Nikt nie pomoże

203 22 12
                                    

Karolajn_333
x_Emka_x
FreakBrain
ZjebanyMaluszek
_Sorra_

Patrz to mój sznur, twoją ręką związany.

Dotknij, to jest nóż, twoim słowem rzucany.
Poczuj, to moja krew, z moimi łzami,
Czujesz, to ta pustka, jesteśmy tutaj sami?

Czy widzisz moją krew, między słowami?
Czy widzisz moje dłonie, między żyletkami?
Czy czujesz moje łzy, co schną na twej róży?
Ty to wszystko widzisz, lecz cię to nurzy.

Drży ziemia i twoja głowa, coś się burzy,
Czyżby twa walka ci już nie służy?
I pył dusz przyćmiewa nadzieję.
Czyżby to ten wiatr śmierci wieje?

Zobacz, to nie rany, to rysy.
To nie kotki, to już tygrysy.
Oddychaj, to powietrze nie truje.
Zamknij oczy, jest dobrze, obiecuję.

Czy twoja głowa postradała zmysły?
Czyżby twe prawdy już dawno skisły?
Czy nie lodem skute masz serce?
Czyżby nie czyste były twe ręce?

I nagle, cisza, nic nie runie,
I widzisz to coś, po krwi sunie.
Co to? Nie wiesz, ale to czujesz,
To twa dusza, choć nie pojmujesz.

Zbliża się, słyszysz jak dyszy.
Czy to i twój oddech słyszy?
I błyskają te ślepia, odrażające.
Dlaczego to takie przerażające?

Nagle gasną diable ślepia,
Ale czujesz to wzrok wlepia.
Śmiech... Odbija się echem.
Czy mylisz płacz ze śmiechem?

Puste ściany, jakby pomocy wołały.
Te wilcze oczy, jakby posągi stały.
Nic nie widzisz, ciemno wszędy.
I nie wiesz, jakie to coś ma zapędy.

Paskudne uczucie, takiej nicości,
To ty, ale nie masz jednak pewności.
Pierwszy raz widziałeś te oczy.
Czy ujrzysz je jeszcze w nocy?

Siedzisz na zimnej posadce,
I jakby ciężar nosisz na klatce,
Bo oddychać ci jest tak ciężko.
Podnosisz jednak brodę zwycięsko.

Skąd ta pewność, może zginiesz?
Walcz, bo nigdy się nie wywiniesz.
To czeka na ciebie w twoim mroku,
Tam głęboko, gdzie boisz się kroku.

Podążasz dalej, tracisz orientację,
Koleją ścienną zaliczasz stację.
To takie trudne, po co się męczysz?
Wpadasz na ścianę i z bólu jęczysz.

Długo wędrujesz, upadasz na skały.
Twoje nadzieje płomienne złamały
Chęć poznania, co w mroku siedzi.
Czy kiedyś nicość noga twa zwiedzi?

Ranne twe kolana, brudne krwawe ręce.
Już dawno zgniło radosne twe serce.
Straciłeś wzrok, słuch nie zawodzi,
I słyszysz jak we krwi gadzina brodzi.

Potykasz się, poczułeś łuskę,
Rozerwałeś ochrony bluzkę,
I czujesz ten strach mrożący,
Bo oddech szyję twą muskający
Nie twój i nie twej jest duszy.
No dalej maleńki, wytęż swe uszy.

I ryk przeokropny rozdarł ciemności,
Poczułeś ogień palący aż kości.
To ona, twa dusza po tylu upadkach,
Po tylu niewolach, trzymaniach w klatkach.

Boisz się jej, trzęsiesz swym ciałem,
Powtarzasz sobie: Tyle krwi już przelałem!
I czujesz jej dłonie, o dziwo gorące.
Za mocno cię trzyma, to ręce palące.

I ból miota twym ciałem, i rani,
I krzyk grzęźnie w palonej krtani.
Bezgłośne ucieka z ust twych: pomocy!
Lecz nikt nie pomoże ci podczas nocy.

Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now