Zasługujesz na cały pieprzony świat, Remusie Johnie Lupinie

Start from the beginning
                                    

I znowu wszystko było w porządku.

James

James zawsze uważał się za wolnego ducha. Nigdy nie myślał o podejmowanych decyzjach. Uznawał, że to co się dzieje zawsze ma swoją przyczynę. Działał pod wpływem chwili i był szczęśliwy ze swojego życia.

Jedna rzecz nie trzymała się jego systemu.

I była nią Lily pieprzona Evans.

I odkąd tylko rudowłosa mu się postawiła, nie mógł przestać o niej myśleć. Mimo, że przez parę lat usilnie próbowała go spławić, nie odpuszczał.

Aż mu się udało.

I choć byli razem już blisko dwa miesiące, nadal w to nie wierzył.

-Słuchasz mnie w ogóle? - potrząsnął głową, patrząc na rudowłosą.

-Mhm - wymamrotał niewyraźnie. Prawda była taka, że wcale jej nie słuchał. Potakiwał głupio, wpatrując się w nią przez cały czas. Podziwiał ją. I kto mu się dziwi?

-Wcale mnie nie słuchasz, dupku - oberwał od niej zeszytem w głowę. Otrząsnął się i przyjrzał się jej szerokiemu uśmiechowi.

-Okej, masz rację. Nie słuchałem cię - wzruszył ramionami i objął ją w talii-Ale dziwisz się mnie? Kiedy wyglądasz tak... -wskazał na nią dłonią i zlustrował wzrokiem.

-Wyglądam normalnie -odparła z lekkim rumieńcem, zagryzając policzek. Uśmiechnął się widząc jej reakcję i kontynuował niewzruszony.

-To znaczy, że zawsze wyglądasz olśniewająco, duh - odparł oczywistym tonem - I jak ja, prosty chłopak, mam się skupić na czymkolwiek? - oparł czoło o jej.

-Ha ha ha, bardzo zabawne -przewróciła oczami, jednak nie dała rady powstrzymać delikatnego uśmiechu.

-Mówię poważnie - zaśmiał się. Odepchnęła go od siebie kręcąc głową.

Lily

Lily Evans nigdy nie była romantyczką. Nie wierzyła w bzdety o miłości od pierwszego wejrzenia. Chłopaków trzymała na dystans, a naukę na pierwszym miejscu.

Właśnie dlatego tak dobrze dogadywała się z Severus'em.

Oboje odróżniali się od reszty. Nigdy nie uważali, że żarty huncwotów są zabawne. Mieli ambicje i ciężko pracowali, aby na to wszystko zasłużyć. Byli dojrzalsi niż reszta rówieśników.

W pewnym momencie stali się dla siebie kimś naprawdę bardzo ważnym.

Lily przestała widzieć jego wady, których właściwie nigdy nie dostrzegała, zaślepiona idealnym Severus'em - jej przyjacielem.

I to ją zgubiło.

Zranił ją. Potraktował ją, jak obcego człowieka. Nawet gorzej. Upokorzył ją.

Przestała mu ufać. Zachował się, jakby to co przeżyli przez te wszystkie lata nic nie znaczyło.

Stracił jej zaufanie.

A zaufanie to rzecz, której nie da się tak łatwo odzyskać.

Nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze komuś zaufa. Że będzie o kogoś dbała i troszczyła się tak bardzo, jak o niego.

Nie sądziła, że jest w stanie.

A potem pojawił się James Potter, z tymi swoimi wiecznie roztrzepanymi włosami i zawadiacki uśmiechem.

Dziewczyna nie była w stanie określić momentu, kiedy naprawdę coś do niego poczuła.

Przez te wszystkie lata żywiła do niego szczerą nienawiść, a teraz...

Poczuła uścisk na ręce i zanim zdążyła postawić chociażby jeden krok, została przyciągnięta przez bruneta. Położyła dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzała na niego z dołu. Uśmiechnęła się mimowolnie patrząc w orzechowe tęczówki.

-Szaleję za tobą, Lily Evans, naprawdę - zaśmiał się -Czasem mnie to aż przeraża.

Zmarszczyła nos, uśmiechając się kpiąco.

-W końcu jestem taka olśniewająca -powtórzyła z głupim uśmiechem. Zaśmiał się szczerze, po czym pochylił się, zerkając na jej usta.

-Wariatka - mruknął zanim złączył ich usta w pocałunku.

Uśmiechnęła się w jego usta i oplotła swoje dłonie wokół jego szyi.

Nareszcie czuła się na miejscu.

Syriusz

Syriusz Black miał czasem takie dnie, w których potrzebował odpocząć. Miał takie dni, w których jedyne o czym marzył to zaszyć się na wieży astronomicznej i patrzeć na gwiazdy przez całą noc. Potrafił godzinami wpatrywać się w migoczące białe punkciki. Przynosiło mu to dziwną ulgę.

Uspokajało go.

Nie potrzebował do tego nikogo. Nie chciał nikogo, wtedy widzieć. To był czas, w którym był tylko on sam i cały wszechświat. Czuł się taki malutki i nic nie znaczący. To właśnie w jakiś dziwny sposób sprawiało, że się wyciszał.

Zamknął oczy i odetchnął głęboko.

-Będziemy musieli sprawić sobie duży balkon na te twoje nocne eskapady - odwrócił się w stronę brunetki. Wolnym krokiem podeszła do balustrady i oparła na niej ramiona. -Gotowy?

Chociaż pragnął samotności, widok przyjaciółki wcale mu nie przeszkadzał. Gdzieś w środku czuł, że to właśnie przy nim jest jej miejsce.

-Urodziłem się gotowy - odparł pewnie, zerkając w jej stronę. Wiatr delikatnie rozwiewał jej włosy.

-Jasne -parsknęła, kręcąc głową.

Zapanowała między nimi przyjemna cisza. Każde z nich pogrążyło się we własnych myślach. Mimo wszystko Syriusz doceniał, że tu przyszła. Nie musiał jej nawet tego mówić. Ona wiedziała, jak zawsze.

-Jak Remus? - odezwał się po chwili.

-Dzięki maści pani Pomfrey rany zaczynają się powolnie goić. Myślę, że czuje się gorzej psychicznie niż fizycznie. -wzruszyła ramionami -Zasnął teraz. Potrzebuje spokoju prze jutrzejszym powrotem.

Pokiwał głową w zamyśleniu.

-To dobrze...chociaż nadal uważam, że jego decyzja to jeden wielki błąd, przecież... -odwrócił się w jej stronę z zapałem.

-To jego decyzja, Łapa - westchnęła -Nie możemy za niego decydować.

-Mamy po prostu patrzeć, jak sam siebie niszczy i odpycha wszystkich? To...to naprawdę powalone. - wypuścił drżący oddech i przetarł twarz dłonią -Chciałbym mu jakoś pomóc.

-Już mu pomagasz - położyła mu dłoń na ramieniu -Wspierając jego decyzje, będąc jego przyjacielem, akceptując go, takim jakim jest. To naprawdę wiele dla niego znaczy.

-Wiem o tym, po prostu... -wzruszył ramionami, spoglądając na nią kątem oka -po prostu uważam, że mógłbym zrobić coś więcej dla niego. To nie fair, to wszystko jest po prostu nie fair.

Położyła głowę na jego ramieniu i splotła ich dłonie, patrząc na jasne gwiazdy.

-Nie rób tego. - spojrzał na nią zdezorientowany - Ciągle główkujesz, jak pomóc wszystkim wokół i...i to jest naprawdę piękne. Za to wszyscy cię kochamy, ale ty wciąż uważasz, że jesteś złym człowiekiem. Że to co robisz jest niewystarczające. - westchnęła -Powiedzieć ci coś? Poznanie ciebie było najlepszą rzeczą w całym moim życiu, bo jesteś cudowną osobą i kocham cię najbardziej na świecie.

I może to głupie, ale uwierzył jej.

I nagle poczuł się trochę lepiej niż wcześniej.

°°°
first of all, ten rozdział jest naprawdę naprawdę długi i nieco inny niż reszta, but still hope you like it, guys

*historia zaczyna się gifem, a kończy moją notką, jeśli będzie się wam coś ucinać to usuńcie z biblioteki i dodajcie ponownie

dajcie znać czy wolicie krótsze czy długie ;))

lioxrpn


F R I E N D SWhere stories live. Discover now