Moja głowa

155 12 8
                                    

Niezdeterminowany123

Jak na linii produkcyjnej
Lecą myśli, lecą słowa.
Jakby w myśli mej fikcyjnej,
Urwana leci moja głowa.

Przelatuje wszystkie bzdury,
Leci, leci aż nad chmury,
Spada z deszczem, za nią grad,
Spada, spada na ten świat.

Wielkie bum, wielki huk,
Rozcięła sobie brwiowy łuk,
Lekko krwawi, szczęka trochę odpada,
Trochę sina, trochę jest blada.

Idzie dalej, na szyjnej tętnicy,
Ciągnie się dalej do granicy
Obłędu, pchanego nerwicą,
Ścieżkę swą znaczy krwawicą.

Za nią muchy, krew przyciąga pasożyty,
Krwią tętniczą świat pokryty.
Mądra głowa, widząc dróżkę,
Poprosiła miłą wróżkę
By jej dała choć chusteczkę,
Wnet dostała swą apteczkę.

Jednak hieny, paskudne stworzenia,
Dostrzegły szansę szybkiego pożywienia.
Głowa biegła, uciekła,
Pogryziona, ocalała.

Nie ma ucha, nie ma nosa,
Jakby wisi nad nią kosa,
Ale ciągnie się po glebie,
Cała mokra, brudzi siebie.

Zakażenie, łatwa sprawa,
Jeden brudek, jest obawa.
Więc czernieje biedna głowa,
Taka słaba, słabnie mowa.

Jednak silna, brnie przez wodę,
Niech chodź ta da jej ochłodę.
Mogę pisać tak bez końca,
Że głowa schnie w Promieniach słońca.

Brak jedzenia, kiepska sprawa,

Znów na głowę jest obława,
Bo pijawki, tłum krwi smakoszy,
Czują, że im głowa się panoszy.

Do tętnicy leci zgraja,
Krwi posmaczek zaspokaja.
Głowa słaba, już na brzegu,
Na zimniutkim leży śniegu.

Skąd ten śnieg, a skąd zimnica?
Ktoś już wie, że ta głowica
I Celsjusze też ujemne
Razem żyją nieprzyjemnie.

Szron na rzęsach, mróz na włosach,
Sople lodu w zimnych nosach.
I aż smutno, jak nieszczęśnie,
Mróz zabije głowy mięśnie.

Biedna głowa, trzęsąc żyłą,
Wnet przyjęła piosnkę miłą.
"Hej, że dola, hej, że zło,
W cieple miło by się szło!"

W urojeniu, złym widzeniu,
W burzy lodu, w burzy chłodu,
O promieni mdłym wspomnieniu,
Mruczy sobie: "Dalej! Chodu!"

Biegnie głowa, biegną żyły,
Gdyby nóżki, byłby miły
Bieg bez końca, bieg zawiły,
Wtedy smutki się skończyły.

Ale głowa to nie nogi,
Ścierać musi tu podłogi,
Nosem w ziemi będzie grzebać,
Wszystko inne jeno jebać.

Usta mówią, że bez sensu,
Nos wyczuwa już woń wraku,
Gardłu braknie jeno kęsu,
Oczy pragną mdłego smaku,

Kęsu chociaż tej goryczy,
Nawet krew się tu poryczy,
Taka głodna moja głowa,
Zjadać zacznie swoje słowa.

Co tu pisać ja mam jeszcze,
Głowa zdechła, no, nareszcie,
Wyzionęła swego ducha,
Ale ucho, dalej słucha.

Biegną hieny, pasożyty,
Tak jest człowiek z głową zżyty,
Że zostawił ją już w paszczy,
Tych żarłocznych, ludzkich chaszczy.

Psychiczne wierszyki psychopatkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz