Rozdział 72

465 27 30
                                    

72.

"(...) To jak delikatnie trącający mnie powiew wiatru.
To jak pył, który łagodnie mnie otula. Jesteś tam, ale z jakiegoś powodu nie mogę cię dotknąć.
Dość.(...)"
BTS - Butterfly

𖥸


POV Pola :

Minęły 3 dni odkąd Jungkook wraz z chłopakami opuścili Koreę. Mimo, iż to TYLKO kilka dni to mam wrażenie, że minęła cała wieczność. I choć wiem, że mają napięty grafik i prawie cały czas towarzyszą im kamery, to każda minuta bez odpowiedzi od Jungkooka przyprawia mnie o ból serca. Muszę wyluzować... Przecież nic mu tam nie grozi... Otwarłam leniwie swoje ciężkie powieki i spojrzałam na puste miejsce obok. Położyłam dłoń na poduszkę należącą do  Jungkooka. Zimna... Wiem, że to durne z mojej strony, ale odkąd jestem w ciąży, wszystkie emocje odczuwam o wiele bardziej....o wiele mocniej... Przymknęłam oczy i skupiłam się na odgłosach pochodzących zza okna. Śpiew ptaków, gdzieś dalej radosny śmiech dzieci. Życie dla każdego wygląda i toczy się w inny sposób.

Nagle usłyszałam pukanie do ciężkich, masywnych i drewnianych drzwi.

- Proszę. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Podniosłam się szybko i usiadłam na łóżku, lecz widok osoby stojącej w wejściu ogromnie mnie zaskoczył. - Jung-hyun.

- No proszę proszę.... Kogo moje oczy widzą. Wróciłem godzinę temu i kompletnie się nie spodziewałem, że cię tu zastanę. Cóż za świetna wiadomość. - powiedział i podszedł do łóżka, by się przywitać. Postawiłam swoje bose stopy na zimne panele podłogowe i uzmysłowiłam sobie, że zaprezentowałam się w samej koszulce i majtkach. Zamarłam w miejscu, w moje policzka natychmiast oblały się rumieńcem. Jung-hyun zachichotał pod nosem.

- Dobrze, że Jungkook tego nie widzi. Prawdopodobnie wydrapałby mi oczy. - podszedł i lekko mnie do siebie przytulił.

- Lepiej niech to zostanie między nami. - zażartowałam i schowałam się szybko z powrotem pod kołdrę. Jung-hyun przysiadł na materacu obok mnie.

- Mama nic wcześniej nie wspominała, że masz w planach nas odwiedzić.

-To był dość spontaniczny pomysł. Nikt z nas chyba tego nie przewidział. - odparłam.

- Słyszałem, że mój brat jest w podróży służbowej. - powiedział i zaczął mi się intensywnie przyglądać.

- To prawda. A ja....

- Chroni Cię, prawda? - zapytał nagle. Spojrzałam prosto w jego przeszywające na wskroś brązowe, duże oczy. - Nie musisz już nic mówić. Twój wzrok mówi sam za siebie. - dotknął mojej dłoni. - To ta sama osoba co wcześniej? Ta od pogróżek? - zapytał spokojnym głosem.

- Wszystko na to wskazuje. - powiedziałam.

- Czyli znowu coś się stało. - powiedział bardziej do siebie niż do mnie. - Czy pozwolisz mi skontaktować się ze moim przyjacielem? - zapytał niepewnie. - Z tym samym, który pomógł mi znaleźć Si Woo. Może i tym razem będzie w stanie pomóc. - spojrzałam na jego pełne troski oczy... Martwił się... Martwił się o brata... chłopaków... o mnie...?

- Liczę na waszą pomoc. - powiedziałam i ukłoniłam się lekko w jego kierunku. Uśmiechnął się promiennie i spojrzał przez okno.

- Ubierz się proszę. Po śniadaniu mam zamiar cię porwać.

-Gdzie? - zapytałam podekscytowana.

- Muszę cię stąd wyrwać. Inaczej moja mama cię zamęczy opowieściami. - zaczął chichotać.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz