•135. One hundred thirty - five•

514 50 6
                                    

Gdy tylko wyjechaliśmy na główną drogę, na sygnale minęły nas trzy wozy policyjne.

- Co do..- wymamrotałam cicho, obracając się i spoglądać w tylną szybę.

- Chyba impreza nie spodobała się każdemu i ktoś wezwał policję. - wyjaśnił Zayn, zerkając na mnie.

Wzięłam głębszy wdech i pokiwałam głową.

- Jak się zorientowałeś?

- Jestem dobrym obserwatorem i słuchaczem, Pemberley. - odparł, unosząc kącik ust, kiedy zmrużyłam oczy. - Ludzie zaczęli między sobą gadać i nietrudno było wyłapać słowo policja. Poza tym gdy się wsłuchało, można było usłyszeć syreny.

- Oczywiście. - mruknęłam, obejmując się ramionami. Byłam zbyt zajęta zabawą, aby zauważyć którąś z tych rzeczy, więc gdyby nie Zayn, istniało prawdopodobieństwo, że ten wieczór zakończyłby się mniej przyjemnie.

Do końca jazdy między nami panowała cisza, zakłócana jedynie cichymi dźwiękami wydobywającymi się z radia. Kiedy Zayn zaparkował przed moim domem, pożegnałam się z chłopakami, którzy przyspiali na tylnym siedzeniu i opuściłam samochód. Mulat uczynił to zaraz po mnie, pozostawiając włączony silnik.

- Lepiej dzisiaj już nigdzie nie wychodź. - polecił mulat, na co pokiwałam głową i westchnęłam.

- Nie sądziłam, że tak zakończy się ten wieczór. - przyznałam potrząsając głową i uśmiechając się. - To było nawet ekscytujące.

- Mogę po tym stwierdzić, że brakuje Ci wrażeń, Pemberley? - spytał unosząc brew, równocześnie kładąc ręce na dachu samochodu.

- Nie bardzo. - potrząsnęłam głową. - Ale zawsze to dobra odskocznia.

- To prawda. - mruknął cicho, kiwając głową. Zerknął przez szybę na chłopaków, którzy na pewno już spali i westchnął. - Teraz muszę robić za niankę.

Parsknęłam śmiechem i wzruszyłam ramionami, kiedy spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Trzeba się dostosować do sytuacji. - odparłam, machając mu ręką. - Powodzenia. - dodałam, odwracając się i ruszając w stronę drzwi. Kiedy praktycznie dotykałam już klamki, usłyszałam jego głos:

- Pemberley?

Stanęłam w miejscu i obróciłam głową w jego kierunku. Wciąż stał przy samochodzie, ale teraz trzymał ręce na drzwiach.

Kiedy zmarszczyłam brwi, on uśmiechnął się pod nosem.

- Całkiem nieźle tańczysz. - powiedział w końcu, na co moja szczęka prawdopobnie dotknęła ziemi.

Nie zdołałam nic na to odpowiedzieć, więc mulat machnął do mnie ręką i wsiadł do samochodu, od razu ruszając z miejsca.

Pomrugałam oczami i kręcąc głową, w końcu weszłam do domu. Zamknęłam za sobą drzwi i z westchnieniem wdrapałam się do pokoju, marząc jedynie o łóżku i chęci nie myślenia o słowach mulata.

Dobry plan, Velia. Czas na realizację.

~~~

Następnego dnia nie dane było mi pospać, gdyż już o ósmej rano obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefon. A gdy podniosłam urządzenie i na ekranie ujrzałam uśmiechniętą twarz mojego przyjaciela, nie miałam innego wyjścia, musiałam odebrać. Dla dobra naszej przyjaźni.

- Marco, wiesz która jest godzina? - spytałam na wstępie, mając nadzieje, że zaraz będę mogła wrócić do spania. Miałam dziś dzień wolny, więc chciałam odespać nie tylko wczorajszą imprezę.

Stalking with Love • Z.MalikNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ