rozdział 20

124 67 7
                                    

Pan Hill i Erik siedzieli u nich kilka godzin. Po opowiedzeniu swojej historii Nikka już więcej nie zaszczyciła ich rozmową. Myślała, czy to możliwe, żeby Amerikanie mogli ich podglądać. W sumie dlaczego nie, technika w tym świecie w niektórych dziedzinach była zacofana, ale w innych mogła rozwinąć się bardziej niż na Amarze. Stwierdziła, że nie podzieli się swoimi przypuszczeniami z koleżankami, no, chyba że spytają. Może zapomną, co mówiła na ten temat, albo uznają to za żart. Nie było sensu dokładać im dodatkowych zmartwień. Nawet jeśli tutejsze władze uznają, że trzymanie ich w zamknięciu jest wystarczającym rozwiązaniem i nie będą próbować ich dalej intensywnie przesłuchiwać, to i tak niedługo zaczną się problemy. Będą siedziały tu skazane na siebie, w jednym pomieszczeniu, w którym nie było się gdzie ukryć. A przecież ich poglądy różniły się, w niektórych sprawach wręcz radykalnie. Ona potrafiła się opanować i odpuścić, ale Kalia wydawała się o wiele bardziej wybuchowa i może dążyć do konfrontacji. No i Inga, może jednak zechce przejąć dowodzenie, jeśli Nikka nie zrobi nic w kierunku realizacji swojej obietnicy.

Najgorzej, że słynna komandor Nikka Selino nie miała pojęcia, w jaki sposób miałaby zabrać dziewczyny do domu. W tej chwili nie wiedziała nawet, jak miałyby opuścić ten budynek. Nie miała informacji ani wsparcia, czy choćby broni. Nie znała języka. Teraz były zdane na łaskę Amerikanów – smutne, lecz prawdziwe. Ani przez chwilę nie czuła jednak zwątpienia. Coś sprawiało, że powrót na Amar wydawał jej się tylko kwestią czasu.

Proszę was, bogowie, opiekujcie się nami. Pani Ino, proszę, czuwaj nad nami – modliła się bezgłośnie, bo to było najlepsze, co mogła zrobić w tej sytuacji.

Kilka kolejnych dni wyglądało mniej więcej tak samo: rano dostawały śniadanie, potem przychodził Erik i rozmawiał z nimi przez większą część dnia. Nikka rzadko brała w tym udział, chociaż leżenie na łóżku zaczynało już ją nudzić. Krótko po południu Erik wychodził na jakiś czas, a one dostawały obiad. Potem znów rozmawiali. Wieczorem przychodził medyk sprawdzić ich stan, po nim żołnierze dostarczali im kolację i świeże ubrania. Później gadały ze sobą, chociaż Nikka miała wrażenie, że Inga i Kalia dogadują się lepiej, kiedy ona wychodziła do łazienki albo zajmowała się swoimi sprawami.

Kamilla Pik nie przychodziła i Nikka zaczęła się o nią martwić. Czyżby wojskowi albo pan Hill stwierdzili, że nie nadaje się do tej pracy? W końcu pojawiła się jednak, przynosząc ze sobą bardzo interesującą wiadomość: amerikański przywódca przyjedzie tu, by się z nimi zobaczyć.

Niewłaściwy kolor niebaWhere stories live. Discover now