•111. One hundred eleven•

811 58 9
                                    

Następny dzień już od rana przynosi same negatywne wieści. Zaczęło się od zepsutego okna w moim pokoju, ale szale przeważyło dopiero pojawienie się u mnie morza czerwonego kilka dni wcześniej niż powinno.

Z całkowicie skrajnym nastrojem przeżyłam większość dnia na leżeniu na kanapie przed telewizorem. Towarzyszła mi niezawodna gorąca czekoladą z bitą śmietaną, która sprawiła, że jeszcze bardziej rozochociłam się na słodkie. Dlatego też do zestawu dołączyła gorzka czekolada. Wtedy mogłam stwierdzić, że jest mi błogo.

I właśnie wtedy, kiedy także w końcu wygodnie się ułożyłam i nie czułam się jakby ktoś rozszarpywał mnie od środka. Właśnie wtedy musiał zadzwonić dzwonek do drzwi. Ten cholery dzwonek.

- Nie wstaje. - mamrocze sama do siebie mocniej owijając się kocem.

- Jesteś pewna? - słyszę gdzieś za sobą.

Mlaskam cicho, przewracając oczami. No jasne, kto inny może pocichaczu wejść mi do domu jak nie Zayn? Zostaje jeszcze opcja ze złodziejem, ale tu szansa była naprawdę mała.

- Czemu mnie to nie dziwi? - mówię głośno, ponieważ nie wiem gdzie dokładnie się znajduje, gdyż leżąc na poduszcze z kocem naciągnietym na głowę ciężko to zindyfikować.

- Bo mnie znasz. - odpowiada, a jego sylwetka pojawia się w zasięgu mojego wzroku, gdy kuca przed kanapą na wprost mojej twarzy. Ubrany w ciemną koszulkę i dresy wygląda tak samo mrocznie i tajemniczo jak za pierwszych dni naszej znajomości.

Wzdycham nieco się odkrywając, aby nie wyglądać jak upiór.

- Co cię tu sprowadza? - pytam bez bezsensownego przedłużania. Może w innej sytuacji chciałoby mi się bawić w przekomarzanie.

- Jaki optymizm. - komentuje przewracając oczami, ale zaraz przechodzi do sedna. - Mam coś dla ciebie.

Marszcze brwi, czekając na rozwój wydarzeń.

- Ale musisz gdzieś ze mną pojechać. - kontynuuje badając wzrokiem moją reakcję.

Wzdycham przeczesując jedną ręką swoje włosy.

- Widzisz jak ja wyglądam Zayn? - mamrocze.

Unosi kącik ust samemu odgarniając kilka kosmyków moich włosów.

- Powiedziałbym, że normalnie.. - tu urywa zauważając moją jednoznaczną minę.- ale bywało z tobą lepiej. - kończy z ostrożnością dobierając słowa.

- Też tak uważam. - zgadzam się z nim. - Także..

- Rozumiem. - przybiera nieodgadniony wyraz twarzy. - Ale taka okazja się nie powtórzy.

Zaciskam zęby, szybko wyłapując w jakim zamiarze wypowiada te słowa.

- Jaka okazja? - pytam z westchnięciem.

Pochyla się nade mną i niczym zdąże się zorientować co się dzieje juz zostaję wyplątana z mojego kokonu i sprawnie przerzucona przez ramię mulata.

- Przekonasz się. - rzuca zdawkowo co jako tako budzi mnie z mojego zawieszenia.

- Puszczaj! - krzycze dorzucając do tego uderzenie w plecy.

- A pojedziesz? - pyta na spokojne, kiedy jesteśmy zaledwie kawałek od drzwi.

- Przecież dobrz wiesz, że tak. - mówię zrezygnowana. - Ale najpierw pójdę siku i się ogarne.

- Niech będzie. - z tym słowami z powrotem poczułam stabilny grunt pod nogami. Przybierając oburzony wyraz twarzy obróciłam się w stronę chłopaka, który na luzie oparł się o drzwi. Widząc mój wzrok, uniósł brew i wystawiając rękę, postukał nią po zegarku.

- Czas leci, Pemberley.

- Uh! - warknęłam, odwracając się na pięcie i wbiegając po schodach.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale po dokładnie 11 minutach i 43 sekunach stanęłam z powrotem przed mulatem. Ubrana w wygodne legginsy i długi przewiewny sweter z dekoltem w literę v czułam się komfortowo. Doszła jeszcze do tego niewielka torebka, do której wepchałam kilka niezbędnych rzeczy.

- Ładnie. - skomentował odbijając się od powierzchni drzwi.

Uniosłam kącik ust, ale zaraz pokręciłam głową i po prostu otworzyłam drzwi przez, które wyszłam i wyczekującą spojrzałam na mulata, który teraz postanowił się guzdrać.

- Śpieszno Ci? - spytał specjalnie się ze mną drażniąc. Dlatego nie odpowiedziałam mu i jedynie trącnęłam go biodrem, aby móc dostać się do drzwi i je zamknąć.

Bez słowa przemierzyliśmy krótki odcinek pomiędzy drzwiami, a jego samochodem. Zajmując miejsce pasażera od razu zapięłam się pasem, aby przypadkiem nie kusić mulata do zrobienia tego za mnie. Żeby nie było, zauważyłam kątem oka jego rozbawione spojrzenie, ale nijak je skomentowałam.

- Więc gdzie jedziemy? - spytałam po kilku minutach, które byliśmy już w drodze. Podparłam swoją głową na ręce, którą z kolei miałam ułożoną przy dolnej krawędzi szyby.

- Dowiesz się na miejscu. - odpowiedział, rzucając na mnie okiem.

Zacisnęłam usta i odwróciłam wzrok. Nie pozostało mi nic innego jak cierpliwe czekać.

~~~

Gdy dojechaliśmy na miejsce co wywnioskowałam z tego, że mulat zaparkował na parkingu i odpinając swój pas rzucił mi znaczące spojrzenie, z uwagą obrzuciłam wzrokiem ulicę na której się zatrzymaliśmy. Kilka nie wysokich budynków, z czego większość stanowiły kawiarnie i restauracje. Natomiast niedaleko parkingu na którym się zatrzymaliśmy znajdował się niewielki park.

- Idziesz? - pyta chłopak, który w którymś momencie mojego zawieszenia musiał wysiąść z samochodu i teraz spoglądał na mnie sprzed bocznej szyby. W jego ręce tkwił odpalony papieros.

Ciche westchnienie opuszcza moje usta.

- Idę. - odpowiadam odpinając się i w miarę zgrabnie wychodząc z samochodu.

Chłopak dołącza do mnie i razem zmierzamy do budynku, który nie posiada szyldu i z zewnątrz wygląda na bar.

- Mógłbyś to rzucić. - mówię, kiedy dociera do mnie zapach dymu papierosowego.

- I rzuce. Kiedyś. - odpowiada i na tym kończy się nasza rozmowa gdyż dochodzimy do naszego celu.

Chłopak otwiera przede mną drzwi i kiwa głową. Więc z dozą niepewności wchodze do środka. Zatrzymuje się niedaleko wejścia i zaciekawieniem rozglądam po pomieszczeniu. Kilka stolików i kanap, bar przy jednej ze ścian i... Czując uścisk na swoich palcach obracam głowę, aby spojrzeć na mulata, który splótł nasze palce.

- Chodźmy. Tam jest nasz stolik. - mówi, a ja pozwalam mu się poprawdzić z uśmiechem na ustach, wiedząc, gdzie mnie zabrał.

############################

Hejka! Z okazji wydania przez Zayn'a nowej piosenki #better i narodzin jego bubu, leci do was rozdział, który jest zapowiedzią tego co wydarzy się w następnym😎

Mam nadzieje, że się wam podobał i pozostawicie coś po sobie.

Do następnego, już niedługo!

Stalking with Love • Z.MalikWhere stories live. Discover now