Rozdział 51

673 33 8
                                    

51.
"(...) W tym momencie stoję pomiędzy Twoją przeszłością i przyszłością (...)"

"(...) Nieważne, jaki deszcz na mnie spadnie
Nieważne, jaka ciemność mnie wymaże
Z pewnością Cię uratuję (...)"
BTS - Don't leave me


𖥸

POV JUNG-HYUN:

Zamyślony, przeniosłem swój wzrok ze ściany na okno w sypialni. Zaczęło już świtać. Westchnąłem głęboko. Kolejna nieprzespana noc za mną. Uderzyłem pięścią w kołdrę. Dlaczego? Dlaczego musiałem pokochać kobietę, którą bezgranicznie kocha mój brat? Pustkę, którą czuję w środku jest nie do zniesienia. To trochę tak, jakby moja dusza się ulotniła. Jakby ktoś ją zabrał, a konkretnie ona... Dziewczyna, która jest aniołem w ludzkiej postaci. Myślałem o niej każdego dnia, od momentu gdy spotkałem ją po raz pierwszy w Londynie. Nie chciałem uwierzyć w to co zobaczyłem, gdy przekroczyła próg naszego domu razem z moim młodszym braciszkiem. Pomyślałem, że to jakiś nie śmieszny żart. Dlaczego spośród tylu kobiet na świecie, akurat ją musiałem wtedy spotkać i zakochać się? I czy naprawdę mogę nazwać to miłością? Czuję się jak bohater jakieś tragicznej powieści, który nie może być ze swoją ukochaną. Przeczesałem palcami swoje rozkopane włosy. Odczuwałem coraz większe zmęczenie, wynikające z braku snu i natłoku myśli. Nie potrafię normalnie zasnąć odkąd pierwszy raz ją spotkałem. A odkąd dowiedziałem się, że Hope to dziewczyna Jungkooka.... wiem, że będzie tylko gorzej. Myślami wracam do ich pobytu u nas w domu. Przebywając w ich towarzystwie i patrząc na nich, w powietrzu można było wyczuć narastające napięcie między nimi. Oboje są w sobie szaleńczo zakochani. I choćbym chciał to w jakikolwiek sposób zakwestionować to nie jestem w stanie. Sposób w jaki ze sobą rozmawiają, w jaki na siebie patrzą, to jak jedno oddziałowuje na drugie.... Mój brat nie ma łatwego życia. Martwiłem się, że będąc idolem nigdy nie znajdzie prawdziwej miłości. Z jednej strony odczuwam niesamowitą ulgę, że spotkał prawdziwe uczucie, ale z drugiej- moje serce krwawi. Dlaczego wybrało właśnie ją? Wstałem z łóżka i słaniając się na nogach zszedłem po schodach do kuchni. Otwarłem lodówkę i wyciągnąłem butelkę z wodą. Sięgnąłem po kubek z szafki i wypełniłem go do połowy przeźroczystym płynem. Zrobiłem łyk, odczuwając przy tym olbrzymią ulgę. Moje rozpalone ciało właśnie tego potrzebowało. Wypiłem wodę do końca i ruszyłem w stronę ogrodu. Gdy dotarłem na miejsce położyłem się na huśtawce, patrząc w coraz to jaśniejsze niebo. Nagle poczułem jak moje powieki zaczęły się robić coraz cięższe. Nie wiedząc nawet kiedy zamknąłem oczy i nareszcie zasnąłem.

- Wstawaj! - krzyknęła mama wprost do mojego ucha. Przestraszony, gwałtownie się podniosłem i spadłem na trawę.

- Kobieto. Chcesz bym zszedł z tego świata?

- Jeszcze jest na to za wcześnie. Musisz mi się do czegoś przydać. Wstawaj i ubieraj się.

- Mamo! Czasami jesteś bez serca. - powiedziałem głosem rozwydrzonego dziecka i położyłem się na trawie.

- Chciałam byś wyrwał się trochę z domu, ale jeśli nie chcesz to ja pojadę do Seoul'u.

- Po co chcesz tam jechać?

- Jak to po co? Przygotowałam kilka przekąsek dla Hope i Cooka. Ktoś musi im to zawieść. - czy ja się nie przesłyszałem? Mam jechać do Seoul'u i znowu zobaczyć Hope? - podniosłem się najszybciej jak mogłem z trawnika i ruszyłem w stronę domu. - Gdzie Ty idziesz?! - krzyknęła za mną mama.

- Skoro mam jechać, to muszę się ubrać. Za parę minut będę gotowy. - powiedziałem i wbiegłem po schodach prosto do swojego pokoju. Na samą myśl o tym, że znowu ją zobaczę zacząłem drżeć niespokojnie. Obiecałem sobie, że nie zrobię nic co mogłoby zaszkodzić Hope i mojemu braciszkowi. Ale czy będę w stanie trzymać się tego dalej? Czy będę potrafił przyglądać się spokojnie ich szczęściu?

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz