Idę zabić pewnego egoistycznego kutasa!

Zacznij od początku
                                    

-POTTER!- cholera jasna.

Blondyn rzucił mi przelotne spojrzenie i wspólnie wbiegliśmy do Wielkiej Sali. Zbliżała się pora obiadowa przez co było całkiem sporo osób. Błagam Lily, nie rób nic głupiego.

-O Lily, świetnie właśnie cię szukał...- jego wypowiedź przerwał głośny trzask. Zatrzymałam się gwałtownie w miejscu. Lily Evans dała właśnie James'owi Potter'owi prosto w nos. Przyłożyła mu.

Niemal czułam, jak wszyscy w pomieszczeniu zastygli. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony i podszedł do niej. Odepchnęła go gwałtownie przez co się zatoczył. Kątem oka zarejestrowałam, jak Syriusz wstaje pospiesznie od stołu i klnie pod nosem.

-Lily, o co ci chodzi?- spojrzał na z wyrzutem łapiąc się za nos, z którego powoli zaczęła sączyć się krew.

-Jesteś straszną gnidą, wiesz?- zignorowała jego pytanie. Była, jak w transie. Chciałam złapać ją za rękę i uspokoić sytuację, ale zanim chociażby musnęłam jej skórę, odsunęła się- A ja byłam tak strasznie głupia, że ci uwierzyłam- miała szkliste oczy, jednak biła z nich czysta nienawiść.

-Evans, nie wiem o co chodzi, ale gwarantuję ci, że da się to załatwić bardziej pokojo...- Syriusz starał się załagodzić sytuację podchodząc ostrożnie do dziewczyny.

-Radzę ci się odsunąć, Black- wysyczała- Albo skończysz gorzej niż on- wyrzuciła ostatnie słowo z odrazą nie obdarzając James'a nawet jednym spojrzeniem.

Podeszła bliżej bojowo podnosząc podbródek, aby móc spojrzeć mu w oczy.

- Powiedz mi- powiedziała lodowatym tonem.- To był twój plan od początku? Wykorzystać mnie, a potem upokorzyć i zostawić? Zepsuć idealną reputację pierdolonej pani Prefekt?!- z każdym wypowiedzianym zdaniem zbliżała się do niego coraz bliżej- No co jest Potter, nagle zabrakło ci języka w gębie?- szturchnęła go w pierś, a potem jescze raz i jescze kolejny- Naprawdę aż tak trudno zachować choć raz coś dla siebie i nie rozpowiadać wszystkim wokół?- opuściła głowę, kiedy na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Po chwili zakończyła łamiącym się głosem- Czy ja w ogóle kiedykolwiek dał ciebie coś znaczyłam, czy to wszystko od początku było grą?

Usłyszałam, jak Syriusz razem z- Dorianem?- wyganiają wszystkich po kolei mówiąc coś o prywatności. Byłam im za to niesamowicie wdzięczna. Sama nie byłam w stanie chociażby ruszyć się z miejsca.

-Lily to nigdy nie była gra- powiedział ledwie słyszalnie.- Przecież wiesz o tym, wiesz co do ciebie czuję- spróbował złapać ją za rękę, ale odsunęła się do niego powoli i opuściła wzrok.

-To dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego dałeś mi sobie zaufać?- nie patrzyła na niego, nie była w stanie. Jej głos i tak zdradzał, że była na granicy.

-Nikomu o tym nie powiedziałem- odezwał się cicho- Nigdy w życiu nie zdradził bym twojego zaufania.

-A jednak wszyscy wiedzą- odsunął się nieznacznie na jej pusty ton głosu- Jesteś kłamcą James, a ja jestem głupia, że chociażby pomyślałam o tym, żeby ci zaufać- odsuwała się od niego krok po kroku aż w końcu zniknęła za drzwiami Wielkiej Sali. Widziałam ból w jego oczach. Wiedziałam, jak bardzo zraniły go te słowa. Stracił ją i dobrze o tym wiedział.
Otrząsnął się po chwili wybiegając z sali z pustym wyrazem twarzy. Zignorował wołanie szatyna i zniknął dokładnie tak samo, jak dziewczyna. Patrzyłam w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stali.

-Co tu się, do cholery, właśnie wydarzyło?- spojrzałam na Syriusza nieprzytomnym wzrokiem.

-Czy wy jesteście upośledzeni, czy jak?- odwróciłam się gwałtownie w stronę blondyna. Stał z założonymi rękoma opierając się o złotą kolumnę.

-Co ty tu właściwie robisz?- zapytałam prawdopodobnie nazbyt ostro. Skruszył się pod moim spojrzeniem i odwrócił wzrok.

-W porządku, pomógł mi wygonić stąd tych wszystkich gapiów- spojrzałam z niedowierzaniem na Blacka, a potem z powrotem na blondyna. Za dużo spraw na raz.

-Czy tylko ja nie zrozumiałem ani jednego słowa z tego wszystkiego?- usłyszałam niepewny głos Peter'a po mojej lewej i mimowolnie się wzdrygnełam. Niech on się tak nie skrada.

-Powtarzam moje pytanie- westchnął przeciągle Dorian wracając do swojej aroganckiej postawy.

-Byłbyś tak miły i podzielił się z nami swoimi jakże inteligentnymi spostrzeżeniami?- warknął na niego.

-O co mi chodzi, Syriusz....

-Wy naprawdę nie wiecie o co chodzi- przerwałam mu spoglądając na pozostałych. Na ich twarzach malowała się czysta niewiedza. Oni nie wiedzieli. Cholera, Evans.

-Gdzie wy się byliście przez cały dzisiejszy dzień? Cały Hogwart o tym mówi- ślizgon spojrzał na każdego z nich po kolei. Przekrzywił lekko głowę marszcząc brwi.

-Mówi o czym?- ciągnął Black, powoli tracąc cierpliwość.

Na Merlina!

-Wasza kochana parka się pocałowała, z tego co wiem z tych plotek to było dokładnej wczoraj w noc...

-Że niby co zrobili?!- wytrzeszczyłam oczy na podniesiony głos Remusa. Stał w miejscu z uniesionymi rękoma. Zaśmiał się sam do siebie niczym szaleniec. Chodził w kółko mamrocząc coś pod nosem, po czym wybiegł z pomieszczenia.

- Jakim cudem ty wiesz o tym przed nami? - zapytała podejrzliwie Peter.

-Może dlatego, że mam uszy?- spojrzał na niego, jak na idiotę, a cała odwaga chłopaka gwałtownie wyparowała. Spuścił wzrok, drapiąc się w ramię.

Zmusiłam się, aby spojrzeć na Syriusza. Opuścił z rezygnacją ręce i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w ścianę.

-Nie powiedział mi tego- wydusił się z siebie w końcu- Nikomu nie powiedział- odezwał się nieco głośniej patrząc na nas uważnie.

-To było w nocy, więc wątpię, żeby ktoś ich na tym przyłapał- stwierdziłam pewnie.

-A jednak ktoś musiał to zobaczyć i puścił parę z ust- powiedział bardziej do siebie niż do nas.

-Co masz na myśli?- Blyth'e rzucił mu skoncentrowane spojrzenie.

-Zamierzam odkryć, kto to zrobił i sobie z nim poważnie porozmawiać- niemal niezauważalnie zacisnął pięści.

-Pomogę ci- odpowiedziałam w tym samym czasie co ślizgon.

-Jak za starych, dobrych czasów, co?- rzuciłam niedbale.

-Jak za starych,dobrych czasów- odpowiedzieli zgodnie, a na ich ustach plątały się lekkie uśmiechy.

°°°
oh shit
lioxrpn









F R I E N D SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz