Pov. Riley
Pierwsza sprawa moją najlepszą przyjaciółką jest Park Yu Rim, a co za tym idzie moja częsta obecność w jej domu.
Naprawdę prawie u niej mieszkam.
Oprócz jej starszego głupiego brata jest zajebiście. Park Jimin słynny brat, ani ona ani ja nie lubimy się z nim. Jest dosyć specyficzny jeśli można to tak nazwać. Ale za to lubię go drażnić i z nim zaczynać. Zabawnie się denerwuje, jednak na tym się kończą jakiekolwiek nasze kontakty.
- Dzień dobry pani Park.- przywitałam się z mamą przyjaciółki wchodząc do jej domu.- Yurim jest już gotowa?
Mój dom jest dalej dlatego zawsze wstępuje po tą szaloną istotę.
- Cześć skarbie, znając życie jeszcze leży w łóżku.- odparła.
Podreptałam do pokoju dziewczyny, w korytarzu minęłam się z jej bratem który nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
- Ej Jimin może się przywitasz lamusie a nie mnie ignorujesz i idziesz jak święta krowa.- krzyknęłam wchodząc do pokoju Yurim.
- Spadaj- usłyszałam w odpowiedzi.
Milutko.
- Yuuuuuuriiimmm!!- wrzasnęłam.
- Jestem gotowa.- zaśmiała się i przytuliła mnie na powitanie.- daj sobie spokój z tym idiotą, on nawet do mnie się nie odzywa a co dopiero do ciebie.
Gadając wyszłyśmy na zewnątrz wcześniej żegnając się z jej mamą. Na podjeździe czekał na nas Jimin, który nas podwozi do szkoły, bo dla naszego nieszczęścia chodzimy do tej samej szkoły jednak na inne profile.
- Dłużej się nie dało.- parsknął jak tylko weszłyśmy do pojazdu.
Porozumiewającym spojrzeniem odparłyśmy, że jednak z nim nie będziemy się po raz kolejny kłócić o takie gówno.
W ciszy mijaliśmy domy. Dosłownie w ciszy, ten sknera nawet nie chciał włączyć radia.
- Jimin chyba przytyłeś ostatnimi czasy.-odparłam wychylając się z tylnego siedzenia i łapiąc go za policzek jak wszystkie babcie.
Yurim próbowała powstrzymać śmiech, no co ja tylko stwierdzam fakty.
- Odciąć ci te ręce albo przywiązać do siedzenia?- strzepnął moją dłoń.
Co tak agresywnie od razu. Przecież ja tylko jestem szczera.
- Boże jaki z ciebie sadysta, już mi się podoba.- zrobiłam minę pedofila, na co Yurim nie wytrzymała i zaczęła się śmiać jak wiedźma.
Naprawdę tego nazwać inaczej się nie da, chyba że jakieś czarownice ale to to samo. Więc jak zwał tak zwał.
- Zajmij się sobą Choi, ty też przytyłaś ostatnio.
Chyba on nie rozumie żartu.
- Nie przytyłam, jestem tylko w ciąży.- zaśmiałam się wysiadając z samochodu.- spożywczej ale ciąży.
- Zaraz umrę- przykucnęła Yurim nadal śmiejąc się.- Aż mnie brzuch boli od śmiania.
Spojrzała na mnie ze łzami w oczach. Nie trudno ją rozśmieszyć.
Zabrałam od niej plecak i zaczęłam powoli kierować się do wejścia szkoły. Mijając Jimina posłałam mu buziaka w powietrzu i sztucznie się do niego uśmiechnęłam.
- Miłego dnia maluszku.- krzyknęłam w drzwiach.
Dlaczego tak go nazwałam? Ma zaledwie 173 cm wzrostu co nie jest wielką miarą. Ale on naprawdę chyba wszystko ma małe.
- On pewnego dnia naprawdę cię zabije.- dołączyła się Yurim.
- Jakoś trzeba umrzeć.- wzruszyłam ramionami.
- Kto chce już umierać?-wtrąciła się do rozmowy nasza nauczycielka.
- Tylko się śmiejemy.- zakończyłam temat i wciągnęłam do klasy przyjaciółkę, która już chciała opowiadać całą genezę rozmowy.
Lądując spokojnie w niewygodnej ławce oparłam się łokciami o blat i wbiłam wzrok w tablicę, kolejny nudny dzień, ale już niewiele do końca tego teatrzyku.
🌻🐤
Pierwszy rozdział za nami. Miłej reszty dnia <3
CZYTASZ
Stay Sassy ~ Park Jimin
FanfictionW każdym z nas siedzi coś, o czym nawet sami nie wiemy. Dwójka młodych ludzi, którzy nie mają zbyt dobrego kontaktu, lecz są na siebie skazani. Jednakże człowiek przyzwyczaja się do otoczenia i z czasem zaczynamy lubieć coś czego tak bardzo się wyr...