rozdział 29

76 58 2
                                    

Hill wyprostował się i spojrzał z góry na nieprzytomną dziewczynę.

– Na razie nic z tego nie będzie, musimy dać jej odpocząć – oznajmił.

Bryn skrzywił się na te słowa.

– Walnij ją ze dwa razy w gębę to od razu oprzytomnieje.

– Teraz i tak nic z niej nie wyciągnę, zaczęła majaczyć. Nazwała mnie ojcem – wyjaśnił, widząc ich pytające spojrzenia.

– No, to żeś się niezłej córeczki dorobił. Całkiem ładna, cycata. Tylko coś nie chce słuchać tatusia – zaśmiał się Bryn i złapał ją za pierś. Nikka nie zareagowała.

Hill zmierzył go wzrokiem, który miał mu dać do zrozumienia, żeby nie dotykał dziewczyny, dopóki mu na to nie pozwoli.

– Zanieś ją do celi, nakryj czymś. Damy jej ze dwie godziny – rozkazał.

Poszedł na górę z Jonathanem, Bryn dołączył do nich po dłuższej chwili. Rozsiedli się w kuchni. Gdyby był listopad, wyglądaliby jak trzej kumple, którzy przyjechali zapolować na jelenie, ale sezon się jeszcze nie zaczął. W telewizorze powinien lecieć baseball, ale zamiast tego mieli podgląd na żywo na śpiącą dziewczynę.

– Powiedziała ci coś ciekawego? Ta Nikka? – zainteresował się Johnatan.

– Właśnie, tatuśku. – Brynna wciąż to bawiło.

– Ciągle wydaje jej się, że nie może. Ale robimy postępy, już raz prosiła, żebym ją zabił. – Uśmiechnął się krzywo i sięgnął do lodówki po piwo. Wyciągnął trzy butelki, podał kolegom. Kolegom? Nie, to złe słowo, współpracownikom.

– Może jednak przyniosę akumulator z furgonetki i załatwimy to starym sposobem, co ty na to, Ethan?

– Mówiłem ci już, że to nic nie da. – Z jakichś przyczyn Bryn był zdania, że wystarczy porządna dawka bólu, by zmusić każdego do mówienia, Hill się z nim w tej kwestii nie zgadzał. – To fanatyczka, a wiesz jak to jest z prawdziwymi fanatykami.

– No i jeszcze była w wojsku – wtrącił Jonathan. Hill przytaknął.

– W jakiejś partyzantce co prawda, ale tak. I wychodzi na to, że jest tu najstarsza stopniem.

– Komandor, co? Nie chce mi się w to wierzyć. Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś tę dziewczynę, ale to jakaś pojebana historia, i wcale nie chcę jej poznać. – Od razu zastrzegł Bryn. Wyrzucił do kosza pustą butelkę, po czym oznajmił, że idzie się przejść.

Kiedy zostali sami, Hill spytał młodego o zdanie.

– Psychicznie dość odporna, ale fizycznie... Na moje oko dużo przeszła. Nie może tak często tracić przytomności, w końcu tego nie wytrzyma. Lej wodę krócej, rób dłuższe przerwy. Daj jej czas na strach.

Hill pokiwał głową, młody mówił z sensem.

– No tak, nie chcę, żeby nam tu umarła.

Jonathan odpowiedział mu z profesjonalnym opanowaniem w głosie:

– Spokojnie, Ethan, mnie jeszcze nikt nie umarł.

Powstrzymał się od spytania o to, ilu więźniów zdążył w swojej karierze przesłuchać Johnatan, nie chciał kwestionować jego umiejętności, zwłaszcza, że jak na razie pracowało mu się z nim lepiej niż z Brynem. Ten jednak wyczytał mu z twarzy niezadane pytanie.

– Wiem, że jestem młody, ale nie niedoświadczony. Tylko widzisz, pierwszy raz robię to z kobietami, i... – Przerwał i parsknął śmiechem, orientując się, jak dwuznacznie to zabrzmiało. – No, wiesz, o co mi chodzi, w każdym razie jest mi z tym dziwnie. Ale, oczywiście, możesz na mnie liczyć.

Znów mu przytaknął. Nie powiedział tego głośno, ale jemu też było z tym dziwnie, już od samego początku. Były takie młode... Każda mogłaby być jego córką. W pewien sposób też je podziwiał. Znalazły się w trudnej sytuacji, a postępowały tak honorowo. W tym świecie była to prawdziwa rzadkość. Ale jak Selino sama powiedziała, płacili mu za to, by zdobył informacje, więc je zdobędzie.

Wyszedł na chwilę do łazienki, potem wrócił do kuchni, by cały czas móc obserwować Nikkę na podglądzie. Kilka razy poruszyła się niespokojnie, więc nic jej nie było. Pogadał jeszcze z chłopakami na nieistotne tematy, ale co trochę zerkał na zegarek. Powiedział, że da jej dwie godziny i nie chciał tego przedłużać. Jeśli dobrze pójdzie, może skończą do wieczora. Wątpił, by dała radę przetrzymać więcej niż dwie takie sesje, nawet jeśli w międzyczasie znów da jej odpocząć. Nie spała prawie trzydzieści godzin, samo to nieźle ją wykończyło.

Nadszedł czas. Wypłukał styropianowy kubek po kawie, nalał do niego coli. Postanowił najpierw spróbować po dobroci. Kazał chłopakom pójść na dół, ale zaczekać przed celą. Do środka wszedł sam. Nie obudziła się ani na dźwięk otwieranych drzwi, ani wtedy, gdy zdjął z niej koc. Bryn trochę ją rozwiązał, ale wciąż miała skrępowane kostki i nadgarstki. Hill ostrożnie odstawił colę na podłogę. Żeby ją dobudzić, trzeba będzie użyć drastyczniejszych metod.

Niewłaściwy kolor niebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz