Rozdział 54

671 28 35
                                    

54.

"(...)Tam gdzie jest nadzieja, zawsze są też przeciwności losu(...)"
BTS - Sea

𖥸

POV Jungkook :

Rankiem obudziłem się jako pierwszy. Powoli otwarłem ciężkie i sklejone powieki. Światło słoneczne, które wpadało do sypialni przez okno, było na ten moment dla mnie nie do zniesienia. Szybko zamknąłem oczy spowrotem. Leżałem spokojnie oddychając miarowo. Nie słyszałem kompletnie nic. Cisza... Błoga cisza... Tylko śpiew ptaków w pewnym momencie zaczął ją zagłuszać. Ale czyż to nie wspaniałe? Kolejny dzień. Niby dzień jak codzień, ale jednak zupełnie inny. Wróciliśmy bezpiecznie do Korei. Skończyliśmy na ten moment naszą trasę koncertową. Wszystkie występy Mustera, też dobiegły końca. Kobieta, którą kocham nad życie leży obok mnie. I najważniejsze - to już koniec koszmaru z Si Woo. Przekręciłem głowę na bok w kierunku Hope i tym razem jedyne co mnie oślepiło po otwarciu oczu, to jej piękna buzia. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nareszcie będzie mogła poczuć spokój i przestać się zamartwiać. Przynajmniej ona... Skierowałem swoją dłoń w kierunku jej włosów i zacząłem się nimi bawić. Nie mogę pozwolić, by coś albo ktoś zaburzył tą cudowną ciszę. Zostaje kwestia pogróżek, o których Hope nie ma pojęcia. I tak ma zostać. Przynajmniej tak długo jak się da. Muszę rozwiązać ten problem najszybciej jak to tylko możliwe. Uniósłem się i ułożyłem swoją głowę na dłoni, opierając się na łokciu. Ohhh. Hope wygląda tak bezbronnie i delikatnie.

- To już prawie rok, odkąd po raz pierwszy Cię zobaczyłem. Wywróciłaś moje życie do góry nogami. - powiedziałem ledwo słyszalnie.

- Ja nie powiem kto tu kogo życie wywrócił do góry nogami. - odpowiedziała, mając cały czas zamknięte oczy. Udawała, że śpi? No nie wierzę. Zaśmiałem się w myślach. - Trudno jest spać w takich warunkach. Wwiercasz we mnie swoje intensywne spojrzenie od dobrych kilku minut. - powiedziała. Chwila, czy ja wypowiedziałem swoje poprzednie myśli na głos?

- Jak Ty..... - przerwała mi, zamykając moje usta. Delikatnie musnęła je swoimi wargami, sprawiając mi przy tym niewyobrażalną przyjemność.

- Jeon Jungkook. - powiedziała. - Znam Cię na wylot. - wyszeptała i oddaliła się ode mnie, by spojrzeć na mnie swoimi wielkimi i błyszczącymi oczętami.

- I mimo to akceptujesz mnie.

- Zawsze mogło być przecież gorzej. - uśmiechnęła się. - Ciągnie swój do swego. - przysunąła się do mnie i położyła swoją głowę, na mojej klatce piersiowej. Przytuliłem ją do siebie.

- Pasujemy do siebie pod każdym względem. Nigdy nie spotkałem drugiej osoby tak podobnej do mnie.

- To musiałam być ja. Przeznaczenie. Nie pamiętasz? - zaczęła delikatnie jeździć palcami po moim nagim brzuchu.

- "Świruję za każdym razem, gdy ją widzę. To takie dziwne, mój oddech się urywa. Czy to jest właśnie uczucie zwane miłością? Bo od samego początku moje serce bije dla ciebie" - zacząłem śpiewać fragment DNA. Zachichotała pod nosem. - " Nie martw się, kochanie. Wszystko to nie jest zbiegiem okoliczności. Jesteśmy zupełnie inni, kochanie, Bo odnaleźliśmy przeznaczenie"

- Podoba mi się to. - powiedziała.

- Co takiego? - zapytałem zaciekawiony.

- To, że mam swój prywatny koncert z rana. To już zawsze będzie dla mnie nasza piosenka. - zachichotała ponownie. Zsunąłem jej głowę szybko z mojej klatki piersiowej na poduszkę i znalazłem się tuż nad nią.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz