J.Rodriguez/R.Lewandowski

474 51 8
                                    

Do Bundesligi przychodziłem z obawą. Obawiałem się trochę bariery językowej, chociaż Toni nauczył mnie kilku niemieckich zwrotów. Mimo wszystko byłem zagubiony jak mały dzieciak w wielkim mieście.

Monachium miało inny klimat niż Madryt. Kiedyś powiedziałbym, że to Hiszpania jest moim domem. Mimo wszystko spotkałem osobę, która pokazała mi, że mój dom może być  w Niemczech. Oboje zaś wiedzieliśmy, że nasz potencjalny związek nie ma racji bytu. Mieliśmy rodziny, których nie chcieliśmy porzucić. Mieliśmy też siebie.

Nazywali nas przyjaciółmi w klubie i rywalami w kadrze. I ten moment nadszedł, Robercie.

Moment, w którym remis nie urządzał żadnej z naszych drużyn. Twoje łzy łamały mi serce. Nawet nie wiesz jak bardzo. Wiesz jednak, że moja drużyna zasłużyła bardziej. Nie obwiniasz mnie za waszą porażkę. Obwiniasz siebie.

Zawsze.

Jesteś zbyt ambitny i uparty. Nie lubisz niepowodzeń.

I ten moment, kiedy do mnie przyległeś, szukając pocieszenia — jak po każdym przegranym meczu w Bayernie.

A ja nie miałem serca ci odmówić, zwłaszcza kiedy w twoich oczach lśniły łzy. To skończyło się w mojej sypialni i nikogo nie dziwiło.

Przecież byliśmy kumplami. Może nie najlepszymi ale jednak.

Pocałowałeś mnie nieśmiało, a twoje wargi drżały. Ty cały drżałeś. Od tych wstrzymanych łez i niewypowiedzianych uczuć. Czułeś zbyt wiele i bałeś się to pokazać. Bałeś się prowadzić i mi oddałeś prowadzenie.

Nie wiem, gdzie znalazły się nasze ubrania, nie wiem, jak trafiliśmy do łóżka ani nie wiem, co robiliśmy, że prześcieradło zostało całkowicie wymięte.

Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to. Liczyłeś się tylko ty i zmazanie rozpaczy z twojej twarzy, choć wtedy był to tylko szok.

Mam nadzieję, że choć na chwilę to mi się udało.

Badałem ustami twoje słone od potu ciało, a ty niepewnie przyjmowałeś pieszczoty. Jedynie cichymi pomrukami wyrażałeś, że coś ci się podoba. Odkrywałem cię wciąż od nowa i zadziwiłeś mnie, kiedy okazało się, że najbardziej lubisz, kiedy całuję twoją szyję, obojczyki i stopy. Nie pozwoliłeś mi pocałować miejsca, gdzie bije twoje serce.

Ona to robi?

Nie ważne. Brałem tyle, ile chciałeś mi dać, choć było to zbyt mało.

Ruch twoich bioder wskazuje, że chcesz czegoś innego. Ale uparcie milczysz. Nigdy nie mówisz, kiedy się kochamy.

Boisz się, że coś z tobą nie tak?

Wiem, czego chcesz. Ale to boli, kiedy uparcie mnie ignorujesz i zaciskasz oczy.

To też jest zarezerwowane dla niej?

Ale dam ci to. Zawsze daję.
A ty jak zwykle niecierpliwy. Chcesz, żebyśmy stali się jednością. Chcesz, żebym wymazał z ciebie poczucie winy. Zawsze zaś budzisz się z jeszcze większym, chociaż zostajesz na noc.

A to boli jeszcze więcej, bo wysyłasz sygnał, że ci zależy.

Ale jestem tu dla ciebie i spełniam twoje niewypowiedziane życzenie.

Jesteś taki jak zawsze i nie wiem, czy ci dobrze. Czy myślisz o mnie, czy o niej, kiedy dochodzisz, a ja się wypełniam.

I pozostaje mi tylko życzyć ci dobranoc, kiedy zasypiasz, mówiąc: kocham cię.

Chociaż nie wiem, do kogo kierujesz te słowa.

Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu