A.Milik/ty

348 30 2
                                    

Zawsze się mijaliśmy. Gdy ja szłam na pływalnię, on z korkami w ręku biegł na boiska. Nie wymienialiśmy się nawet niepewnymi uśmiechami. Był ode mnie starszy, bardziej lubiany i pewniejszy siebie. Wiedział, czego chciał. Miał nade mną tę przewagę. Ja nie wiedziałam. Nienawidziłam pływania. Może gdybym siedziała na trybunach i go dopingowała, to przewrotny los uśmiechnąłby się do mnie? Może, choć niekoniecznie. 

Z biegiem czasu co raz bardziej się od siebie oddalaliśmy, choć nigdy nie byliśmy blisko. Znaliśmy się wszak z widzenia. Czasami wpadaliśmy na siebie w sklepie. Czasami nasze mamy ze sobą rozmawiały i chwaliły nas. Jego widziała go w Barcelonie, moja wieszała mi na szyi złoty medal olimpijski. Próżne nadzieje. Owszem, on kochał piłkę, ale ja nienawidziłam pływania. Pływanie zabrało mi go. Bezlitośnie, nie pytając o zgodę. 

Rozjeżdżaliśmy się i nie mogłam się wpatrywać tęsknie w jego oczy i podziwiać, jak koszulką ociera pot z czoła. Mogłam tylko rozmyślać i czekać na najgorsze. Na dziewczynę, która skradnie jego serce. 

Znalazła się. Niestety. A mi pękało serce na więcej niż dwa kawałki. Krwawiło, widząc go z nią i goiło się, dostrzegając jego piękny uśmiech. W brzuchu coś mnie ściskało na jego widok, a do oczu cisnęły się łzy bezsilności. 

Był szczęśliwy, przynajmniej na takiego wyglądał. Starałam się trzymać fason i posyłałam mu wyćwiczony przed lustrem uśmiech, gdy go mijałam. Serce jednak tańczyło do zasłyszanego kiedyś marsza pogrzebowego.

Decyzja zapadła w oka mgnieniu, wyjechałam do Melbourne. Lepsze perspektywy, tylko jego brak przy mnie.

Nie spojrzy na mnie z miłością, nie otuli kocem ani nie przytuli mocno lecz czule. Nie powie, że kocha, nie wyściska po wygranym meczu ani nie wypłacze się po przegranym. 

Nie będzie ze mną.

Chciałam, żeby był szczęśliwy. Najwidoczniej los nie chciał złączyć naszych ścieżek. Odeszłam, by nic między nimi nie zepsuć.

Zostawiłam go i nasze przypadkowe spotkania daleko w zakamarkach pamięci, a jego obraz stał się tylko serca głuchym westchnieniem. Serca, które zawsze chciało czegoś więcej. 

Tak było po prostu lepiej.



Wszystko może się wydarzyć| One-shotsWhere stories live. Discover now