- Bo robiło się kiedyś podobne rzeczy.
Przechylam głowę, skanując go wzrokiem od stóp do głowy.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - pytam podpierając się na ręce, której łokieć znajdował się na barierce.
Uśmiech powoli formuje się na jego ustach.
- Bo chyba zdążyłaś mnie na tyle już poznać. - mówi spoglądając w za myśleniu przed siebie. - Z każdym naszym kolejnym spotkaniem możemy odkrywać w sobie nową rzecz.
- Myślisz, że jeszcze czymś się zaskoczymy? - pytam poważnie, będąc ciekawa jego odpowiedzi.
- A ty? - unosi brew, zerkając na mnie kątem oka. - Jak myślisz?
Uśmiecham się szeroko i wzruszam ramionami.
- Nie zadawala mnie ta odpowiedź, panno Pemberley. - mówi od razu, obracając się w moją stronę.
- Innej nie dostaniesz. - ponownie wzruszam ramionami, po czym rzucając mu przeciągłe spojrzenie wycofuje się z balkonu.
Dziwny nastolatek i tak już dawno zniknął za zakrętem.- Więc o to moja.. - ciągnie dalej wchodząc do pokoju zaraz za mną. Wzdychając, odwracam się i unoszę brew. - My nigdy nie przestaniemy się zaskakiwać.
Ledwo powstrzymuje uśmiech cisnący się na usta.
- Okej. - kiwam głową widząc jak wykrzywia usta w grymasie.
- Nabijasz się, Pemberley. - stwierdza ponuro.
Poszerzam swój uśmiech, kręcąc powoli głową.
- Wcale nie. - odpowiadam, a on unosi brew. - Twoje słowa są intrygujące.
Przygląda mi się przez dłuższą chwilę czym oczywiście się odwdzięczam.
Naszą walkę na spojrzenia przerywa dopiero cichy dźwięk wydobywający się z telefonu mulata.
Z westchnieniem sięga do przedniej kieszeni i wyjmuje stamtąd urządzenie. Widzę jak przybiera skupiony wyraz twarzy, kiedy z uwagą śledzi tekst.Nie chcąc wyjść na nachalną, przechodze na drugą stronę pokoju i wyciągam z biurka swój kalendarz, aby prześledzić swoje zapiski na kilka następnych dni.
Po dłuższej chwili słyszy cichy szelest, a zaraz po tym głos chłopaka.
- Pemberley..
- Hmm? - mrucze, odnotowując jedną sprawę.
- Masz ochotę zrobić coś złego?
Unosze wzrok patrząc przed siebie, równocześnie z trzaskiem zamykajac kalendarz. Obracam głowę, rzucając mu spojrzenie przez ramię.
- Co proponujesz?
Uśmiecha się pod nosem, jednak szybko to maskuje, chrząkając.
- Zbieraj się. - rzuca, przechodząc na balkon i czegoś z niego wypatrując.
Przewracam oczami, sięgając po bluzę i wkładając wygodne trampki.
Gdy przechodzę na balkon od razu zauważam czego tak wypatrywał Zayn. Na ulicy z włączonym silnikiem stoi samochód chłopaka, a w nim miejsca zajmują Jason i Kevin.
- I co? - spoglądam na mulata, który podchodzi do barierki i przekłada przez nią nogę.
- Teraz wychodzimy, Pemberley. - informuje mnie, jakbym nie była świadkiem naocznym obecnych wydarzeń.
- Mam drzwi, Zayn. - przypomninam mu nerwowo przełykając ślinę.
Spogląda na mnie za drugiej strony barierki i uśmiechając się, unosi brew.
YOU ARE READING
Stalking with Love • Z.Malik
FanfictionWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck