10.

203 18 6
                                    


Właśnie szłam do sklepu aby zrobić sobie zapasy, na najbliższy weekend bo w lodówce widać światło. Wzięłam koszyk i weszłam w głąb sklepu. Spakowałam do koszyka owoce, warzywa, inne pierdoły i podeszłam na półkę z słodyczami zastanawiając się co brać. Wzięłam jak zwykle żelki oraz czekoladę

- dobra co teraz - wyciągnęłam karteczkę z kieszeni i przejrzałam listę zakupów - a dobra

Udałam się w stronę makaronów i stanęłam przed regałem. Już miałam sięgać po produkt, kiedy to czyjaś ręka zabrała mi go sprzed nosa. Spojrzałam na tą osobę i otworzyłam szeroko oczy. Była to piękna dziewczyna o rudych włosach i dużych brązowych oczach. Co najlepsze nie była koreanką 

- o matko przepraszam cię - powiedziała

- nic się nie stało, weź - uśmiechnęłam się

- nie no, jak chcesz to weź, ja wezmę inny - zaśmiała się

- przeżyje - zaśmiałam się z nią

- uff... Bo mój chłopak nie - włożyła do koszyka produkt

- fan makaronów? - zapytałam

- co weekend jak u mnie jest, albo ja u niego to tylko makarony - spojrzała na mnie, chwilę się na mnie gapiąc - kojarzę cię

Spojrzałam na nią ze zdziwieniem i zamrugałam szybko

- ty jesteś tą dziewczyną z lotniska - dopowiedziała - Namjoon mi wspominał o tobie

- Namjoon? - spytałam zdziwiona

- oh.. co ze mnie za baba, jestem Sara, dyrektor HYBE, a prywatnie dziewczyna tego Boga destrukcji - przedstawiła się podając mi rękę

- zabije go.. Nic mi nie wspominał. Jestem Melania - podałam jej rękę a ona ją uścisnęła

- cenimy swoją prywatność związkową. Wiesz.. ARMY są kochane, ale jak sama wiesz.. - powiedziała, spoglądając na mnie

- a tak, wiem. Ale jak teraz patrzę na ciebie to pasujesz do niego - uśmiechnęłam się do niej

- mam pomysł. Zróbmy razem zakupy, a potem chodźmy do nich - zaproponowała

- o, to dobry pomysł, miałam zamiar ich dziś odwiedzić - przytaknęłam jej

Jeszcze przez godzinę robiłyśmy zakupy. Oczywiście jak zbliża się weekend to kolejki do samego końca. Kiedy zapłaciłam za zakupy, Sara już na mnie czekała przy samochodzie. Włożyłam torby do bagażnika i wsiadłam do auta. Po drodze mówiłam Sarze gdzie jechać, gdzie skręcić i po dziesięciu minutach byłyśmy pod moim mieszkaniem. Dziewczyna oczywiście się uparła i stwierdziła, że mi pomożecie

- a tak właściwie pracujesz gdzieś? - spytała niosąc siatkę i idąc za mną

- nie, cały czas szukam. Ale nikt nie chce obcokrajowców - mruknęłam otwierając drzwi od mieszkania i puszczając ja pierwszą

- dziękuję - powiedziała i weszła do środka ściągając buty

- nie musiałaś ściągać - poinformowałam ją

- e tam, gdzie kuchnia?- spytała

- na wprost - odpowiedziałam  zamykając mieszkanie i idąc za nią

- wracając - położyła siatki na blacie - słyszałam, że chcesz być psychologiem muzycznym

- tak, to moje marzenie, ale wiesz na razie chcę się łapać wszystkiego - odpowiedziałam wyjmując zakupy

- hm.. mam dla ciebie propozycję - wypaliła nagle

Spojrzałam na nią zaciekawionym wzrokiem i nakłaniałam aby mówiła dalej

Spring DayWhere stories live. Discover now