Rozdział 74

441 31 38
                                    

74.

"(...) Ciągle stoję tu sam
Nie słyszę własnego głosu,
po prostu błądzę bez celu (...)"

BTS (Kim Seokjin) - Abyss

𖥸

POV JIMIN:

Po kilku spędzonych dniach w Busan z rodziną, najwyższy czas wracać do Seulu i spełnić złożoną wcześniej Junghyunowi obietnicę. Jutro mam się spotkać z Si Woo... Draniem, który skrzywdził kruchą i bezbronną dziewczynę.... Za to co zrobił powinien gnić w więzieniu przez kilka dobrych lat, lecz przez jego choroby psychiczne wywinął się od odpowiedzialności i jest zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Głęboko westchnąłem i zerknąłem na zegar wiszący na ścianie. Godzina 22, a ja leżę grzecznie w łóżku...  Postanowiłem położyć się wcześniej, ze względu na mój jutrzejszy i wczesny powrót do stolicy. Hope z Jungkookiem mają po mnie przyjechać w okolicy 5 rano. Ahhh... Czy będę w stanie ukryć przed nimi stres i zaniepokojenie wynikające z tego co ma nastąpić za paręnaście godzin? Muszę zrobić wszystko, by niczego się nie domyślili. Nie chcę, by mieli świadomość z kim idę się spotkać. Przynajmniej nie teraz...

Po przeanalizowaniu wszystkiego z Junghyunem doszedłem do podobnego wniosku co on. Coś się nie zgadza i niepasuje do siebie.... Lecz co to takiego? Czy poznam jutro odpowiedź? Czy dołożę swoją cegiełkę i pomogę swoim przyjaciołom w normalnym życiu, bez nieustannej myśli w głowie, że ktoś się na nich czai za rogiem? Tak bardzo chciałbym się im do czegoś przydać i stać się w końcu użyteczny.....

𖥸


Gdy tylko przekroczyłem próg szpitala od razu poczułem panującą tu ciężką i przygnębiającą atmosferę. Naciągnąłem maseczkę na nos jeszcze wyżej i bardziej dokładnie niż zazwyczaj, tak aby ciężej byłoby mnie rozpoznać. Spojrzałem w bok, na naszego menadżera, który przyjechał tu razem ze mną. Oczywistym było to, że nie uda mi się utrzymać tego w sekrecie. Udałem się po pomoc do Sejina, któremu ufamy bezgranicznie. To on pomógł mi zorganizować to spotkanie i dotrzeć na miejsce. W momencie kiedy podszedł do wysokiego blatu recepcyjnego, by uzyskać więcej informacji gdzie Si Woo się konkretnie znajduje, ja stanąłem przodem do ściany i próbowałem spokojnie oddychać.... Tak jakby maseczka miała mi w tym pomóc....-pomyślałem. Wysunąłem przed siebie swoje dłonie i spojrzałem na drżące palce. Taak...... Denerwowałem się bardziej niż mogłem się spodziewać. Nogi z sekundy na sekundę stawały się coraz cięższe i bardziej nieposłuszne. Czym tak bardzo się denerwuję? Samym faktem, że znowu zobaczę tę gnidę? Czy może tym, że nie wiem co usłyszę i czego się dowiem?

- Idziemy. - podskoczyłem w miejscu, gdy usłyszałem nagle zza siebie głos należący do mojego dzisiejszego towarzysza. - Coś Ty taki płochliwy? - zapytał, widząc moją poprzednią reakcję.

- Klimat tego miejsca mnie przeraża. - odpowiedziałem. Uśmiechnąłem się do niego słabo.

Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna w zielonym fartuchu prowadził nas przez kręte biało-szare korytarze. Czułem się niczym w scenie wyjętej z jakiegoś mrocznego horroru. Od ścian odbijały się krzyki i histeryczne śmiechy innych pacjentów. Drzwi, które mijaliśmy były zamknięte. Wszystkie, ale to wszystkie drzwi były zamknięte! Nie wiem czy na każdym piętrze to tak wygląda, ale jak można przebywać cały czas w zamkniętym pokoju i jeszcze bardziej nie zwariować? Nawet nie chcę sobie wyobrażać co muszą czuć te osoby. A może jest im  wszystko zupełnie obojętne?

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz