Rozdział 48

791 37 22
                                    

48.

"(...) Głęboko w środku dusi się moje serce. Rzeczą, która blokuje moje życie jest strach o jutro...(...)"
BTS - Come Back Home

𖥸


POV JUNGKOOK :

Czułem jak grunt osuwa się spod moich stóp. Co ja sobie myślałem? Ucisk w żołądku, powodował mdłości i zawroty głowy. Dłonie i nogi zaczęły drętwieć. Ciało oblało się zimnym potem. Zacząłem kołysać się nerwowo to w przód, to w tył.

- Kochanie? - usłyszałem nagle głos Hope. Spojrzałem niepewnie w kierunku drzwi wejściowych, w nadziei, że to nie moja wyobraźnia płata mi figle. Moje oczy były całe opuchnięte i czerwone od łez. Rzuciła torbę i biegiem ruszyła w moim kierunku. Po sekundzie była już przy mnie i trzymała moja twarz w swoich zimnych, ale delikatnych dłoniach.

- Serce moje. Co się dzieje? - zapytała przejęta. Nie byłem w stanie powstrzymać płaczu i wybuchłem jeszcze bardziej. Jaka była konkretna przyczyna? Bezsilność? Czy może ulga, że nic jej nie jest i jest tu teraz przy mnie? Z trudem byłem w stanie złapać powietrze. Hope usiadła obok mnie na podłodze i oparła się o łóżko. - Ciiiii. Już dobrze. Jestem przy Tobie. - powiedziała i ułożyła moją głowę na swojej klatce piersiowej. Mocno się w nią wtuliłem, by jak najwyraźniej słyszeć bicie jej serca. Objąłem ją rękoma i starałem się unormować oddech. Z minuty na minuty stawał się coraz spokojniejszy. Jej dłoń kojąco kreśliła jakieś wzorki na moich plecach, a druga bawiła się moimi włosami. "Jestem przy Tobie". To zdanie odbijało się echem w mojej głowie. Nie wiedziałem, że tak bardzo potrzebowałem to usłyszeć. Mam ją w swoich ramionach. To wszystko czego potrzebuję. Nie potrafiłem pozbyć się myśli, że to wszystko moja wina. Że przeze mnie może po raz kolejny cierpieć. Chciałbym ją chronić, tylko co powinienem zrobić? Zastanawiam się co to wszystko miało na celu? Cała ta akcja z telefonem i zdjęciem? Chciała mnie nastraszyć?

- Nie zostawiaj mnie. - powiedziałem łamiącym głosem. Uświadomiłem sobie, że alkohol już dawno wyparował z mojego organizmu. Nie było śladu, po bełkoczącym języku.

- Jestem przy Tobie. - złożyła pocałunek w sam czubek mojej głowy. - Wstań. Przenieśmy się na łóżko. Długo w tej pozycji nie wytrzymamy.
- miała rację. Podniosłem się i pomogłem jej wstać.

Po chwili oboje leżeliśmy w łóżku. Ponownie wtuliłem się w nią, jak małe dziecko, które potrzebowało miłości i pocieszenia w objęciach swojej matki. Złapałem się kurczowo jej sukienki. Naprawdę mogłem ją dzisiaj stracić.

- Spokojnie. - powiedziała i ponownie jej dłoń znalazła swoje miejsce na moich plecach. - Powiesz mi co się stało? - serce znowu niebezpiecznie przyśpieszyło. Nie mogę jej powiedzieć prawdy.

- Trochę wypiłem, i wróciły do mnie rzeczy, o których wolałbym nie pamiętać, które nie powinny się nigdy wydarzyć.

- Chyba rozumiem co masz na myśli. - ufffff. Kamień z serca-pomyślałem. Wiem, że dzięki temu Hope nie będzie już dłużej drążyć tematu. Nagle poderwałem się z miejsca i usiadłem na łóżku. Uświadomiłem sobie, że o czymś zapomniałem.

-Suga. - krzyknąłem i rzuciłem się biegiem do stolika, na którym leżał telefon.

- Co z nim? - zapytała.

- Muszę się z nim skontaktować. - odpowiedziałem i napisałem smsa z wyjaśnieniami i nadziei, że spokojnie wróci do hotelu.

𖥸

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz