On

210 26 2
                                    

likaja123

Patrzę na biały puch, wokoło sypiący,
Patrzę na mały świat, taki słaby, taki śpiący.
Jest ciemno, świecą się uliczne latarnie,
Ktoś zagubiony skończy tutaj marnie.

Stoję na śniegu, co czysty, niewinny,
Lecz stąpa po nim też osobnik inny.
A czarną ma duszę, co zła jest i chłodna.
Głodem przy nim padnie osoba nie głodna.

A jego oczy, jak noże wbite w plecy,
Zerkają z wrogością, tam gdzie kalecy.
I straszne ma spojrzenie, jak czart piekielny,
Nie pomoże mu i zapas wody kościelny.

Urodził się, nie wiem, przy stworzeniu.
Chciał występować w bożym imieniu,
Coś poszło nie tak, coś tu zawiodło,
I tę istotę na drogę złą zwiodło.

A kiedyś był rad, kiedyś twarz uśmiechał,
Kiedyś żadnej radości nigdy nie zaniechał,
Lecz pękła i bańka, ta złota otoczka,
Która chroniła od złego oczka.

I chodzi tak teraz, o trzeciej godzinie,
O czarnym płaszczu, o smętnej minie,
I zerka na biedę, i wita zło świata,
A tak niedawno miał Boga za brata.

Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now