Rozdział 3

43 3 4
                                    

-To co robiliście przez te wszystkie miesiące? – spytał Chejron podczas wspólnego przesiadywania przy ognisku. Tradycyjnie powinno się przy nim śpiewać, ale przyjacielskie rozmowy i opowiadanie o miłych wspomnieniach równie dobrze działały na ogień, który teraz zaczynał rosnąć wyżej i wyżej oraz zabarwiał się coraz intensywniej. Młodzi herosi zaczęli wychwalać się osiągnięciami, rozmarzać nad wspaniałymi wyjazdami i tęsknić za ukochanymi czy członkami rodziny. Niektóre opowieści nabierały smutnego zabarwienia, jednak te szybko były zastępowane nowymi i nie pozwalano sobie na nostalgie. Nadszedł czas radości i swobodnego czasu wakacji w prawdziwie domowej atmosferze.

Niektórym półbogom przypomniały się wydarzenia z okresu zimowego. Teraz, gdy tamto zło było już zażegnane, cieszyli się w spokoju swoim tryumfem. Wiedzieli, że mało brakowało do katastrofy – otarli się o nią niezwykle dotkliwie – i stąd też wiedzieli, że potrzebują wielu usprawniających treningów i nowych technik walki. O tak, nie zapowiadało się na leniwe lato.

-Co u was słychać? – do rodzinki Hefajstosa dosiadła się Elodie. Już rano dostrzegła małego Petera, który przez te kilka miesięcy urósł trochę i chodził teraz w kusych spodniach ukazując chude łydki. Dalej jednak był bardzo towarzyski i od razu odwzajemnił uśmiech dziewczyny.

-Jesteś bardzo ładna, wiesz? – wyparował, nie zastanawiając się nad tym, po czym uszy zabarwiły mu na krwistą czerwień.

-Dziękuję – odpowiedziała grzecznie, po czym skupiła jednoznaczne spojrzenie na najstarszym Tomie. Może oni mieli jakieś informacje... Jednak pytanie Lou od razu zniweczyło jej nadzieje.

-Dlaczego Rita nie przyjechała z wami? – spytała, kryjąc nutkę rozczarowania w głosie.

-Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że wiecie coś więcej ode mnie – westchnęła ciężko i skuliła się, opierając głowę na dłoniach. – W pewnym momencie wróciła do szkoły z postanowieniem, że nie będzie się rozpraszać i ją w spokoju ukończy, ale... Coś w jej prawdziwym świecie na nowo ją przyciągnęło. Od tamtego czasu pojawiała się od czasu do czasu, żeby uzbierać frekwencję potrzebną do zdania roku, ale nie na tyle jakbyśmy jej potrzebowali. Stała się bardzo tajemnicza i nie sposób jakoś konkretnie z nią rozmawiać. Myślałam, że chociaż w Obozie pojawi się na dłużej...

-Miejmy nadzieję, że już niedługo tu przybędzie, a wtedy my wkroczymy do akcji – Tom niezauważalnie dla innych szturchnął Lou w ramię. – Uratujemy naszą księżniczkę od mrocznych myśli.

-A póki co... Bawimy się! – wykrzyknął niewzruszony Peter i zaczął śpiewać najbardziej skoczną piosenkę z ich obozowego repertuaru. Uczestnicy szybko podchwycili tę nutę i w sercach wszystkich zapanowała niezmącona radość, przynajmniej na ten jeden wieczór zakrywając wszystkie smutki i lęki. Być może to Dionizos zlitował się nad nimi i zesłał swoje błogosławieństwo, ale zabawa była przednia aż do późnej nocy.

Bardzo liczną grupę obserwowała z daleka zacieniona postać. W swoich czarnych ubraniach zlewała się z połacią nocy, a jej krótkie włosy targał wiatr. Nie przejmowała się tym jednak dopóki nikt jej nie widział. Z tęsknoty i smutku wytwarzała wokół siebie fale cienia. Wiedziała, że mogłaby w każdej chwili podejść do ogniska i może nawet by ją tam życzliwie przywitano, ale nie. Przecież nie mogła. Dopóki trzymała całą sprawę w tajemnicy istniała nadzieja, że skutki nie dosięgną jej przyjaciół. Zrezygnowana własnym losem pokręciła głową i zniknęła w tafli ponurej nocy.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówWhere stories live. Discover now