Skrzydła

271 37 5
                                    

Idę w bieli, po śniegu,
Idę, idąc w biegu.
Patrzę, wciąż przed siebie.
Pustka, tylko pustka na niebie.
Na śniegu, wśród czystej bieli
Szlaczek, którego ludzie nie widzieli.
Stopy odciśnięte na śniegu,
Jakby ktoś płakał w przerażonym biegu.
Na płaskim, kryształowym jeziorze,
W plamach i smugach zabłąkane zorze,
Takie odmienne, takie krwawe,
A ślady stóp tak bardzo łzawe
Prowadzą donikąd, w głąb nicości.
A okolica pełna obojętności,
Nie ukryła urwanych skrzydeł anioła,
Który przeżyć w tym świecie nie zdoła.
Gdzie jesteś aniele? Gdzie twa niewinność?
Gdzie twa piękna, czysta odmienność?
Twe skrzydła na śnieżnej bieli
Nowy płatek śniegu ścieli,
A pióra nasiąkają świeżą, zimną krwią.
Czy to dlatego, że ludzie z ciebie drwią?
Mój aniele, dlaczego zalewasz się łzami?
Dlaczego, tak bluźnisz drżącymi ustami?
Mój cudny, czy jesteś na duszy zraniony?
Aniele, zostałeś sam, tak osamotniony.
I brak ci sił by zrobić choć niewielki krok,
I ucieka obnarzony, bezbronny wzrok.
A słonymi kroplami spowite policzki,
Prowadzą w zakamarki pewnej uliczki.
A dotyk na ciele, skrzydła wyrwane,
Składają się w wielką, smutną ranę.
O rozpaczy, anioł wstaje, skrzydeł brak
Sprawia wrażenie, jakby został tylko wrak.
Kroki zaś chwiejne, stawiane niepewnie,
Poruszają myśli, płynące zwiewenie.
A oczy puste, jak niebo, chłodem rażą,
A we łzach smutnego anioła się jarzą
Najpiękniejsze iskierki z nadzieją,
Że miną te rzeczy, które się dzieją.
I zamiast pustki na nieba scenie,
Zawita wreszcie wesołe wspomnienie.

Psychiczne wierszyki psychopatkiWhere stories live. Discover now