•163. One hundred sixty - three •

187 20 2
                                    

Gdy wstaje następnego dnia, nie zastaje w swoim łóżku mulata, ale w zamian to znajduje kartkę z jakże ujmującą wiadomością:

Dziękuję za przenocowanie, było mi nad wyraz ciepło i wygodnie. Z.

Prycham cicho, odkładając kartkę z powrotem na biurku i zaczynam się przygotowywać na kolejny dzień pracy, starając się przy tym nie przetwarzać i nie analizować treści kartki.

Udaje mi się to, przez co jestem z siebie zadowolona. I tak w dobrym nastroju opuszczam swój pokój, a następnie dom obierając prawie codzienną trasę w stronę centrum.

W połowie drogi rozdzwania się mój telefon, którego wygrzebanie zajmuje mi kilka dodatkowych sekund. Po spojrzeniu na ekran, przewracam oczami, uśmiechając się lekko.

- Już się stęskniłeś? - odzywam się od razu po odebraniu połączenia.

Zakładam plecak z powrotem na ramię i kontynuuje marsz. W słuchawce słyszę cichy śmiech, przez co jestem zaciekawiona tym jakiej odpowiedzi mi udzieli.

- Możliwe. - rzuca ogólnikowo. - Wyszłaś już?

- Możliwe. - kopiuje go, przez co słyszę jak wzdycha. Zagryzam wnętrze policzka, by się nie zaśmiać.

- Rozumiem. Miłego dnia, Pemberley. - mówi po chwili.

- Miłego dnia, Malik. - odpowiadam, jednak po chwili marszcze brwi i pośpiesznie dodaje. - Tylko po to zadzwoniłeś?

- Czekałem na to pytanie. - mówi i mogę sobie wyobrazić, że teraz zapewne uśmiecha się na swój sposób. Przewracam oczami. - Planszówki u mnie, o 20. Pasuje Ci?

- No nie wiem. - mówię, stając przed kwiaciarnią i zabierając się za poszukiwanie klucza. - Ostatnio nie najlepiej nam poszło.

- To dlatego, że nie możemy oprzeć się rywalizacji. - odpowiada, a w tle słyszę ciche warczenie silnika.

- Jakie masz na to lekarstwo? - pytam, przytrzymując telefon ramieniem, gdy próbuje otworzyć drzwi. Gdy mi się to udaje, gratuluje sobie cicho w myślach. Popycham drzwi, które od razu za sobą zamykam i skupiam się ponownie na rozmowie z Zayn'em.

- Będziemy w jednej drużynie.

- Nie wierzę, że to nas powstrzyma. - mamrocze, wyobrażając to sobie.

- Więcej wiary, Pemberley. - rzuca. - Muszę kończyć. Mam nadzieję, że do zobaczenia.

- Się okażę. - mówię i niczym zdołał się odezwać, kończę połączenie i wkładam telefon do kieszeni.

Na zabawę przyjdzie czas, teraz pora skupić się na pracy.

Powtarzając sobie to motto udaje mi się dotrwać do końca swojej zmiany. Zbieram swoje rzeczy i po zamknięciu kwiaciarni wyruszam piechotą do mieszkania Zayn'a.

Zajmuje mi to trochę czasu, ale przynajmniej zafundowałam sobie trochę ruchu, a wspinaczka na konkretne piętro to dodatkowy plus. I nie ważne, że gdy już staje pod drzwiami mulata to czuję jakbym miała wypluć sobie płuca.

Pukam w drzwi, które otwierają się po chwili i ukazują sylwetkę mulata, który ma na sobie luźne dresy i koszulkę z krótkim rękawem. Wychodzi na to, że wygodny strój do gry w planszówki to podstawa. Dobrze, że dzisiaj też postawiłam na dresy, chodź w trochę elegantszym stylu.

- Przyszłaś tu prosto z pracy? - pyta na powitanie chłopak, skanując mnie wzrokiem.

Skupiam na nim uwagę, i przechylam głowę.

Stalking with Love • Z.MalikWhere stories live. Discover now