•93. Ninety - three•

1K 68 2
                                    

Późnym wieczorem tego sama dnia ponownie pakuje się do auta przyjaciela i z uśmiechem zapinam pas.

- Nie możesz się doczekać co? - rzuca przyjaciel wyjeżdżając z mojego podjazdu. Posyła mi rozbawione spojrzenie widząc jak na potwierdzenie wyciągam kciuk przed siebie.

- Ale nie tylko ja. - mówię uśmiechając się pod nosem, kiedy przyjaciel kiwa głową i szturcha mnie łokciem przez co odpłacam mu się tym samym.

- Słyszałem o dzisiejszej sytuacji z Zayn'em. - zaczyna Marco parę minut później patrząc na mnie kątem oka. Unosze zaciekawiona brew. - Podobno zostawiłaś go samego w kolejce ze starszą panią i dzieckiem.

Zaciskam usta, aby nie parsknąć śmiechem, kiedy przypominam sobie wyraz twarzy mulata.

- Tak, to prawda. - potwierdzam kiwając głową. - Musiał pokonać tak trudne zadanie.

Marco unosi brew, a ja wzruszam ramionami.

Kilka minut później znajdujemy się już przed celem naszej podróży. Wysiadając z samochodu zapobiegawczo rozglądam się po parkingu.

- Co robisz? - pyta chłopak blokując auto i podchodząc bliżej mnie.

- Przestałam wierzyć w to, że Zayn pojawia w tych samych miejscach co ja przypadkiem. Dlatego wole już wcześniej wiedzieć, że tu jest. - wyjaśniam spoglądając na przyjaciela, który za to nie patrzy na mnie. Marszcze brwi chrząkając. - No chyba, że ktoś daje mu cynka.

Marco natychmiatwo przenosi wzrok na mnie i robi minę kota z Sherek'a. Niestety tym razem nie działa.

- Ale nie zawsze! - broni się układając usta w smutny dziubek. - Naprawdę Vi!

Kiwam głową średnio przekonana i z rozbawieniem na twarzy klepie go po ramieniu, kiedy go wymijam.

Szybko załatwiamy sprawę z wejsciówkami i chwilę później zostajemy otoczeni przez głośne krzyki i śmiechy nie tylko dzieci, ale także dorosłych. Tak park rozrywki ma to do siebie, że na najstraszniejszych atrakcjach nawet dorośli nie powstrzymują się od krzyku.

- Oddaj telefon. - mówię do przyjaciela wyciągajac przed siebie dłoń. Ten spogląda na mnie i marszczy brwi. - No już, konfidencie.

Prycha i patrzy na mnie wielce oburzony, kiedy jego telefon ląduje w moim plecaczku.

- Teraz możemy się bawić. - mówię z usmiechem zwycięstwa, na który Marco reaguje wystawieniem w moją stronę środkowego palca.

~~~

Po kolejnej, nie licząc której z rzędu atrakcji, lądujemy z Marco w strefie budek, w których jest picie i jedzenie.

- Obok jest salon gier, więc kiedy zjemy to możemy tam pójść. - proponuje Marco, kiedy czekamy w kolejce po nasze jedzenie.

Kiwam głową, bo w tym salonie jeszcze nie byłam i cóż z chęcią obegram Marco w kolejnych grach, bo jak na razie jest między nami remis.

Tak jak ustaliliśmy, chwilę po zjedzeniu przechodzimy na drugą część parku, gdzie znajduje się specjalny jednopiętrowy budynek, który cały zajęty jest przez różnorakie maszyny do gry.

- No to co najpierw? - pytanie kieruje do przyjaciela, który z chytrym uśmieszkiem na twarzy bierze mnie za rękę i prowadzi w głąb salonu. Przystajemy przy wysokiej maszynie, która podświetla się na żółto i pomarańczowo.

- Koszykówka. - mówi z satysfakcją Marco oglądając się na mnie.

Unosze kącik ust i wzruszam ramionami.

- Okej.

Marco uruchamia grę, a ja sięgam po jedną z piłek i od razu po za załadowaniu gry wrzucam ją do kosza.

- Ej! - krzyczy przyjaciel szturchając mnie w bok. - To nie było sprawiedliwe.

Śmieje się cicho i wystawiam mu język.

- Nie ładnie tak nie czysto grać. - słyszę czyjś głos za plecami. Marszcząc brwi obracam się, aby ujrzeć opierającego się o inną grę, Blake'a.

Podchodzi do nas z uśmiechem i kiwa głową w stronę gry.

- Mogę się dołączyć? - pyta patrząc na mnie z tajemniczym uśmiechem.

- Jeśli nie będziesz oszukiwał tak jak Vi to śmiało - burczy Marco.

Przesyłam mu buziaka, którego przyjmuje, ale nadal udaje fochniętą księżniczkę.

- Nie dam Ci tak łatwo wygrać.- ostrzega Blake puszczając mi oczko.

- Spróbowałbyś. - mówię wyzywająco.

Przez kolejnych parę minut na zmianę rzucamy do kosza i przez to jak jesteśmy zapsorbowani grą nie zwracamy uwagi na wynik.
W końcu kończymy grę, a na głównej tablicy pojawia się wynik, z którego wynika, że nasza gra zakończyła się remisem.

- Trafiłem na trudnych przeciwników. - stwierdza Blake śmiejąc się. Również się uśmiecham i zbijam z nim jak i zarówno z Marco piątkę. - Może teraz inna gra?

Marco z chęcią kiwa głową, ale za to ja odmawiam i udaje się na ławkę obok, aby w końcu sobie usiąść. Chwilę później kiedy tępo wpatruje się w punkt przed sobą, ktoś zajmuje miejsce obok mnie.

- To może teraz jakaś prywatna gra ze mną?

############################

Jaka gra rozegra się pomiędzy bohaterami? 😏

Czekam ma wasze pomysły w komentarzach!

Stalking with Love • Z.MalikWhere stories live. Discover now