Nie wiem jaki tytuł, ale czuję ból tych gumek na twarzy xD

182 15 15
                                    

To ten moment, gdy tracisz kontrolę,
Gdy zakładasz kaptur na głowę,
Diabłu dajesz do popisu pole,
Nic nie mówisz, co ci odebrało mowę?

Błądzisz jak ślepiec, jak głuchy w ciemności,
Gubisz się, gubisz w nicości.

Nie nadążasz, muzyka już nie leczy,
To, że jej nie umiesz, to, że cię kaleczy.

Ciągle grasz jedną piosenkę, życie ciągle ją nuci,
Ale ona nie pomaga, ona już tylko smuci.

Nic nie ociera łez, gdzie jest ręka z chusteczką?
Dajesz tak wulgarnie milknąć swym malutkim usteczkom?
Ha ha, nie tak łatwo walczyć, hmm?
Przecież z daleka widzę, jak ucieka dym.

Nie pamiętasz strachu? Nie wiesz, co znaczy się bać?
Nie musi przed tobą clown morderca stać.

Trzeba było kupić kompas, a nie się błąkać po świecie.
Popieściła cię wada? Umknąłeś zaś zalecie?
Jak można się tak zgubić, gadać sam do siebie.
Przecież nie mówię do siebie, przecież mówię do ciebie...

Załóż kaptur i słuchawki, mrugnij jeszcze raz...

Jakby nagle... nie stało się nic,
Ani nie zwolnił czas,
Nie spodziewaj się czarownic,
Że ujrzysz prawdę tu.

Poddaj się złu,
Którego nie ma na świecie,
Największym NIE złem,
Ludzkie jest dziecię.

Nie krzyczy, nie biega,
Lecz siedzi lebiega,
Oddycha i patrzy,
Cóż tam wypatrzy?

Czy biedę, czy zło?
Czy zła fałszywe tło?
Czy piękno, paskudę?
Życia kłamstwo? Obłudę?

Nie zataczaj kręgu, nie stój w pentagramie,
Czy w jakimś tanim jesteśmy dziś programie?

Gdzie chodzą wciąż cudaki,
Gdzie nie ma na nic leku,
Gdzie z plastiku rosną maki,
Gdzie jesteś mój człowieku..

Pogubiłeś rozumy i zapomniałeś mowy,
Przed ludźmi pod kapturem chowasz swoje głowy,
Jedną smutną, drugą też smutną,
Jedną wargę okrutną i drugą też okrutną.

I mrugasz tak, co chwilę, i liczysz, że to coś zmieni,
Że zmiękczy serca z kamieni,
Że ożywi martwy świat.

Tu zieleń brązowieje, tu biel traci blask,
Tu nie ma miękkich cieni, tu gra bolesny trzask.

Uderza naga ręka, nagie dziecię swe,
Kopie sam Bóg, własne dziecię jeno twe.

Bo czyj ty jesteś człowieku, masz przecież wolną wolę,
I pójdziesz tak w swawolę,
Jak, gdybyś wolny był.

I łudzisz własne oczy, że widzą pkny świat,
A gdy dostrzeżesz cienie, winien jest twój brat.
Bo był i Kain, i Abel, i nie bóg jest winien nam,
On po prostu cierpi, bo stworzył taki chłam.

Bo stworzył ludzi prawdy, co w kłamstwie chcieli żyć,
I może wcale go nie ma, nie widać, co tu kryć.

Lecz jest człowiek sam sobie, winien grzechy swe,
O ile grzech jest grzechem, o ile twe oczy twe.

Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now