Rozdział 32

970 54 4
                                    

32.
"(...) Miłość powoli rozbrzmiewa w naszych sercach (...)"
BTS - Crystal snow

𖥸

POV Jungkook:

Stanąłem pod drzwiami i zerknąłem na wyświetlacz telefonu. Dopiero po 22... Biorąc ostatnio pod uwagę nasz napięty grafik, dziś skończyłem znacznie szybciej niż w ciągu ostatnich dni. Sięgnąłem po klucz do kieszeni kurtki. Po chwili byłem już w środku.

- Wróciłem. - powiedziałem dość głośno. W domu było tak cicho... nienaturalnie cicho... Szybkim krokiem ruszyłem w stronę aneksu kuchennego. Klucze położyłem na blacie w kuchni, a torbę na podłodze. Nareszcie mogę pozbyć się maseczki z twarzy i kaptura z głowy. Ściągnąłem kurtkę i buty, by po chwili skierować się w kierunku dochodzącego źródła światła. Uchyliłem cicho drzwi do pokoju Hope. Zastałem ją śpiącą na łóżku z książką w dłoniach. Więc dlatego jest tak cicho- pomyślałem. Starałem się do niej podejść tak cicho, jak to tylko możliwe. Chciałem, by w końcu odpoczęła, kiedy już udało jej się zasnąć.

Książkę odłożyłem z boku na stolik, a Hope przykryłem ciepłą kołdrą. Usiadłem powoli na łóżku tuż obok niej. Spojrzałem na tą piękną twarz. Podczas snu wydawała się być naprawdę spokojna. Odkąd wróciliśmy parę dni temu z Hong Kongu, cały czas chodziła zestresowana. Nieustannie zastanawiam się kto próbuje zrobić jej krzywdę. Jestem tą całą sytuacją coraz bardziej zaniepokojony i zmęczony. Gdy tylko wróciliśmy do Seoul'u, postanowiłem z Jiminem odwieźć ją do domu. Nie chcieliśmy ryzykować, że po drodze coś jej się stanie. Doszliśmy do wniosku, że tak będzie bezpieczniej. Gdy dotarliśmy na miejsce, pod drzwiami do mieszkania znaleźliśmy kolejną kopertę z  pogróżkami. Skąd ten mężczyzna zna jej adres? To zaczęło się robić naprawdę niebezpieczne... Było tylko jedno wyjście z tej sytuacji...Hope od razu zgłosiła całą sprawę na policję. Lecz co? Policjanci kompletnie się tym nie przejęli i odesłali ją do domu z niczym... I jak zaufać takim ludziom? Mam im powierzyć życie mojej Hope? Jeszcze na domiar złego, jej przyjaciółka, z którą mieszka musiała wyjechać w podróż służbową. Gdy tylko o tym usłyszałem, nie zastanawiałem się zbyt długo. Jeszcze tego samego wieczoru przeniosłem się do niej, na tak długo jak to tylko jest możliwe. Ona naprawdę nie ma tutaj nikogo. Nie mogłem pozwolić, by została sama... Niestety nie mogę z nią być cały czas... Przecież mam całą masę obowiązków.....  Moi przyjaciele byli moją ostatnią deską ratunku. Chłopaki pomagają mi się z tym wszystkim zorganizować tak, abym spędzał jak najmniej czasu poza domem - z dala od niej. To już siódma noc, którą spędzam razem z nią. Nie było innego wyjścia. Nie wyobrażałem sobie zostawić ją samą w jakimś hotelu. Tam też nie byłaby bezpieczna... Tak więc, na jakiś czas wprowadziłem się tutaj... Jimin pomógł mi wyjaśnić swoją nieobecność w dormie, więc reszta niczego nie podejrzewa. Zaś Hope, wytłumaczyła zaistniałą sytuację cioci z wytwórni i dostała do końca roku wolne.

Kto może chcieć zrobić tej kruchej istocie krzywdę? Nikt z nas nie ma żadnego podejrzanego. Mieszka tu dopiero od niedawna, więc poza nami, nie ma tu żadnych innych znajomych. Czy to możliwe, by jakiś stalker upatrzył ją sobie na ulicy kiedy przechodziła? Czy może to jakiś zboczony sąsiad, któremu wpadła w oko? Naprawdę nie mam pomysłów. Westchnąłem głęboko. Jak ktokolwiek może w ogóle chcieć zrobić jej krzywdę? Pochyliłem się w jej stronę, by zebrać kosmyki jej włosów z twarzy. Już podnosiłem się z łóżka, kiedy poczułem jej ciepłą dłoń na swoim nadgarstku.

- Nie odchodź. - usłyszałem. Spojrzałem w jej stronę. Patrzyła na mnie ledwo przytomna.

- Śpij aniele. - powiedziałem cicho i schyliłem się, by pocałować ją w czoło.

You're My Hope Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz