija... Co zrobiłem źle? Przecież na treningach wychodziło... Zrobiłem wszystko to, co zawsze. Co się stało? Chowam twarz w dłoniach, a w oczach pojawiają się łzy.

Na trybunach jest cisza. Nawet biało-czerwone serca polskich kibiców nie biją. Wszyscy czekają na odpowiedź Portugalczyków. Koledzy klepią mnie po plecach i czekamy... W bramce staje Łukasz. Jest skoncentrowany. Teraz cała odpowiedzialność spoczywa na jego barkach. Obroni czy wpuści? Obejmujemy się i czekamy. Modląc się w duchu, że bramka nie padnie i dalej będziemy w grze, że spełnią się nasze marzenia o półfinale i sięgniemy do bram nieba.

Ale nie dzisiaj... Piłka ląduje w siatce. Na trybunach słychać krzyk euforii portugalskich kibiców, który jest zagłuszony przez podziękowania polskich.

Przegraliśmy...

Ze spuszczonymi głowami udaliśmy się do szatni. Złoty sen się zakończył. Było tak blisko... W żadnym momencie podstawowego czasu tego Euro nie przegrywaliśmy, ale zabrakło nam szczęścia.

Z nieba zostaliśmy straceni do piekła.


Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now