Dwadzieścia minut później siedzimy już w aucie. Totalnie brudni, pomimo ubrań ochrony i zmęczeni na maksa. Lecz zadowoleni i szczęśliwi. Tak samo jak Marco, który gdy tylko nas zobaczył po wyjściu z budynku zaniósł się takim śmiechem, że można go było słyszeć, aż w mieście.
Jednak śmiało mogłam stwierdzić, że to Zayn był w o wiele gorszym stanie, gdyż farba jakimś cudem dostała się także na jego włosy.
I cóż nie powiedziałam mu o tym, a on sam dowiedział się o tym dopiero przed chwilą, gdy przejrzał się w samochodowym lusterku.- To było wredne, Pemberley. - stwierdza mulat przejeżdżając jedną ręką po swoich gęstych i miękkich włosach. Nie żebym sprawdzała.
- Może trochę. - przyznaje uśmiechając się pod nosem, kiedy z ust Marco wydobywa się głośny chichot.
Mulat jedynie prycha i kompletnie nas ignorując skupia się na prowadzeniu auta. Rzucam szybkie spojrzenie przyjacielowi, który wzrusza jedynie ramionami i wraca wzrokiem do swojego telefonu. Fajnie. Wzdycham odwracajac wzrok w stronę okna i tak dalszą część drogi przebywamy w ciszy, a parkując na moim podjeździe Zayn nawet na nas nie spogląda jedynie stuka niecierpliwie palcami o deskę rozdzielczą.
Marco wysiada rzucając ciche cześć do mulata, który prawie nie widocznie kiwa głową i dalej stuka palcami. Wzdycham i obracam się tak, aby siedzieć do niego przodem. Po dłuższej chwili w końcu obraca głowę w moją stronę i unosi brew.
- Przepraszam. - wypalam spoglądając w te ciemne tęczówki. - To było głupie - dodaje z westchnieniem.
Przez chwilę przygląda mi się w ciszy podczas, gdy ja przygryzam wargę w oczekiwaniu.
- Szczerze? - pyta spoglądając na mnie wyczekującą. Kiwam powoli głową. -Nie ruszyło mnie to ani trochę, ale chciałem zobaczyć jak będzie się starała mnie przeprosić. Chwila co?
Otwieram usta spoglądając na niego z zmrużonymi oczami.
- Co?
Czy on robi sobie ze mnie jaja?
Oblizuje usta i spogląda na mnie z ukosa. Jego spojrzenie jest puste, więc nie mogę z niego nic wyczytać.
- Niespodziewałem się, że mnie przeprosisz. - stwierdza, a w jego głosie pobrzmiewa nuta zaskoczenia. - To spore zaskoczenie.
Kręce głową, powoli przetwarzając te informacje. To wszystko było udawane, a ja głupia nawet postarałam się o przeprosiny. Świetnie.
- Dupek. - burcze odpinając swój pas w towarzystwie jego ponurego śmiechu.
Wzrusza ramionami.
- Mogę nim być.
Otwieram drzwi i sprawnie wysiadam jedynie jeszcze na chwile się pochylając.
- I jesteś. - mówię odsuwając się z zamiarem zamknięcia drzwi, ale po chwili wahania dodaje: - Ale dzięki za dzisiaj, Malik.
Unosi kącik ust i leniwie je oblizuje.
- Nie ma sprawy, Pemberley.
Kręce głową i z głośnym trzaskiem (trochę celowym) zamykam drzwi. Nie dałabym sobie odciąć ręki, ale wydawało mi się, że zdołałam jeszcze usłysześ wredna kobieta.
Śmieje się i wzruszam ramionami. Czasami tak.***
Po odbyciu telefonicznej rozmowy z Marco, w której wyjaśniłam mu jak Malik nas wrobił. Wzięłam ciepły prysznic, który pozwolił mi na przemyślenie wydarzeń z dzisiejszego dnia i prawie od razu po wyjściu z łazienki schowałam się pod kołdrę.Od razu zgarnęłam laptopa z szafki obok i zalogowałam się na swoje konta. Tak spędze najbliższe godziny.
Byłam w trakcie czytania kolejnego rozdziału naprawdę dobrego opowiadania, kiedy odezwał się mój telefon leżący spokojnie na szafce obok.
Westchnęłam w myślach mordując dzwoniącą osobę za przerwania mi.- Halo? - mruknęłam nawet nie patrząc kto dzwoni równocześnie przewijając rozdział.
Usłyszałam cichy chichot, a po chwili niewyraźny głos.
- Pemberley..
Automatycznie zmarszczyłam brwi i skupiłam się na dzwoniącej osobie. A jako, że po nazwisku mówiła do mnie tylko jedna osoba to łatwo zgadłam kto jest.
- Zayn..o co chodzi? - spytałam przymykając klapę laptopa. Dzwoniący o tej porze Malik nie mógł oznaczać niczego dobrego.
- Kochanie..- czknięcie. - Pemberley d-dawno cię nie widzi-iałem.
Westchnęłam podnosząc się z miejsca. Pijany Zayn wersja 2.
- Tylko parę godzin, ale to nic. - mruknęłam cicho przewracając oczami.
- Gd-dzie j-esteś?
- W domu. - odparłam w myślach zastanawiając się po jakie licho się upijał, ale doszłam do wniosku, że przecież to Malik, a on jest nieprzewidywalny. - A ty gdzie jesteś?
Kolejny chichot i jakieś obce głosy w tle.
- Zayn, gdzie jesteś? - spytałam stanowczo równocześnie wciągając na siebie bluzę. Dobrze, że przynajmniej nie muszę przebierać spodni.
- The luthern club. - wymruczał od razu chrząkając. - Wi-iesz co?
Mruknęłam na znak, że go słucham starając się w międzyczasie wyciągnąć pieniądze na bilet dla gburowatego kierowcy autobusu.
- N-nie mam ochot-ty tu by-yć.
Westchnęłam siadając na pierwszym lepszym miejscu.
- Dlatego po ciebie jadę, Malik.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Na dobry początek pijany Zayn😏
PS. Zapraszam was także na Versetion, gdzie już wkrótce pojawi się Zayn...jako Zayn😌
YOU ARE READING
Stalking with Love • Z.Malik
FanfictionWydajesz się niewinny, ale uważany jesteś za nieuchwytnego i niebezpiecznego - masz swoje interesy i własną misje. Więc dlaczego każdego dnia widzę cię stojącego i palącego papierosy pod moim balkonem? Okładka od: yourbadluck