•109. One hundred and nine•

810 72 16
                                    

Słyszę jak mulat chrząka, a po chwili zawieszenia czuje jego dłoń w moich włosach, które zaczyna w wolnym tempie przeczesywać.

- Tym razem wygrałaś. - mówi z słyszalną chrypą. Mocniej pociąga za jeden z kosmyków przez co nieznacznie się krzywie i unosze na niego wzrok. Uśmiecha się, ale jest to tylko powierzchowne, gdyż jego oczy pozostają niewzruszone. Marszcze na to brwi. - Ale nie obiecuje, że się nie zemszcze. - szepcze pochylając się nade mną. Wstrzymuje oddech, kiedy raczy moje czoło zaledwie muśnięciem swoich ust.

- W porządku. - przełykam ślinę i przekrzywam głowę, aby patrzeć na niego pod innym kątem.

Unosi kącik ust spoglądając na mnie przez dłuższą chwilę co odwzajemniam dodatkowo wyciągając dłoń i kładąc ją na prawym policzku chłopaka.

- Wiesz, Pemberley możemy się pomiziać także w mieszkaniu, gdzie jest o wiele wygodniej. - mówi po chwili, kiedy to ja smyram go opuszkami palców po widocznym zaroście. - Mogę zrobić coś do jedzenia, a później oglądniemy film, co ty na to?

Przygryzając wargę, zabieram swoją dłoń i podnosze się, wracając na swoje miejsce.

- To brzmi tak normalnie, że aż nie realnie z twoich ust. - komentuje, zauważając jak przewraca oczami. - Więc jestem jak najbardziej na tak.

- Świetnie. - mamrocze odpinając pas i kiwając na mnie głową. - Zatem chodźmy.

Chwilę później mulat przekręca zamek w drzwiach od swojego mieszkania i gestem ręki zaprasza mnie do środka. Z zaciekawieniem robię kilka kroków, a pierwsze co rzuca mi się w oczy jest okno z panoramą na miasto rozciągnięte na połowie ściany. Poprzednim razem nie zwróciłam na nią uwagi. - myślę.

- Niesamowite. - szepcze podchodząc bliżej i dotykając szyby. Słysząc kroki obracam głowę w lewą stronę by ujrzeć sylwetkę chłopaka, który przystanął obok mnie z jedną ręką opartą o szybę oraz wzrokiem wbitym w widok przed nami.

- Niesamowite jest to jak wiele małych rzeczy potrafi sprawić, że na twojej twarzy widnieje zachwyt, a ja nie mogę oderwać od ciebie wzroku. - mówi wprawiając mnie już któryś raz tego dnia w osłupienie. Z wolna obraca głowę w moją stronę i unosi brew.

- Głodna? - pyta jak gdyby nic, przez co marszcze brwi i mija chwila niczym odpowiadam.

- Trochę tak. - kiwam głową.

Uśmiecha się i kiwa głową w stronę reszty salonu, gdzie znajdują sie dwa fotele, kanapa, dywan, jakiś kwiatek i wielka komoda z telewizorem oraz półką z różnego rodzaju płytami.

- Możesz się rogościć i znaleźć jakiś film. - mówi, po czym odwraca się i rusza zapewne w stronę kuchni.

- Moge Ci pomóc. - oferuje co sprawia, że momentalnie zatrzymuje się w miejscu. Z wolna obraca głowę w moją stronę.

- Nasz dwójka w kuchni to nie najlepsze połączenie. - mówi powoli i jakby niepewnie.

- Dlaczego?

Wzdycha i przymyka oczy.

- Przecież niespale Ci kuchni. - mówię zapobiegawczo.

- Wiem.

- Więc? - zawiązuje dłonie pod piersiami, patrząc na niego wyczekującą.

- Bo ja nie będę mógł się przez ciebie skupić. - prawie, że warczy, po czym znika za ścianą, a ja na przemian otwieram i zamykam usta. W końcu decyduje się skorzystać z jego propozycji, więc chrząkając podchodze do komody i schylając się, przeglądam kolejne płyty z filmami.

- Ma nawet Dirty Dancing.. - mamrocze sama do siebie, z zaskoczeniem oglądając opakowanie trzymane w ręce.

- A nawet je oglądałem. - słyszę za sobą jego głos, a po chwili czuję także zapach, kiedy to przysiada się do mnie na dywanie.

- Ciekawe. - przechylam głowę przyglądając mu się z uśmiechem. Marszczy brwi, kiedy odkładam płytę z powrotem na miejsce, a wzmian wyciągam coś innego.

Wciąga gwałtownie powietrze i zaciska szczękę odczytując tytuł. Pamiętnik.

- Nie oglądne tego. - warczy próbując wyrwać mi opakowanie z ręki, ale robię skuteczny unik.

- Więc po co trzymasz to u siebie? - pytam unosząc brew, na co jego szczęka zaciska się bardziej.

Kiedy po dłuższej chwili nie raczy mnie odpowiedzią oblizuje górną wargę i przybliżam się do niego. Unosi wzrok w momencie, kiedy znajduje się na wyciągnięcie jego ręki, a wtedy przez jego twarz przebiega tajemniczy błysk.

- Więc oglądniemy Zakochaną Złośnice. - szepcze unosząc kącik ust, a on jęczy cicho, co wydaje mi się chorobliwie urocze, bo brzmi jak niezadowolony bobas.

- To tortury, Pemberley. - burczy zaciskając dłoń na moim biodrze, kiedy próbuje się odsunąć. - Będziesz musiała mi to wynagrodzić. - dodaje szeptem, a intensywność jego spojrzenia sprawia, że gwałtownie przełykam ślinę.

- Jak? - wykrztuszam.

Wiedzie zamglonym spojrzeniem po mojej twarzy i unosi kącik ust.

- Coś się wymyśli. - z tymi słowami przestaje czuć dotyk jego dłoni na swoim ciele, gdy podnosi się z własciwą płytą w dłoni. Zaciskając zęby także się podnosze.

Chwilę później oboje znajdujemy się na kanapie, gdzie zgodnie zajeliśmy środek kanapy, aby móc się o siebie oprzeć, co muszę przyznać wykorzystałam już na samym początku, kładąc swoje nogi na kolanach chłopaka. Wyraźnie mu to nie przeszkadzało, bo położył na nich ręce. Dopiero po chwili dowiedziałam się jaki miał w tym cel, gdy zaczął mnie łaskotać.

- To będą meczące dwie godziny. - marudzi mulat po chwili, gdy ma ekranie pojawiają się napisy początkowe.

- Zawsze można jej czymś umilić. - odpowiadam wzruszając ramionami, równocześnie będąc nieświadoma jaką karuzelę myśli rozpętałam w głowie chłopaka.

- Prawda. - mruczy cicho odchylając głowę, aby ukryć swój tajemniczy uśmiech.

############################

I jest drugi rozdział z naszego maratonu!

Z obydwu jestem bardzo zadwolona, a czytając wasze komentarze pod poprzednim, stwierdzam, że wy także, co mnie bardzo cieszy i motywuje😉

Piszcie w komentarzach swoje dalsze przemyślenia i do zobaczenia!

Stalking with Love • Z.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz