•116. One hundred sixteen•

683 60 15
                                    

Jeśli wcześniej stwierdziłam, że w aucie panowała gęsta atmosfera to teraz można było ją ciąć nożyczkami.

Nerwowo stukałam palcami o kolano z niecierpliwością oczekując końca jazdy. Z jedynej strony czułam się cholernie zawstydzona, ale z drugiej to uczucie było ciekawe, jeśli można tak to nazwać. Jednak wszystko łączyło się w jedną całość i po prostu chciałam znaleźć się w swoim pokoju, gdzie będę mogła się wreszcie odciąć po tym intensywnym dniu.

W momencie, kiedy mulat zaparkował na moim podjeździe przeklnęłam samą siebie w myślach. Chciałam szybkiego powrotu, ale czy pomyślałam o tym jak będzie wyglądało pożegnanie? Oczywiście, że nie. Dlatego tępo wpatrywałam się w boczną szybę, próbując znaleźć rozwiązanie na szybko.

- Pemberley. - usłyszałam głos mulata, przez co drgnęłam i zacisnęłam usta. Okej, to już pora.

- Dziękuje za dzisiaj. - wykrztusiłam z siebie przenosząc na niego swoje spojrzenie, którym praktyczne od razu uciekłam z powrotem w bok. - Wiem, że nie musiałeś zgadzać się na moją zachciankę, ale to zrobiłeś i..

- To zaledwie drobnostka w tym co mógłby dla ciebie zrobić. - przerwał mi, a ja jeszcze bardziej zacisnęłam usta. Jak źle było, że chciało mi się płakać?

Pokiwałam głową, biorąc drżący oddech. Pośpiesznie odwróciłam głowę i pochyliłam się w stronę mulata, aby złożyć na jego policzku pocałunek. Upajałam się tą chwilą kiedy moje usta dotykały jego skóry, dopóki nie poczułam jego dłoni na swoim policzku. To jakby otrzeźwiło moje myśli, bo nieznacznie się odsunęłam. W tym czasie jego dłoń czule objęła mój policzek, a kciuk pogładził skórę.

Zacisnęłam zęby czując, że to jest dobry moment, aby zakończyć tą chwilę w innym przypadku mogłabym posunąć się do..czegoś.

Chrząknęłam, odsuwając się całkowicie od chłopaka. Pod jego czujnym spojrzeniem odpięłam pas i z jedną dłonią na klamce zerknęłam w jego stronę.

- Dobranoc.-  powiedziałam i otworzyłam drzwi, wysiadając z samochodu.

- Pemberley. - usłyszałam jeszcze niczym zamknęłam drzwi do końca.

Pokręciłam głową i pośpiesznie udałam się w stronę domu, a zamykając za sobą drzwi odetchnęłam z ulgą.

Teraz tylko rozmowa z Marco.

~~~

Następny dzień przywitał mnie słoneczną pogodą, więc aby jej nie marnować wcisnęłam się w wygodne ciuchy, spakowałam kilka potrzebnych rzeczy i wyruszyłam w drogę. Nie miałam konkretnego celu, ale wiedziałam, że przede wszystkim chciałam być sama. Zatem jasne było to, że potrzebowałam udać się w miejsce, gdzie nie natkne się na duże skupisko ludzi.

Już po kilku minutach marszu zadecydowałam, że moim celem będzie pobliskie wzgórze, na które prowadziły wykute w nim schody. Było to popularne miejsce, ale wątpiłam w to, aby o tak wczesnej porze było tam dużo ludzi. Gdy dotarłam u podnóże wzgórza okazało się, że moje przeczucia się sprawdziły. Na drodze prowadzacej na górę były tylko dwie osoby. Chociaż trudno było stwierdzić jak sytuacja wygląda na samej górze, gdzie znajdywał sie mini park oraz liczne food tracki, miejsca do odpoczynku czy ćwiczeń.

W chwili kiedy postawiłam pierwszy krok na schodach obok mnie pojawiła sie sylwetka drugiej osoby. Z wahaniem zerknęłam w bok spotykając się z uśmiechniętą buzią przyjaciela.

- Co tu robisz, Marco? - spytałam porządnie zaskoczona, bo nikogo nie informowałam o tym, gdzie sie wybieram.

- No jak to co? - oburzył się co w jego wykonaniu wyglądało komiczne, przez co parsknęłam śmiechem. - Będę spalał kalorie.

- Okej. - nie pewnie pokiwałam głową, po czym zmarszczyłam brwi. - Jak mnie znalazłeś?

Rzucił mi spojrzenie, kiedy przyjął dziwną pozę rozciągającą.

- Masz włączoną lokalizację na snapie. - poinformował mnie jak gdyby nic.

- Aha. - mruknęłam, notując w głowie, aby w końcu ją wyłączyć.

- No i Zayn cię wyczaił jak wychodziłaś z domu. - dodał uśmiechając się podstępnie, a ja wciągnęłam gwałtownie powietrze. No cholerny psychopata. Ale jakim cudem ja go nie widziałam?

- I może jeszcze gdzieś tu jest, co? - spytałam ostrzejszym głosem.

Marco uśmiechnął się pod nosem.

- Może. - rzucił przeciągle, czym doprowadził mnie prawie do ostateczności.

- Zdrajca. - prychnęłam co spotkało się z jego chichotem.

- Wcale nie. - zaprzeczył. - Zayn po prostu chciał się upewnić, że wszystko okej.

- Więc dlatego stalkował mnie pod domem, a teraz gdzieś się tu kręci?

- To chyba oczywiste.

Westchnęłam i bez słowa zaczęłam się wspinać po schodach, pozostawiając Marco z tyłu. Chociaż i tak mnie dogonił, więc dalszą drogę przebyliśmy ramię w ramię.

Kiedy w końcu dotarliśmy na  szczyt schodów oboje sapaliśmy jakbyśmy co najmniej przebiegli maraton. Spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie stwierdziliśmy:

- Nigdy więcej.

Po chwili odpoczynku ruszyliśmy rozeznać sie w terenie. Dosyć szybko zauważyłanm że tak jak podejrzewałam o tej porze nie ma tu wiele osób.

- Może coś zjemy? - zasugerował Marco przystając obok mnie. - Nie wiem jak ty, ale ja zapomniałem już o tym, że jadłem jakiekolwiek śniadanie.

Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Razem udaliśmy się w stronę stoisk z jedzeniem, gdzie po szybkim rozeznaniu staneliśmy przy jednym, który oferował jedzenie wpasowujące się w nasze gusta.

- Wrapy? - przyjaciel uniósł pytająco brew.

- Wrapy. - przytaknęłam bez wahania.

Zalewie pare minut później delektowaliśmy się naszym drugim śniadaniem siedząc na specjalnym podwyższeniu z widokiem na miasto.

- Zatem Zayn prawdopodobnie całą noc siedział w samochodzie przed moim domem, bo martwił się o mnie po tym jak wczoraj wręcz uciekłam z jego samochodu? - powiedziałam ciągiem po czym zerknęłam na przyjaciela.

- Na to wygląda. - przytaknął.

- To.. - zaczęłam szukając odpowiedniego słowa.

- Słodkie? - podsunął na co pokręciłam głową.

- Miłe. Bardzo miłe.

- Ciesze się, ze to doceniasz, Pemberley. - odezwał się głos za nami.

############################

Mikołajkowy rozdział leci do was!
Tak jak obiecałam, rozdział co tydzień w czwartek, za wyjątkiem dzisiejszego dnia, bo nie mogłam zostawić was bez prezentu🎅🏼🎁

Także widzimy się już w czwartek(10.12), a mam nadzieje, że ten rozdział przypadł wam do gustu i zostawicie coś po sobie.

Udanych Mikołajek!

Stalking with Love • Z.MalikWhere stories live. Discover now