Rozdział 12

1.3K 59 1
                                    

12.
"(...) Im więcej masz nadziei, tym bardziej prawdopodobne, że sie spełni (...)"
BTS - Wishing on a Star

𖥸

POV POLA :

Rankiem obudziłam się z potwornym bólem głowy. Otworzyłam powoli oczy. Światło dzienne było tak ostre, że w pierwszej chwili mnie oślepiło. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się przeciągać. Sięgnęłam po telefon komórkowy, by sprawdzić, czy nikt do mnie nie dzwonił. 10 nieodebranych połączeń od Leny. Spojrzałam na godzinę i dotarło do mnie, że mam niecałą godzinę, by dotrzeć na spotkanie w sprawie pracy.

-Cholera! - zerwałam się na równe nogi i zaczęłam nerwowo biegać szukając sama nie wiedząc czego.

- Stop! Uspokój się. - powiedziałam sama do siebie.

Stanęłam na środku pokoju, by móc się skoncentrować. Podeszłam do stolika, by zabrać telefon wraz z dokumentami i portfelem. Podniosłam torebkę z podłogi i schowałam wszystko do środka. Pośpiesznym krokiem ruszyłam do łazienki. Na prysznic nie było już czasu. Umyłam zęby i rozczesałam skołtunione włosy, które spryskałam suchym szamponem, aby je trochę odświeżyć. Następnie nałożyłam na twarz krem BB. Rzęsy musnęłam lekko tuszem, a na usta nałożyłam zwykły balsam nawilżający. Poranna toaleta nie zajęła mi więcej niż 5 minut. Kiedy weszłam do swojego pokoju zauważyłam, że na krześle wisi wyprasowana sukienka, którą wcześniej kupiłam. Lena musiała zająć się nią przed swoim wyjściem do pracy. Byłam jej za to ogromnie wdzięczna. Szybkim ruchem wciągnęłam ją na siebie, a na stopy włożyłam czarne balerinki. Złapałam za torebkę i wybiegłam z domu. Spojrzałam na telefon. Miałam trochę więcej niż pół godziny by dotrzeć na miejsce.

Wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę, która podjechała. Jednak po chwili tego pożałowałam. Kierowca okazał się być straszną marudą. Prędkość z którą jechaliśmy... no coż... . Spojrzałam przez okno. Nawet rowerzyści nas wyprzedzali... Postanowiłam jak najszybciej wysiąść i złapać następną. Minęła dość długa chwila, zanim wsiadłam do kolejnej. Na szczęście ten był naprawdę dobrym kierowcą. Uspokoił mnie mówiąc, że jeśli dobrze pójdzie, na miejsce powinniśmy dotrzeć za około 10 minut, ponieważ zna skrót. Opadłam ciężko na siedzenie.

Wiedziałam, że tak się to skończy. Byłam zła na siebie, że dopuściłam do takiej sytuacji. Nie mogę za to winić nikogo innego. Muszę wrócić do rzeczywistości. Przecież to, że na mnie spojrzał nic nie znaczy. Nie powinnam o tym w ogóle rozmyślać, bo nie ma o czym. Taka jest prawda. I tego muszę się trzymać. Mam nadzieję, że wytrwam w swoim postanowieniu. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos kierowcy.

- Przepraszam panienko, ale wygląda na to, że na drodze wydarzył się jakiś wypadek. Wydaje mi się, że utknęliśmy w korku. - powiedział. Spojrzałam na godzinę zrezygnowana. Wszystko sprzymierzyło się przeciwko mnie. Myślałam, że za moment się rozpłaczę. Kierowca musiał to zauważyć. - Niech panienka wysiądzie. Stąd to już niedaleko. Bez problemu można tam dojść na nogach. Jeśli się panienka pośpieszy to na pewno zdąży. - uśmiechnął się do mnie,dodając mi otuchy.

- Dziękuję. - otworzyłam torebkę, by zapłacić za kurs.

- Nie trzeba. - kierowca pokręcił głową. - Proszę już iść i powodzenia. - uśmiechnęłam się szeroko.

- Jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam. Kierowca wytłumaczył mi w którą stronę mam iść.

Spojrzałam na godzinę. Mam niecałe 5 minut. Nie mogę się spóźnić. Rzuciłam się pędem w kierunku kawiarni, w której miało odbyć się spotkanie. Biegłam ile sił w nogach. Modliłam się, by z moim talentem, nie potknąć się gdzieś po drodze i nie uszkodzić. Po chwili stałam tuż przed wejściem do kawiarni we wcześniej ustalonym miejscu. Nie wierzyłam, że zdążyłam. Odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Wyglądałam jak po powstaniu. Ciężko oddychałam, włosy miałam przyklejone do twarzy, pot spływał mi po szyi, a sukienka była cała pognieciona. Poprawiłam włosy i wytarłam mokrą skórę chusteczką. Nie byłam w stanie zrobić nic więcej.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz