~28~

993 34 14
                                    

Pov: Emilka

Siedziałyśmy na piasku i rozmawiałyśmy gdy nagle jakiś chłopak z wcześniej wspomnianej grupki ludzi do nas podszedł.

- Hej piękne - powiedział cały czas patrząc się na mnie

- Hej - odpowiedziałyśmy równocześnie

- co tak śliczne panie robią tu tak zupełnie same?

- przyszłyśmy trochę odpocząć - blondyn patrzył mi w oczy i się uśmiechał

- spoko a może dałabyś się zaprosić na jakąś kawę? Myślę że koleżanka się nie obrazi jeśli cie gdzieś porwę - puścił mi oczko a ja tylko co chwilę zerkałam na Alex

Szczerze mówiąc, bałam się żeby nie wybuchła. W końcu to jest największy Zazdrośnik jakiego znam i ona akurat w takich sprawach się nie hamuje.

Spojrzałam w oczy mojej dziewczynie i widziałam w nich niemalże wszystko. Od złości do płonących ogni nienawiści do tego typa. Gdy delikatnie i niewidocznie złapałam ją za ramię poczułam że jest cała spięta więc właśnie stara się opanować emocje ale na marne. Jej ręce były zaciśnięte w pięści. Gdy nasze oczy się spotkały pokazałam jej żeby odpuściła  po czym znów Popatrzyłam na chłopaka.

- Wiesz, nie jestem chętna - odpowiedziałam szybko

- młoda nie wygłupiaj się, wiem że ci się podobam - on coś kurwa brał?

- nie nie podobasz mi się i odejdź od nas - powiedziałam dosyć łagodnie ale on nie odpuszczał i położył rękę na moim kolanie.

W tym momencie Alex wstała a ja już wiedziałam że muszę zrobić to samo aby ją uspokoić bo jeszcze zrobi coś sobie albo tego chłopakowi.

- jak mówi żebyś odszedł to z łaski wypierdalaj bo nie jesteś tu mile widziany - omal nie wykrzyczała a po chwili zacisnęła mocno szczękę

- co tak ostro? - zaśmiał się - ja tylko chce twojej koleżance zapewnić zajebistą randkę

- ale kurwa nie zapewnisz i wypierdalaj bo jeszcze oberwiesz! - krzyknęła

- Alex.. - podeszłam do niej i lekko chwyciłam za dłoń - ochłoń

- no właśnie ALEX, ochłoń - zaśmiał się - a ciebie zapraszam za mną złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą - on jest jakiś naćpany

- puść mnie! - krzyknęłam

- chodź i się nie drzyj - powiedział po czym poczułam tylko jak Alex do nas podchodzi a chłopak upada na piasek - co jest kurw- - nie dokończył bo Alex jak to Alex w stanie zazdrości "dała mu w ryj" a on z zakrwawioną twarzą odszedł od nas coś wykrzykując

- Wariatka - powiedziałam gdy wtuliłam się w jej klatkę piersiową

- wolę być wariatką niż pozwolić żeby jakiś idiota cie podrywał - powiedziała szybko ale nawet na mnie nie popatrzyła

- już wszystko okej, nie ma co się denerwować - stanęłam na palcach i pocałowałam ją w policzek.

- wracamy już? - zapytała a ja tylko kiwnęłam głową na "tak"

Szłyśmy do samochodu i akurat mijałyśmy tą grupę ludzi. Wyminęliśmy ich ale zauważyłam że trzech chłopaków kieruję się w naszą stronę. Przyznam że się przestraszyłam ale może oni tylko idą do samochodu który stoi niedaleko? A może jednak.. Nie? Gdy byłyśmy już przy samochodzie oni nadal za nami szli.

- idź do auta - powiedziała Alex a ja jak głupia się posłuchałam. Uchyliłam szybę w aucie aby słyszeć ich rozmowę.

- czego? - zapytała moja dziewczyna

- pytasz czego? Nie widziałaś co mi zrobiłaś szmato? - pokazał na swoją twarz wcześniej widziany przezemnie blondyn

- należało Ci się - odpowiedziała

- to teraz tobie się należy - powiedział jeden z chłopaków po czym kopnął moją dziewczynę centralnie w brzuch. Po chwili znowu i znowu. Po prostu zaczęli ją napierdalać jak jacyś zwyrole a ona się tylko wiła na ziemi z bólu.

Jak najszybciej wyszłam z auta i pobiegłam do nich.

- zostawcie ją! - krzyknęłam a oni tylko na mnie spojrzeli i zaczęli się śmiać

- chłopaki zapierdalamy bo maluszek zrobi nam krzywdę - śmiał się jeden

- macie 5 sekund inaczej dzwonię na policję i odpowiadacie za brutalne pobicie osoby ze strefy sądowej - popatrzyli na mnie z lekkim zastanowieniem

- spierdalam chłopaki, ta szmata to prawnik - powiedział blondyn po czym uciekli a ja od razu podbiegłam do Alex

- skarbie? Spójrz na mnie - poklepałam lekko jej policzek a ta otworzyła delikatnie oczy i zaczęła kaszleć i pluć krwią. Przekręciłam ją na bok i wyjęła telefon po czym zadzwoniłam na karetkę - kochanie.. - do moich oczu napłynęły łzy gdy widziałam jak się męczy - proszę wytrzymaj - w tym momencie zdałam sobie sprawę że mogę ją stracić jeśli zrobiło jej coś poważnego..

- n-nie płacz.. - wyszeptała zwijając się z bólu i położyła rękę na moim policzku - p-po co dzwoniłaś.. na k-karetke..? - powiedziała przez kaszel

- a jak masz jakieś obrażenia wewnętrzne? - przytuliłam ją do siebie - lepiej to sprawdzić - powiedziałam

Po jakichś 15 minutach karetka przyjechała. Porobili Alex badania i sprawdzili jej stan w końcu usłyszałam zdanie którego się najbardziej bałam..

- musi jak najszybciej trafić na blok operacyjny, ma krwotok wewnętrzny - powiedział jeden z ratowników i przenieśli Alex na noszę po czym do karetki.

- mogę jechać z wami? - zapytałam

- przykro mi ale nie - powiedział i zamknął drzwi mi przed nosem. Odjechali.

Zadzwoniłam do Adriana który od razu odebrał.

- no co tam? - zapytał

- przyjdź na plażę i zawieziesz mnie do szpitala - powiedziałam przez płacz

- coś Ci się stało?!

- nie, Alex..

- już jadę mała - powiedział po czym się rozłączył.

Po 5 minutach już był. Przyjechał motorem który zostawił na plaży a sam wsiadł za kierownicę Mercedesa i zawiózł mnie do danego wcześniej punktu. Weszłam do szpitala i skierowałam się do recepcji

- Alexandra Ringsby, gdzie jest?!

- chwila.. - powiedziała recepcjonistka - przebywa na bloku operacyjnym, drugie piętro na końcu korytarza

- dziękuję - powiedziałam po czym pobiegłam na drugie piętro a mój przyjaciel za mną. Siadłam na krześle w korytarzu i czekałam na lekarza który wyjdzie z pomieszczenia.

- co tam się stało? - zapytał zdyszany

- pobili ją.. Jacyś chłopacy.. - powiedziałam szlochając

- o tak o? Nic im nie zrobiła?

- J-jeden mnie podrywał i-i przywaliła mi w r-ryj.. - po tych słowach chłopak objął mnie ramieniem

-Ej emi.. Alex to silna babka, da radę - pocieszał mnie

- ona ma krwotok.. Jest tego nie zatamują to.. - rozbeczałam się na dobre

- no już.. Spokojnie - przytulił mnie do siebie i głaskał po głowie - wszystko będzie dobrze

Po ponad godzinie lekarz wyszedł z sali. Od razu do niego podbiegłam

- doktorze.. Co z nią? - zapytałam

- długo walczyliśmy aby zatamować ten krwotok.. Jej serce w tym czasie się zatrzymało ale udało nam się ją uratować.. Zaraz powinna być przewieziona do sali 238. - powiedział po czym odszedł

- dziękuję.. - tylko wyszeptałam i wtuliłam się w tors przyjaciela..

Chce być tylko twoja..Where stories live. Discover now