Rozdział 48

11 2 0
                                    

Wiadomość, że Rita nadchodzi i z całą armią zaatakuje to miejsce, wypełniła Elodie dumą i poczuciem wyższości. Teraz już nie snuła się po korytarzach niepewna w nie swojej bazie, a chodziła z podniesioną głową, bo wiedziała, że już niedługo to miejsce nie będzie należeć do nikogo. Nie mogła stwierdzić czy Gina jest świadoma tego, że Elodie usłyszała dostarczoną dowódczyni wiadomość, więc póki co starała się nie wchodzić jej w drogę.

Oczywiście nie było tak wiele sytuacji, w których mogła zetknąć się z dowództwem. Po części cieszyła się z tego powodu, ale z drugiej strony chciałaby jednak zebrać jak najwięcej informacji, aby pomóc Obozowi. Każdy wojownik zna cenę wiedzy o wrogu – plan budynku, system pracy, prawdopodobny poziom wyszkolenia... To na pewno by się przydało. Ale póki co, Echo wyznaczało jej codzienny rytm. Nie mogła powiedzieć żeby była jakoś szczególnie zmuszana, bądź co bądź tamci chcieli przekonać ją do dołączenia do ich organizacji, ale jednak wyznaczano jej kiedy ma treningi, posiłki, odpoczynek, sen... Nie przepadała za ćwiczeniami w tym miejscu. Przydzielono jej jako trenerkę inną córkę Afrodyty, która miała jej pomóc rozszerzyć zasięg działania czaromowy. A ona była w całości zadowolona ze swoich umiejętności nabytych w Obozie Herosów. Nie uważała, że musi coś jeszcze doskonalić, bo Chejron uczył ich przydatności walki fizycznej. Wolała uczyć się korzystać z broni czy wszelkich sztuk walki. Teraz jednak musiała się zgodzić na korepetycje z siostrą, bo jakby nie patrzeć, nie miała wyboru.

-Skup się - upomniała ją starsza dziewczyna, która wcześniej przywitała się stwierdzeniem o marnowaniu jej czasu. - Nie będę tu sterczeć cały dzień, mam swoją robotę do zrobienia.

-Sorry - rzuciła Elodie. Odkąd dowiedziała się, że jej przyjaciółka jest już w drodze, nie mogła oderwać wzroku od okna. Miała wrażenie, że czuje obecność przybywającego ratunku. - To jak to się zaczynało.

Dziewczyna westchnęła i jeszcze raz wytłumaczyła wszystko od początku. Heroska stanęła pewnie na nogach i zamknęła oczy. Miała odnaleźć w sobie swoją moc, zmaterializować ją w myślach. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. No bo jaki kształt miała mieć nadnaturalna moc? Powinna być bezkształtną masą, skarbem w pirackiej skrzyni czy może klątwą? Może to nie było takie ważne, bo następny krok to wyobrażenie sobie samej siebie używającej tego daru. Zadaniem Elodie było zobaczenie w myślach siebie samej w czasie obecnym - dokładnie w tym otoczeniu w którym się znajdowała. Musiało to być bardzo przykładne i szczegółowe bo zaraz po użyciu czaromowy w umyśle, półbogini miała otworzyć oczy i odtworzyć identyczne zdarzenie w świecie rzeczywistym.

Elodie dość sceptycznie podchodziła do tej metody. Ćwiczyła to już kilka dni i nic nie wychodziło. Zresztą była wojowniczką i dobrze wiedziała, że na polu bitwy liczy się każda sekunda i czasami nie ma nawet chwili na poprawienie zbroi. Nie było mowy o zamykaniu oczu i medytacji. No ale cóż jej pozostawało? Jej instruktorka nie mogła od niej odejść dopóki nie uda im się poczynić żadnego postępu. Zamknęła więc oczy i oddała się rozmyślaniom. Problem w tym, że gdy tylko powieki opadały, w głowie pojawiała jej się jedna twarz. Hmm, a co gdyby znowu użyć czaromowy przeciwko niemu? Może jednak był powód do postarania się na tych ćwiczeniach? Elodie uśmiechnęła się podstępnie sama do siebie i wyobraziła sobie jak stoi wśród wszystkich tych ludzi, którzy właśnie ją otaczali. Wdrożyła ich w ruch, wsadziła broń w dłonie. Miała nadzieję, że wystarczająco dokładnie to odtworzyła. Następnie stworzyła siebie. Patrzyła pewnym siebie wzrokiem w starszą dziewczynę naprzeciwko. Odwórciła się do reszty herosów obecnych na sali. Czas zwolnił. Ona przejechała wzrokiem po tłumie po czym krzyknęła: "Na kolana!" i wszyscy jak fala opadli na podłogę.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy oddychając ciężko. Czuła mrowienie pod skórą, jakby jakaś niezidentyfikowana moc czaiła się aby zostać uwolnionym na powierzchnię. Klatka piersiowa dziewczyny unosiła się szybko i gwałtownie. Uniosła oczy i natrafiła na spojrzenie instruktorki. Ta przekrzywiła głowę z zaciekawieniem. Nie wiedzieć czemu, ten gest strasznie podziałał Elodie na nerwy. Uśmiechnęła się złośliwie a jej oddech uspokoił. Po chwili obróciła się do boku i patrząc na pełną salę ludzi krzyknęła: "Na kolana!" a następnie obserwowała jak cały ten wielki tłum upada przed nią w chwalebnym geście. Źrenice dziewczyny rozszerzyły się a moc sączyła po pomieszczeniu, wylewała się z niej w sposób, jakiego nigdy nie doświadczyła. Uniosła wysoko głowę...

I nagle wielki huk wypełnił budynek. Odgłos ten gwałtownie wyrwał herosów z zasięgu czaru a moc Elodie schowała swoje macki z powrotem do jej wnętrza. Ćwiczący wojownicy rzucili wszystko i podbiegli niezwłocznie do okien. Na ich dziedzińcu palił się ogień tak wielki, że był jak ogromna żarząca się kula. Porywała w swoje płomienie wszystko na swojej drodze i zmierzała w stronę budynku. Herosi zaczęli uciekać w drugą stronę, jednak w tym samym momencie na balkonie ponad nimi pojawiło się kilka postaci i w równym rzędzie pochylili się w ich kierunku. Wtedy dziewczyna usłyszała głos Mako:

-Herosi! Przywdziejcie swoje zbroje i łapcie najlepszą broń, bo właśnie nadeszła chwila naszej walki! Jesteście najlepszymi wojownikami jakich znała historia i to jest wasz czas aby zmienić jej bieg! DO BOJU! - wrzasnął a chór dziarskich głosów odkrzyknął mu z dołu.

Tymczasem chłopak odsunął się od barierki i ruszył do jednej ze zbrojowni pod pretekstem przyszykowania do walki, jednak w jego głowie brakowało zagrzewających do walki myśli, których oczekiwał. Od początków istnienia Echa myślał, że gdy przyjdzie co do czego, będzie biegł na czele rewolucji. Że będzie tego chciał. Teraz jednak pragnął jedynie bezpieczeństwa.

Jej bezpieczeństwa.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówWhere stories live. Discover now