•94. Ninety - four•

1K 70 10
                                    

- To może teraz jakaś prywatna gra ze mną? 

Zaciskam usta równocześnie kiedy moje ręce mocniej chwytają siedzenie.

- Zayn.. - zaczynam powoli odwracając głowę w jego stronę. Siedzi, opierając się swobodnie o oparcie, a na czubku nosa ma okulary chociaż słońce zaszło już jakiś czas temu. - Zapytam wprost, skąd do cholery wiesz jak mnie znaleźć? Marco już zdemaskowałam, więc?

W pełnym skupieniu obserwuje jego osobę, kiedy przyjmuje taką samą pozycje jak ja, ale wciąż nie zdejmuje tych cholernych okularów.

- To tajemnica. - mówi jedynie unosząc kącik ust.

Prycham czując jak uruchamia się we mnie zapalnik.

- Tak jak to dlaczego nosisz okulary, kiedy nie ma słońca? - pytam zgryźliwie.

- Dokładnie.

Prycham kręcąc głową. Przez dobrą chwilę siedzimy w ciszy. Ja wkurzona i zirytowana, a on widocznie rozbawiony.

Kiedy mam zamiar ponownie się odezwać mulat mnie wyprzedza.

- Przypominam Ci, Pemberley, że wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

Wzdycham kręcąc głową. Przecież to Zayn.

- Tak, możemy w coś zagrać. - mówię zrezygnowana.

- Świetnie.

Chwilę później stoję przed sławną grą, której nazwy oczywiście nie pamiętam, ale polega ona na tym, że odbija się miedzy sobą krążkiem i przy okazji chroni się swojej "bramki".

- Gotowa na przegraną, Pemberley? - pyta wyzywajaco mulat pochylając się nad urządzeniem.

Na moje usta wstępuje kpiący uśmiech i tak samo jak chłopak podbieram się rękoma, aby moja twarz znalazła się bliżej jego.

- Nie mów hop, Malik. - mówię unosząc kącik ust.

Chłopak chrząka i odrywa ode mnie wzrok. Chwilę później maszyna się podświetla, a my możemy zacząć grę.

- Widzałem, że był z wami ten Blake. - odzywa się mulat, kiedy oboje w skupieniu przesuwamy specjalnymi rączkami.

- Tak. - marszcze brwi przechylając się, aby mieć lepszą pozycje do strzelenia. - Poszedł gdzieś z Marco.

Mulat odpycha krążek w moją stronę, a ja od razu sprawnie odbijam go i wtedy krążek obijając się o boki ląduje w bramce chłopaka.

- Czyli co stalkowałeś nas? - pytam z uniesioną brwią. Zayn wzdycha i widocznie niezadowolony ze straty punkta, spogląda na mnie.

- Byłem czujny. - odpowiada lakonicznie. - Znowu się do ciebie przylepił? - pyta, a ja dopiero po chwili uświadamiam sobie, że mówi o Blake'u.

Wzdycham kręcąc głową.

- Nie nazwałabym tego "przylepianiem się". Po prostu pojawia się częściej niż wcześniej. - wyjaśniam, równocześnie klikając w odpowiedni guzik przez co gra urochamia się ponownie. - Rewanż?

Mruży oczy spoglądając na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Jeszcze pytasz.

Tym razem gra kończy się wygraną ze strony Zayn'a, co widocznie go satysfakcjonuje, a patrzę na to kręcąc głową. W momencie, kiedy odchodzimy od gry pojawia się Marco z pudełkiem popcorn'u, ale nigdzie nie widać Blake.

- Gdzie Blake? - pytam ze zmarszczonymi brwiami.

Przyjaciel przełyka popcorn i mówi:

- Spotkał jakiś swoich znajomych i razem poszli jeszcze pochodzić po parku.

Kiwam głową rozglądając się po salonie, gdzie głównie przebywają małolaty. Dzisiejszych dzień był wyjątkiem, bo przeważającą grupę stanowili nastolatkowie.

- Wiecie słyszałem coś o jakimś koncercie po drugiej stronie parku, może się wybierzemy? - pyta Marco spoglądając to na mnie to na Zayn'a.

- Okej. - odpowiadam zerkajac na Zayn'a który mi przytakuje.

Razem wychodzimy ze salonu i wymijamy kolejne stragany z przeróżnymi rzeczami.

- Która godzina? - pytam, kiedy z oddali widać coś przypominającego scenę.

- 21, a co? - Marco spogląda na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a ja od razu posyłam mu uśmiech.

-O dziesiątej mają być fajerwerki. - mówię wracając myślami do plakatu, który wisiał przy wejściu.

- Dobrze będzie je widać stamtąd. - spoglądam na mulat, który kiwa głową w stronę diabelskiego młynu.

- No nie! - jęczy za mną Marco, a ja parskam śmiechem.

Zdecydowanie się tam wybierzemy.

Dalsza droga mija nam na wzajemnym przekomarzaniu i to nie tylko miedzy mną, a Marco, ale także miedzy całą naszą trójką. Kiedy w końcu docieramy pod scenę jedyne na co mam ochotę w tym momencie to właśnie muzyka, dlatego zaciekawiona rozglądam się po terenie, aby zorientować się kogo mamy niedługo spodziewać się na scenie.

- Czego szukasz? - pyta mnie przyjaciel, a ja w tym czasie nastrafiam wzrokiem na plakat z całą rozpiską koncertową.

Nie odpowiadając łapie go za kark i przekręcam jego głowę w dane miejsce.

- Ooo.. - mówi jedynie. Odwraca głowę spoglądać na mnie z iskrzącym spojrzeniem.

- Co? - pyta z niezrozuminiem mulat. Udaje, ze wcale nie zauważam jak się do mnie przybliża i ociera swoim ramię niem o moje.

- Arctic Monkeys tu zagrają.

Unosi brew, a przez jego twarz przebiega wyraz zaskoczenia.

- Cóż, czyli jednak dobrze, że Kevin do mnie napisał.

Uchylam usta mrużąc oczy.

- Co? - pytam przez zaciśnięte zęby.

Wzdycha drapiąc się po karku. Niczym odważy się odezwać zaczynam rozglądać się po terenie, który powoli zapełnia się ludźmi.

- Hejka, na co czekacie?

Przenosze swoje spojrzenie na postać, która przystanęła obok Marco z wielkim popcorn'em w ręce. O wilku mowa.

- Na koncert. - odpowiada mu Marco, a chłopak kiwa głową i przenosi wzrok na mnie. Unosi brew widząc moje spojrzenie.

- Kolejny stalker się znalazł. - mówię zawiązując dłonie pod piersiami.

Kevin śmieje się cicho i obejmuje mnie ramieniem.

- Wybacz, słonko rozporządzenia z góry. - tu kiwa w stronę mulata.

Przewracam oczami wracając spojrzeniem na scenę, na której powoli zaczyna się coś dziać.

- Jakoś mnie to nie dziwi. - mrucze.

Czując czyjeś dłonie na swojej talii ledwo powstrzymuje się od krzyku, ale gdy dociera do mnie zapach tak dobrze mi znanych perfum, rozluźniam się.

- Już się tak nie spinaj, Pemberley. - mówi cicho wprost do mojego ucha. - Ciesz się koncertem.

I właśnie w tym momencie wszystkie światła gasną, by po chwili znów się za świecić, tylko teraz oświetlają scene na której stoi już cały zespół i zaczyna grać pierwszą piosenkę I wanna be yours.

- Mm..I wanna be yours. - słyszę za sobą ciche mruczenie, a dotyk na mojej tali znacznie się wzmacnia, przez co wstrzymuje oddech.

Oddychaj Velia, bo inaczej zemdlejesz przed swoim ulubionym zespołem. - mówię do siebie w myślach.

Z czasem zapominam o dotyku Zayn'a, a skupiam się na muzyce. I wtedy już wszystko jest dobrze.

############################

Czekam na wasze wrażenia po tym jak już wiecie co było 'tą' grą😉

I z radością chciałabym was zaprosić na kolejny rozdział także w Made of Flames! Tam Zayn także nie będzie szczędził sobie gier z główną bohaterką.

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz