Rozdział 34

955 47 27
                                    

34.
"(...) Czy możesz zostać przy mnie?
Czy możesz mi obiecać?
Boję się, że jeśli Cię dotknę,
odlecisz lub się rozpadniesz.
Boję się, boję się, boję. (...)"
BTS - Butterfly

𖥸

POV Jungkook:

Zerwałem się na równe nogi i ruszyłem spanikowany w kierunku Hope. Zaczęła biec w moją stronę piszcząc przy tym jak mała dziewczynka. Wskoczyła na mnie obejmując nogami w pasie. Jej zimne dłonie spoczywały teraz na moim karku. Odruchowo złapałem ją za pośladki w obawie, by nie stracić równowagi. Hope chyba nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co zrobiła. Cały czas spoglądała w kierunku kuchni, wtulając się we mnie.

- Ppppająki.... - powiedziała jąkając się.

- Pająki? - zapytałem zaskoczony. Wychyliłem głowę. Po chwili je dostrzegłem. - Cholera. - Miała rację. Spacerowały po podłodze. Na oko było ich około 50. - Skąd wzięło się ich aż tyle?- zapytałem bardziej samego siebie niż Hope. Przycisnęła się do mnie jeszcze bardziej. Tak jak próbowałem panować nad sobą, tak teraz, resztki jakiejkolwiek silnej woli mnie opuściły. Miłość miłością, ale jeszcze nigdy do tej pory nie czułem takiego pożądania jak w tym momencie. W końcu jestem młodym, zdrowym mężczyzną. Boże.... Co ja mam zrobić?

- Hope?- ledwo wypowiedziałem. Odwróciła się do mnie twarzą i spojrzała prosto w oczy. Po wyrazie jej twarzy widać było, że właśnie zdała sobie sprawę w jakiej pozycji się teraz znajdujemy. W ciągu kilku sekund, jej oddech stał się głośniejszy, a jej klatka piersiowa coraz ciężej  unosiła się do góry.

Jej zimne dłonie znajdujące się na karku powoli zaczęły sunąć po mojej szyi. Dotknęła palcami moich warg, by po chwili otulić swoimi dłońmi moje rozpalone policzka.

- Jesteś taki nierealny. - szepnęła, po czym schyliła się i dotknęła swoimi wargami moich. Wydałem z siebie niekontrolowane westchnięcie. Moje dłonie mimowolnie zacisnęły się mocniej na jej pośladkach Poczułem prąd, który przeszył mnie na wskroś. Odsunęła się powoli i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się delikatnie. Po chwili jej usta znalazły się na mojej szyi. Obsypywała mnie pocałunkami, aż do samego obojczyka. Oszaleję... Jeszcze moment, a stracę równowagę... Nie chciałbym zrobić nam krzywdy. Co ona ze mną wyprawia? I w tym momencie popełniła największy błąd jaki mogła popełnić... Przygryzła lekko moją szyję zębami... Kolejny niekontrolowany dźwięk wyrwał się z moich ust.

- Hope.... - wydyszałem. Podniosła głowę do góry i wpiła się swoimi wargami w moje. Nie czekałem długo. Od razu odwzajemniłem pocałunek. Moje ręce zaczęły niebezpiecznie błądzić po jej ciele. Tym razem to ona zaczęła wydawać z siebie odgłosy, świadczące o tym, że podoba jej się to co robię. Z wielkim trudem przerwałem pocałunek i spojrzałem na jej rumianą twarz i malutkie oczy. Oboje doskonale wiedzieliśmy w jakim kierunku to zmierza. Oparła swoje czoło o moje, próbując uspokoić przy tym oddech.

- Nie... możemy... - powiedziała. Doskonale wiedziałem, że nie możemy iść w tym momencie razem do łóżka. Choć moje ciało krzyczało coś innego, rozum mówił, że powinniśmy w tym momencie to przerwać.

- Wiem. - odpowiedziałem cicho. Nie mam zamiaru jej do niczego zmuszać. Choć wiem, że jeszcze chwila, i moglibyśmy spędzić najwspanialszą noc w naszych życiach... Lecz ona musi być tego pewna. Wiem co ją kiedyś spotkało. I mogę się jedynie domyślić jak ciężki może być dla niej kontakt fizyczny z mężczyzną. Choć czuje się bezpiecznie w moim towarzystwie, to nie zmienia to faktu, że jestem facetem....

- Nie boję się Ciebie. - powiedziała jakby czytała mi w myślach.

- Dlaczego zawsze musisz wiedzieć co myślę. - westchnąłem.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz