Rutyna

520 58 12
                                    

Boję się większości ludzi,
Każdy strach we mnie budzi.
Boję się, gdy idą koło mnie,
Lękam się nawet samego siebie,
To głupie, wiem, ale i tak się boję,
Gdy przed sobą w lustrze stoję.
Tak bardzo boję się tego co tam zobaczę,
Że wzrokiem jedynie po pustce skaczę.
Wpadam w panikę, gdy widzę tyle ludzi,
Jak patrzę na to, że każdy śpi i się nie budzi.
Przeraża mnie ich monotonia i rutyna,
Choroba może być strachu przyczyną,
Ale i tak się boję, że będę taka sama.
Nijaka, szara, wyprana z rozumu,
Że nie będę wyróżniać się z tłumu.
Kocham swoje kolory, choć są czarne,
Kocham wszystko co z życia zgarnę,
Szanuję krytykę, opinię każdego człowieka,
Szanuję, że każdy z nas na coś czeka.
Ale jednego nie rozumiem, jak tak można,
By nasza przyszłość stała się niezamożna,
Uboga w emocje, biedna, bez wyrazu,
Nie nudzi się oglądanie jednego obrazu?
Co robisz, gdy znasz każdy jego skrawek?
Gdy potykasz się o jedną z nogawek?
I tak non-stop, żyjesz przeszłością,
Czy to nazywasz przyszłością?
To jest straszne, że nie widzisz możliwości,
To chore, że nie czujesz odmiennej radości.
Powiedz mi proszę, jak można tak żyć?
Jak można ciągle jeden krzyżyk szyć?
Jak można być taki jak inni ludzie?
Nie powinna wyróżniać się praca w trudzie?
Czemu wszyscy są tak samo dziwni,
Nawet tacy sami są nasi krewni,
Czy to nie dziwne, że różni a jednakowi?
Chyba ulegam monotonnej nudy nałogowi,
Pogrążam się w codziennym dniu,
Nie mam już spokoju w wytchnieniu.
Pożera mnie rzeczywista dziura rutyny,
Czemu jest tak okrutna bez przyczyny?
Błagam, chcę odzyskać kolory,
Wszystkie smutki, potwory,
Nawet głupią krytykę i uwagi,
Chcę mój dawny cień odwagi.
Czemu wyblakła moja czerń?
Czemu nie boli mnie już kujący cierń?
Chcę ten ból, chcę czuć cierpienie,
Czemu to już tylko wspomnienie?
Było tak dobrze, walczyłam z szarością,
Aż stało się to moją rutyną, codziennością,
Straciło swój urok, moc wyróżniania,
Wygasła chęć ciągłego poznania.
Czemu rutyno jesteś tak bezlitosna?
Czy o abstrakcyjne życie jesteś zazdrosna?
Nie rozumiem już własnego istnienia,
Czy jestem kolejną istotną do omamienia?
Jeśli tak, jeśli taki jest mój zakichany los,
To proszę przygotuj mi monotonny stos,
Rozpal codzienność w mojej nicości,
Proszę wypal radość z życia aż do kości.
Brawo! Wygrałaś rutyno, jestem następna,
Do zniszczenia ty żmijo podstępna.

Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now