Fix me / jariana

By 48_belieber

706K 46.7K 9.7K

TRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dob... More

00
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
Epilog
Nominacja
Czwarta część

27

8.5K 544 84
By 48_belieber

   Mój gardłowy wrzask rozniósł się echem po ciemnym pomieszczeniu, kiedy zostałam po raz trzeci porażona prądem. Ból znów przeszył moje ciało od stóp do głowy. Zebrało mi się na wymioty, ale próbowałam się powstrzymać od puszczenia pawia. Nie dość, że moja twarz była cała zalana łzami i potem, trzęsłam się ze strachu i bólu. Zaczynało robić mi się też zimno. Za każdym kiedy krzyczałam zostawałam uderzona w policzek. Piekła mnie twarz, bo Lucas spoliczkował mnie chyba już z piąty lub szósty raz. Mimowolnie moja głowa odleciała na bok, gdy ponownie to zrobił. Do moich uszu dotarł głośny plask.

- Spójrzcie, chłopcy - powiedział do kamery, która stojąc na statywie, wszystko rejestrowała - oto, co się dzieje, gdy nie robicie tego, co powinniście. Gdy posuwacie się za daleko. Gdy jesteście skurwysynami. Mam nadzieję, że to widzisz, Bieber? Widzisz, jak katuję osobę, na której ci zależy? Ale to nie koniec. Ja się dopiero rozkręcam.

   Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego ze strachem. Pomachał do kamery i odwrócił się, by zatrzymać oczy na mojej osobie. Obleciał mnie taki strach, jakiego już dawno nie czułam. Miałam gęsią skórkę, a moje serce biło szybciej niż powinno.

- Jesteś chory - stwierdziłam patrząc na niego z odrazą.

- Jestem szalony - westchnął. - Ale podoba mi się to.

- Powinieneś się leczyć - warknęłam. - Krzywdzenie mnie lub innych ludzi nie przywróci życia twojemu  bratu!

- Nie mów do mnie takim tonem, dziwko! - krzyknął, a ja się wzdrygnęłam.

   Zacisnęłam palce na wgniatającej się w moją skórę linie. Była gruba i raniła mi dłonie oraz inne części ciała, ale starałam się to jakoś znieść, choć ból był straszny.

- Robienie ci krzywdy uspokoi mnie, a Bieber będzie cierpiał, widząc na ekranie jak umierasz z moich rąk, tak jak mój brat umarł z jego.

   Zanim zdołałam mu odpyskować, paralizator zetknął się z moją skórą, powodując mój krzyk, a to z kolei spowodowało następne uderzenie. Kiedy przestał, moja głowa opadła w dół, a kosmyki włosów przykleiły się do czoła. Załkałam cicho, zaciskając zęby.

- Jesteś piękna - pogłaskał mnie po głowie. - I na prawdę nie robiłbym ci tego, gdyby ode mnie to zależało.

- Przecież zależy - syknęłam przez zęby.

- Twój ton nie poprawia sytuacji - kucnął przede mną.

- To jest sprawa między tobą, a chłopcami, powinieneś to z nimi załatwić - mruknęłam pociągając nosem.

   Złapał palcami mój podbródek i podniósł go chcąc, abym spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku. Na moją twarz wkradł się grymas. Obrzydzał mnie. Splunęłam mu w twarz. Odskoczył ode mnie i wytarł moją ślinę z policzka.

- A więc tak chcesz się bawić, huh? - prychnął, podchodząc powoli do stołu na którym miał rozłożony cały swój ''sprzęt''.

   Wziął coś z niego, nawet nie chciałam wiedzieć co. Niestety przyszedł czas, kiedy musiałam się dowiedzieć. To nie był kolejny nóż, lina, pistolet czy paralizator. To było coś, co wiedziałam, że zniszczy mnie doszczętnie. Prezerwatywa. Wziął ją w zęby i zaczął rozpinać spodnie. Z szybko bijącym sercem pokręciłam głową. Zaczęłam histerycznie płakać.

- Wiesz, że twoje wycie mnie nie zatrzyma, prawda? - prychnął.

   Był już w samych bokserkach, gdy zaczął powoli odwiązywać mnie od krzesła. Liny wrzynające się w moją skórę kostek, nadgarstków i brzucha zostały poluzowane. Tylko lina na szyi wciąż mocno się zaciskała, ale nie tak, by uniemożliwić mi pobierania powietrza do płuc. Złapał mnie za ręce z tyłu i obrócił do tyłu. Dzięki temu mogłam zobaczyć, co znajdywało się za mną w pokoju, gdy siedziałam przywiązana do krzesła. Wolałabym nigdy tego nie widzieć. Pchnął mnie na łóżko. I chociaż wyrywałam się, krzyczałam i kopałam ile sił w kończynach, nie doprowadziło mnie to do niczego. Przywiązał moje ręce do ramy łóżka, mogłam bronić się jedynie nogami i właśnie to robiłam.

- Nie dotykaj mnie! - warknęłam kopiąc go w brzuch.

   Zgiął się w pół, ale to wcale nie pomogło, zaczął się jedynie śmiać. Śmiał się, gdy ja umierałam z przerażenia. Tacy ludzie jak on powinni pójść do piekła. Mam nadzieję, że będzie się tam smażył.

   Sięgnął po swój paralizator i pomachał mi nim przed twarzą.

- Za każdym razem, gdy będziesz walczyć - poraził mnie nim, a mną wstrząsnęła fala bólu.

   Opadłam na miękkie, nie obłożone poszewką poduszki dysząc. Moja klatka piersiowa unosiła się w dół i na dół w zaskakująco szybkim tempie. Próbowałam uspokoić oddech, ale jak zrobić to przy takim człowieku? Jak przestać się bać? 

- Jesteś dupkiem - po raz drugi splunęłam mu w twarz. 

   Tym razem, szczerząc się, zebrał kciukiem moją ślinę z jego szczęki i włożył go do buzi. To było ohydne. Jak cały on i wszystko, co robił. 

   Odłożył na bok paralizator i ściągnął koszulkę. Przeniosłam wzrok na sufit. Wdech, wydech, wdech, wydech. Musiałam jak najprędzej zebrać w sobie siłę, by walczyć. By opierać się jego ruchom. Ale skąd, gdy całą mi ją zabrał? Złapał mnie za szyję i mocno ścisnął, w tym samym czasie, rozrywając ze mnie koszulkę.

   Walcz! Musisz walczyć!

   Przejechał dłonią po moim brzuchu. Sunął palcem z pępka do piersi. Ścisnął je przez biustonosz.

   Nie pozwól mu na to!

   Położył się na moich nogach, którymi szarpałam i zaczął całować mój brzuch. Czułam jego gorący oddech na swojej skórze. I to wcale nie było przyjemne.

- Przestań - powiedziałam słabo.

   Tylko na tyle cię stać? Chcesz, żeby zrobił z ciebie dziwkę?

   Wsunął dłoń pod miseczkę mojego stanika. Dotknął palcem mojego sutka, a ja zaczęłam dyszeć. Moje oczy zaszły łzami. Wzdrygnęłam się, gdy gwałtownie ściągnął ze mnie ostatni materiał zakrywający skrawek mojej klatki piersiowej. Usiadł na moich kolanach i złapał obie piersi w dłonie. Jęknął.

- Są takie idealne.

   Zrób coś!

  - Nie dotykaj mnie, proszę - zaszlochałam próbując poruszyć nogami, jednak był zbyt ciężki.

- Jesteś taka piękna - uśmiechnął się pod nosem. - Słodki Jezu.

   Zamknęłam oczy, wbijając zęby w wargę. Wziął pomiędzy wargi mojego prawego sutka. Zapłakałam, wijąc się pod nim. Jedyne o czym marzyłam, to znaleźć się bezpieczna przy Jaxonie. Niestety było tylko... 20% szans, na to, bym się stąd wydostała żywa. To graniczyłoby z cudem. A cuda zdarzają się tylko we filmach. Nie w prawdziwym życiu. W tym prawdziwym życiu, którym żyłam nie istniało coś takiego, jak cuda, jak prawdziwa miłość do końca życia, książę na białym koniu, który przyjedzie by mnie uratować, czy szczęśliwe zakończenie. Czegoś takiego Bóg nie przygotował dla mnie.

- Bieber miał z tobą dużo zabawy - szepnął w moją skórę. - Już rozumiem, dlaczego walczył o ciebie jak lew. Twierdził, że tacy jak ja nie mają prawa wymawiać imienia kogoś takiego, jak ty. Mówił o tobie jak o królowej. To urocze, prawda?

   Wybuchnęłam płaczem. Wyłam tak żałośnie, że nie mógł tego znieść i uderzył mnie w twarz.

- Przestań się wydzierać, bo dostanę migreny - burknął.

   Przeszedł do rozpinania rozporka moich spodni. Zgięłam kolano, by uderzyć go w twarz. Udało mi się. Spadł z łóżka. Zepchnęłam szybko stopą paralizator na podłogę i podkuliłam nogi do klatki piersiowej, uderzając plecami o ścianę. Starałam się wyswobodzić ręce z lin i byłam blisko, ale jego powrót uniemożliwił mi to. Złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o ścianę. Przewróciłam się na poduszki, podkurczając nogi do piersi. Pociągnął mnie za kostki i jednym, zwinnym ruchem pozbył się moich spodni. Pokręciłam szybko głową, posyłając mu przerażone spojrzenie. Uśmiechnął się dumnie i rozerwał zębami żółte opakowanie prezerwatywy.

 Nie pozwól mu, by cię poniżył! 

   Mimo głosów w mojej głowie, było mi już wszystko jedno. Miałam gdzieś to, co ze mną zrobi, czekałam tylko, aż okaże mi litość i mnie zabije. Czekałam na sen. Chciałam odpocząć, byłam głodna, zmęczona i obolała. Miałam dość. Walczyłam, a i tak nic z tego nie wychodziło. Poddałam się, nie chcąc znów zostać porażona prądem czy uderzona. Nie wytrzymałabym tego. Chciałam przestać cierpieć.

   Ściągnął bokserki i założył prezerwatywę. Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Po piekących mnie od uderzeń policzkach, leciały łzy. Łzy bezradności i bezsilności.

   Zwinęłam dłoń w pięść, kiedy poczułam jak we mnie wszedł, szybkim i pewnym ruchem. Nie był delikatny. Bolało. Pociągnęłam nosem, zaciskając powieki.

   Wytrzymasz.

   Wytrzymasz. 

- Kurwa - wychrypiał głośno.

   Ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy i przyśpieszył ruchy. Czułam się, jakby ktoś mnie rozrywał. Przekręciłam głowę na bok, wbijając wzrok w ścianę. Nie byłam w stanie spojrzeć na niego.

- Mam nadzieję, że Bieber nam teraz zazdrości - powiedział dysząc. - Bo, kurwa, powinien. Przynajmniej mi.

   Przeczekaj to. Dasz radę. Po prostu zamknij oczy i nie myśl o tym. 

- Mamusiu, kocham cię - powiedział Jaxon obejmując rękoma moje nogi.

   Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam go z podłogi, by wziąć maluszka na ręce. Mocno go do siebie przytuliłam.

- Ja też cię kocham, łobuzie - pocałowałam go w nos.  

Spojrzał na mnie z miłością. Kąciki moich ust uniosły się delikatnie ku górze. Przysunęłam się do niego, by dać mu buziaka. To miało być proste cmoknięcie, ale on złapał mnie za tył głowy i pogłębił pocałunek. Wplótł palce w moje włosy, a ja przeniosłam dłoń na jego policzek. 

- Fuj, co wy robicie?

Natychmiast odskoczyłam od mężczyzny. Położyłam dłoń na sercu i szybko oblałam się rumieńcem. Boże, to było tak żenujące. Zupełnie zapomniałam, że nasz synek był z nami w pokoju. Wpadka.

- Dajemy sobie buzi, Jaxon. Tak robią ludzie, którzy się kochają - powiedział Justin.

- Czy to boli? 

- Nie, to sprawia przyjemność, ale ty jesteś na to za malutki.

- A kiedy będę wystarczająco duży? 

- Jaxon, pogadamy o tym jak podrośniesz. 

- Muszę czekać na to tak dłuuuugo - jęknął.

- Doczekasz się - upewniłam go.

- Ja pierdolę, zaraz dojdę - wydyszał. - Spójrz na mnie.

   Mocno złapał mnie za szczękę i zmusił do otworzenia oczu. Był spocony, a jego źrenice zwiększone.

- Chcę, żebyś na mnie patrzyła, gdy będę dochodził - warknął. - Chcę widzieć twoją twarz. 

   Patrzyłam na niego beznamiętnie, gdy po raz ostatni we mnie wszedł, po czym doszedł w prezerwatywę. Chyba na zawsze zapamiętam jego wyraz twarzy. Prychnęłam w myślach. To ''zawsze'' i tak nie potrwa długo. Wbił palce w moje posiniaczone biodra. Klepnął mnie w piekący policzek, na co się skrzywiłam.

- Byłaś grzeczną dziewczynką.

   Zszedł ze mnie, ściągnął prezerwatywę i założył bokserki. Podszedł do kamery i jednym kliknięciem przerwał nagrywanie. Ubrał się do końca, zabrał całą swoją kolekcję broni wraz z kamerą i wyszedł, na odchodnym puszczając mi oczko.

* * *
O szit, oooo szit













Continue Reading

You'll Also Like

479K 42.9K 70
Jestem zamknięta w białym pokoju bez klamek. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam, od czego to wszystko się zaczęło i kim tak naprawdę jestem. Nie w...
190K 8.8K 33
Calx: Daj mi miesiąc, a zobaczysz, że będziesz moja. Suzie_ok: Śnisz.
55.8K 1.2K 41
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
178K 7.2K 28
16 kopnięć w brzuch. 9 uderzeń w twarz. 12 ciosów w plecy. "Jesteś beznadziejna" "Jesteś zakałą rodziny" "Dziwka. Szmata" "Zobacz jak ty wyglądasz...