Szron

172 14 6
                                    

Cieniolubna

Siedzę- ciemno, leci para z ust,
Tępo wali w głowę
Jakby ktoś pociągnął spust,
Czy to cisza? Czy to mróz?

Czuję szron na moich rzęsach,
I coś chrupie pod stopami,
Usta ranne po dwóch kęsach,
Co jest wokół? Co za nami?

Jestem sam? Czy jest tu ktoś?
Nagle słyszę głuche coś?
Co to? Kim to? Może nic
Ja wciąż słyszę! Nieme ,,kic".

Czy to tylko wyobraźnia? Wszak,
W ciemnościach figle płata.
Czy to ze mnie marny wrak?
Że ja słyszę coś co lata?

Ja już nie wiem czy ja widzę,
Czy me oczy wciąż otwarte,
Bo ta ciemność, z której szydzę,
Bo me serce jest rozdarte.

Tego nie ma, brednie gadasz,
Sam ze sobą się nie zgadzasz?
Co ty pleciesz? Sam do siebie?
Takich ludzi nie chcą w niebie.

Cicho wszyscy, tylko ja tu jestem przecie,
Tylko ja i ja jedyny
Będę stroił głupie miny.

Co się śmiejesz? Co cię bawi?
Niech ta radość cię udławi.
Cisza! Cisza! Ja nie słyszę,
Czy to ja tak głośno dyszę?

Co się dzieje?
Ja się śmieję?
Nie wszak cicho...
Niech to licho!

Co ty robisz? Siedź na dupie.
Co ja gadam? Toż to głupie!
Jestem sam, nikogo nie ma,
To w ciemności, to jest ściema!

To w ciemności? A tam co?
Tam się kryje jakieś zło?
Błagam nie, być nie może!
Kto mi wtedy tu pomoże?

Nie panikuj, wdech głęboki,
To nie bieg, to nie są skoki,
Ty nie słyszysz tego trzasku,
Ty nie słyszysz tego wrzasku.

Już spokojnie, wyobraźnia...
Przez nią taka straszna jaźnia.
Nie ma duchów, nie ma strachu,
Nie ma złego tu, w tym gmachu.

Gdzie ja jestem tak właściwie?
Sam się sobie teraz dziwię,
Że ja nie wiem, Boże święty!
Czy mój żywot jest przeklęty?

Ktoś mnie porwał, tak! Na pewno!
Ale na co komu drewno,
Tak przegniłe, bez wartości?
Czy ktoś widzi mnie w przyszłości?

Halo? Wszyscy? Gdzie znikliście?
Chuj mi w dupę! Oczywiście!
Co ty mówisz? Co? Odpłata?
Za zniewagę swego brata?

Nie rozumiem, wszystko trudne,
Wszystko ciemne, takie złudne,
I ta cisza, głośna strasznie,
Że mi się mieszają jaźnie.

Racjonalnie, tak? No jasne!
Niech ja kogoś tylko drasnę,
Niech mnie skrzywdzi to zobaczy!
Jak się podam wprost na tacy!

Już jest dobrze, póki cicho,
To nie weźmie cię złe licho,
Wtedy nie ma tu nikogo,
O mój Boże! Moja trwogo!

Tak się rusza! Tak! Na wietrze!
Jak latawiec, wzwyż, w powietrze!
Nie debilu, to nic przecie,
A wy na to co powiecie?

Zryty beret?! O mój bratku,
Ja ci nie dam już dostatku!
Zdychaj w biedzie! Gin robaku!
Nie mam nic dla ciebie wraku!

Ja, sam jeden, to wystarczy...
Jezu, Panie... Coś tam warczy?
Może znowu jakieś mary?
Czemu ciągle mam koszmary!

Nie dysz ciągle, łeb mi pęknie,
Nie usłyszę jak coś jęknie!
Co ma jęczeć? Skąd mam wiedzieć,
Mi tu przyszło w mrozie siedzieć!

A no właśnie, skąd ten szron?
Skąd ta ciemność stada wron?
Czemu cisza wszystko kryje?
Czy ja może już nie żyję?


Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now