Rozdział 27

21 2 9
                                    

-Oto rzeczy, których się dowiedziałam przez kilka ostatnich miesięcy. Podstawy już znacie. Mamy do czynienia z przestępczą organizacją zbuntowanych herosów, którzy pragną obalić rządy swoich rodziców i samemu przejąć władzę - Rita stała na środku pomieszczenia otoczonego stołami i poważnym głosem przemawiała do widowni. Tym razem w naradzie brali udział wszyscy obozowicze, którzy ściskali się teraz w małym pomieszczeniu, siedząc w kątach i na parapetach. - Nazwali się Echo i ma to kilka znaczeń. Po pierwsze - żyła kiedyś nimfa górska imieniem Echo. Potrafiła doskonale zabawiać ludzi swoimi opowieściami. W pewnym momencie zdenerwowała tym Herę i ta nałożyła na nią klątwę. Może to więc symbolizować ich nienawiść do bogów i ich chęć odwetu za wszelkie krzywdy.

-Przecież wszyscy nienawidzą Hery! - krzyknął ktoś stojący z tyłu i wywołał tym kilka parsknięć śmiechem.

-Drugie znaczenie... - Rita poczekała aż wszyscy się uspokoją, po czym podeszła bliżej stołu i przysiadła na jego rogu. Oczywiście nie umknęło jej uwadze, że siedzący po drugiej stronie heros, odsunął się delikatnie. - Jest trochę bardziej skomplikowane i w dalszym ciągu nie jestem go pewna, ale jest bardzo prawdopodobne. Podejrzewam, że echo to ich sposób komunikowania się. Oczywiście nie takie echo jak w górach. Chodzi o przekazywanie sobie informacji z ust do ust. Przez cały ten czas nie udało mi się przejąć od nich niczego istotnego, a wierzcie mi, potrafię kraść i szpiegować. Jedyne co wskórałam to podsłuchanie kilku rozmów, a i to niewiele mi dało. Jeśli chcielibyśmy poznać konkrety, musielibyśmy zapewne przesłuchać jednego z nich, a, zakładając, że w ogóle udałoby nam się jakiegoś przechwycić, jestem pewna, że nic by nam nie powiedział.

-Wybacz, ale nie bardzo w to wierzę - wtrącił się jeden z synów Aresa. - Twierdzisz, że istnieje organizacja, która nam zagraża... Ja nie widzę żadnych dowodów na jej istnienie. Nie odczuwam też żadnych skutków jej działalności. Żadne niebezpieczeństwo mnie do tej pory nie dosięgnęło... Aż do pojawienia się ciebie - wytknął ją palcem a jej twarz momentalnie pociemniała. - Przychodzisz do nas i ściągasz do naszego życia mrok. Przerażasz nas w cholerę. Jedynym, kto sprawia zagrożenie, jesteś ty. Poza tym skąd mam wiedzieć, że właśnie nie zaczynasz nas wykorzystywać? Czy nie chcesz przypadkiem użyć nas we własnych celach wmawiając nam co innego?

Mroczna heroska przez chwilę jeszcze nie mogła opanować złości na swojej twarzy. Wreszcie jednak jej się to udało i jak gdyby nigdy nic odepchnęła się od stolika i zaczęła powolnym krokiem iść w stronę syna Aresa.

-Oczywiście, możesz sobie myśleć co chcesz, nikt ci tego nie zabroni. Tylko zrozum - odchrząknęła. - Jestem Pierwszym Generałem Królestwa Podziemia. Mam armię złożoną z tysięcy - zaakcentowała. - Bez cienia zwątpienia wykonają każde moje polecenie. Mogę w każdej chwili wstąpić na Olimp i przedstawić problem bogom. Mnie na pewno posłuchają. Nie mają wyboru. A teraz mnie posłuchaj - dziewczyna stanęła pół metra przed chłopakiem i mierzyli się twarzą w twarz. - Jeśli myślisz, że jesteś na tyle ważny, żeby kwestionować to, co mówię... to wiedz, że tak nie jest. Nie przyszłam tu, żeby zdać się na waszą łaskę. Jak widzisz, mogę zebrać siłę sto razy potężniejszą niż wy wszyscy razem wzięci. Przyszłam tu przede wszystkim po to, by was ostrzec. Sami zdecydujecie, co zrobić dalej. Chcę też chronić moich przyjaciół. To jedyne na czym mi zależy. Co prawda niewielu zostało tu już herosów interesujących dla Echa i tak długo dbałam o bezpieczeństwo Liz, ale teraz priorytetem stali się Elodie i Joachim. Cokolwiek w swoich wizjach widział Mako, zdecydował się wyruszyć w drogę. Ale tamta dwójka... wmieszali się w nie swoją walkę.

-Rozumiem, każdy ma swoje priorytety – tym razem odezwała się córka Apolla stojąca pod oknem. - Ale skąd wiemy, że... zakładając, że Echo istnieje... że oni są źli? Nie ukrywajmy, nie każdy jest zadowolony z rządów Olimpu.

-To akurat jestem w stanie zrozumieć - stwierdziła Rita, która zdążyła się już odsunąć od wystraszonego Aresiątka. - Jako dziecko Podziemia nigdy nie liczyłam się za bardzo dla waszych rodziców. Ale wierzcie mi, oni i tak są lepszą opcją. Echo nie uznaje mniej potężnych herosów. Wierzą, że na świecie powinni istnieć tylko ci nieprzeciętnie potężni oraz śmiertelnicy, którymi można sterować. Chcą zacząć od chaosu, który przygotowałby im czyste pole do rozpoczęcia despotycznej władzy.

-Rito, czy masz jakiś plan działania? - zapytał ufnie Chejron po pełnym napięcia momencie całkowitej ciszy na sali.

-Wyruszę za herosami - oznajmiła zdecydowanym głosem. - Być może uda mi się ich namierzyć i zawrócić. Jeśli mi się nie uda lub coś pójdzie nie po mojej myśli, wtargnę na teren Echa z moją armią i spróbuję raz na zawsze zakończyć to wszystko.

-Ale co... ze mną? - po raz pierwszy odezwała się Liz. - Chciałabym wyruszyć z tobą. Też chcę chronić naszych przyjaciół. I tak bardzo jak chciałabym zapomnieć, to jednak... Jeśli pamiętasz Islandię, to wiesz, jak potężne jesteśmy w duecie. Działając razem.

-Poza tym, dbałybyście o siebie nawzajem. O swoje bezpieczeństwo - zaznaczył Chejron i położył im dłonie na ramionach.

-Niech będzie - Rita kiwnęła głową, a Liz nieznacznie się uśmiechnęła. Nie wyruszały przecież na wakacje a na śmiertelnie niebezpieczną misję. Nie pora na radość. - Proszę was... Jeśli znajdzie się tu ktoś, kto jest gotowy uwierzyć w to, co mówię i zawalczyć w tej sprawie, niech będzie gotowy na wezwanie. Może się zdarzyć, że będziemy potrzebowały waszej pomocy.

Teraz to Chejron kiwnął głową i wymienili z Księżniczką Podziemia poważne porozumiewawcze spojrzenia. Wreszcie dziewczyna obróciła się na pięcie i opuściła budynek, aktywując tym samym lawinę dyskusji wśród pozostałych w pokoju herosów.

Liz dopiero teraz poczuła olbrzymią gulę w gardle. Wielki węzeł zacieśniał się w jej brzuchu, a przed oczami zaczęły pojawiać się cienie. Patrzyła na przejście, w którym znikła jej kuzynka i ledwo mogła oddychać. Od czasu Islandii wykazywała nietypowe zdolności przeczuwania zdarzeń. Często przepowiadała, że stanie się coś złego, choć nie potrafiła tego uargumentować. Teraz ruszyła za kuzynką, wstępując w ciemną osłonę nocy, gotowa wyruszyć na ratunek przyjaciół a może i całej ludzkości. Gotowa wyruszyć mimo, że czuła... niezaprzeczalną pewność, że nie wyjdzie z tego żywa.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówWhere stories live. Discover now