•63. Sixty - three

1.3K 78 8
                                    

- Velia?

Wypuściłam spięty oddech opanowując swoje szalejące serce.

- Boże, Malik! - krzyknęłam uderzając w jego ramie. Przynajmniej myślałam, że to była właśnie ta część jego ciała. - Co ty sobie wyobrażasz?! Wszyscy...

Urwałam, kiedy poczułam dłonie na swoich biodrach, a po chwili leżałam głową na pościeli. Postać mulata ułożyła się obok mnie i usłyszałam jak westchnął.

- Przestań gadać. - mruknął szczypiąc mój policzek.

Napuszyłam się i natychmiastowo odepchnęłam jego rękę.

- Przestań. - warknęłam mrużąc oczy, aby lepiej go dojrzeć w ciemności. - Czy ty wiesz, że wszyscy cię szukają?

- Tak.

Odetchnęłam i podniosłam się, aby włączyć lampkę, ale zostałam pochwycona w połowie drogi. Ciepłe i duże dłonie zacisnęły się na mojej talii ponownie ciągnąć mnie dół.

- Puść mnie, Zayn...- mruknęłam starając się podejść do sprawy łagodnie.

Odkrząknął odsuwając swoje dłonie.

- Nie chce żebyś na mnie patrzyła. - powiedział kładąc się płasko na łóżku.

Uniosłam brew i pochyliłam się nad nim.

- O co chodzi, Zayn? - spytałam zaniepokojona.

Westchnął i jak podejrzewałam spojrzał na mnie.

- Nic ważnego, Pemberley. - odpowiedział. - I nie drąż tematu.

Zacisnęłam usta w stając z łóżka przy czym teraz nie zostałam zatrzymana. Podeszłam do komody, gdzie leżał mój telefon i odblokowałam go.

- Co robisz? - usłyszałam zaciekawiony głos mulata, podczas gdy wybierałam odpowiedni kontakt.

- Łaskawie informuje pewne osoby o tym, że się znalazłeś. - odparłam z przekąsem wywracając oczami.

Nawet nie wiem, kiedy się podniósł i sprawnie wyrwał mi telefon od razu się rozłączając. Patrząc mi uważnie w oczy wyłączył go całkowicie i schował go do tylnej kiesznie swoich spodni.

Przez cały czas obserwowałam go z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi ustami.

- Co ty właśnie zrobiłeś? - spytałam odzyskując zdolność mowy. Podeszłam do miejsca, gdzie leżał i wyciągnęłam dłoń.

- Oddawaj. - zażądałam.

Zaśmiał się i po kręcił głową.

- Nie potrzebujesz go, Pemberley.

Parsknęłam kręcąc głową i bardziej wystawiłam swoją dłoń.

- Oddaj mi telefon, Zayn. - powiedziałam twardo. - Teraz.

Przewrócił oczami i podparł się na łokciach spoglądając na mnie z przechyloną głową.

- Podejdz bliżej.

Zmarszczyłam brwi skołowana.

- Chodź tu, a odzyskasz telefon. - rozwinął swoja myśl i teraz to on wyciągnął swoją dłoń.

Zmrużyłam oczy wyczuwając w jego słowach podstęp. Oblizałam usta i się pochyliłam, omijając jego dłoń złapałam za pokryte zarostem policzki i uważnie spoglądając w jego oczy powiedziałam.

- Nie ma szans, Zayn.

Uśmiechnął się układając swoje dłonie na moich.

- Sprytnie, Pemberley. - stwierdził podnosząc się.

Puścił moje dłonie i sięgnął do kieszeni skąd wydobył mój telefon i z uniesioną brwią mi go podał.

- Dla twojej wiadomości wszyscy już wiedzą, że się "odnalazłem", ale nie kazałem cię informować, bo miałem ochotę zrobić Ci niespodziankę.

Prychnęłam przygryzając wargę.

- Dziękuje za tą niespodziankę, Zayn. - powiedziałam z wyraźnym sarkazmem. - A teraz powiedz mi o co z tym wszystkim chodziło. - rozkazałam zakładając ręce pod biust.

Przechylił głowę skanując mnie spojrzenie. Przygryzłam wargę nienawidząc jak ktoś mnie ocenia. To mnie krępowało i sprawiało, że czułam się nie swojo.

- Pewne rzeczy zostają tajemnicą, Pemberley. - stwierdził po chwili.

Podeszłam bliżej, a wtedy on się cofnął. Światła lampy objęły jego twarz przez co gwałtownie zmarszczyłam brwi.

- Co Ci się stało? - spytałam cicho przerażona widokiem jego twarzy.

Oblizał wargę i spuścił wzrok zapewne dopiero teraz orientując się, że ujawnił swoją twarz. Nie było już odwrotu.

- To co mogło mi się stać, wiesz? - wzruszył ramionami oglądając się do tyłu. - To jest moje życie i do tego...- wskazał na swoją twarz. - można się przyzwyczaić.

- To...straszne.

Uśmiechnął się, ale w tym uśmiechu nie było nic szczęśliwego.

- Żeby tylko. - wyszeptał jakby do siebie.

Potrząsnął głową i sprawnie otworzył drzwi od balkonu.
Zmarszczyłam brwi ruszając za nim.

- Zamierzasz sobie tak po prostu pójść? - spytałam niedowierzając.

Obrócił się mając już jedną nogę przełożoną przez barierkę. Uniósł brwi chyba również będąc zaskoczony moim pytaniem.

-Taki właśnie mam zamiar. - odpowiedział powoli. - Muszę zameldować się tym idiotą, aby przypadkiem się nie posikali. - prychnął. - A poza tym mam cholerną ochotę na prysznic, kochanie.

Wystawiłam czubek języka słysząc ponownie to określenie którego mulat nawet chyba nie był świadom, że użył. Jako, że po tych słowach uniósł kącik ust i wyciągając rękę pstryknął mnie w nos.

- Zayn...- warknęłam ostrzegawczo.

Zaśmiał się przekładając także drugą nogę.

- Dobranoc, Pemberley. - mruknął uważnie spoglądając w moje oczy.

Mrugnęłam, a jego już nie było.

Podeszłam do barierki i z westchnienie obserwowałam jak leniwym krokiem kieruje się do auta.

- Dobranoc. - szepnęłam opierając policzek na ręce.

Chwilę przed wejściem do auta zatrzymał przez co zmarszczyłam brwi. Odwrócił się i uniósł wzrok. Nie powie nic dobrego. Ja to wiem.

- Oh i Pemberley?...- uśmiechnął się podstępnie. - Dobrze wiem, że nie wróciłaś prostu do domu.

Uchyliłam usta po chwili mocno je zaciskając. Przymknęłam oczy.

- Nienawidzę cię. - mruknęłam na tyle głośno, że nie było sposobu aby mnie nie usłyszał.

Posłał mi długie zdwakowe spojrzenie nie szczędząc sobie jednokącikowego uśmiechu i po chwili zniknął w samochodzie. Minęła zaledwie chwila niczym z przekroczoną prędkością wyjechał z osiedla.

Stalking with Love • Z.MalikWhere stories live. Discover now