Rozdział 32

13 2 2
                                    

Rita zdecydowała się na podróż samolotem, bo była to najrozsądniejsza opcja. Mogłyby przeskoczyć cieniem, ale tak duża odległość zajęłaby dwa dni przez potrzebny do tego odpoczynek. Tym bardziej, że musiałaby przenieść i siebie, i Liz. Wpierw dotarły na lotnisko, podwiezione przez obozową furgonetkę. Następnie zmagały się w kasie, aby kupić odpowiednie bilety, jako że Los Angeles było bardzo popularnym kierunkiem i wszystkie rezerwacje należy robić z większym wyprzedzeniem. Wreszcie udało im się dorwać dwa miejsca w pierwszej klasie, co jednak nie stanowiło problemu dla karty debetowej rzymskiego boga Plutona. Przez cały czas Liz starała się zwrócić na siebie uwagę kuzynki, jednak bez rezultatu. Dopiero przed samym wejściem na pokład zdecydowała się szarpnąć ją za ramię i odciągnąć od kolejki śmiertelników.

-Rita... nie boisz się... no wiesz, że mój ojciec strąci cię z nieba? - spytała zmieszana. - To niebezpieczne dla dzieci Wielkiej Trójki.

-Proszę cię - nastolatka parsknęła rozbawiona. - Zeus nic mi nie może zrobić. Reprezentuję Podziemie. Gdyby mnie zaatakował, to tak, jakby wypowiedział wojnę samemu Hadesowi. Nie jestem tylko jego córką. Mianował mnie przecież Naczelnikiem jego królestwa. Zeus nie jest aż taki głupi.

Niebo za oknem rozdarła błyskawica i stojący obok ludzie zaczęli rozglądać się z niepokojem czy lot nie zostanie odwołany. Jednak oprócz tego pojedynczego gromu, nic się nie wydarzyło. Zeus dał tylko ostrzeżenie.

-Chodźmy - Rita machnęła zachęcająco ręką. - Utrzyjmy twojemu ojcu nosa.

***

Niemal przez cały lot Księżniczka Podziemia biła się z myślami, co nie uszło uwadze jej kuzynki. Była pewna, że coś jest nie tak i chciała wyciągnąć z niej informacje. Lot wydawał się przez to jeszcze dłuższy i bardziej męczący. Przelot z jednego wybrzeża Stanów na drugi już i tak wymagał wysiłku, a dziewczyny zdawały sobie sprawę z tego, że niedługo znajdą się najdalej od swojej rodzinnej Polski jak to tylko możliwe. Było to jednocześnie ekscytujące i przerażające. Nie leciały przecież na wakacje pod palemką. Pod koniec Rita wreszcie obróciła się do Liz i z umęczoną miną, zaczęła wyjaśniać.

-Nie mogę sobie sama poradzić, musimy razem podjąć decyzję. W końcu wszyscy twierdzą, że dobrany z nas duet, nie? - westchnęła. - Skłamałam, Liz. Skłamałam i teraz muszę z tego wybrnąć.

-Ale z czego?

-Mówiąc, że mam armię złożoną z tysięcy. Może i mogę nimi przewodzić, ale decyzja o nich pozostaje pod wolą Hadesa. Nie ruszę ich bez jego zgody – Rita potarła w zmęczeniu czoło. - Prawdopodobnie będzie przychylny mojej prośbie, w końcu on też jest zaangażowany w tę sprawę i chętnie upora się ze swoimi niesfornymi synami. Nie zmienia to jednak faktu, że muszę tam zejść i z nim porozmawiać - wygięła usta w kłopotliwym grymasie. - Będziemy ci musiały zorganizować jakiś dobrze chroniony hotel, żebyś mogła na mnie trochę poczekać...

-Co? Nie! Nie ma mowy, Rita – Liz automatycznie się zezłościła. - Wyruszyłyśmy razem, żeby nie rozłączać się ani na krok. Miałyśmy każdą decyzję podejmować wspólnie. Jestem twoim głosem rozsądku, pamiętasz? - upomniała się. - Nie pozwolę ci wykopać mnie z akcji.

-Ale Liz... Zejście do Podziemia może być dla ciebie traumatyczne. Nie będzie ani trochę przyjemne. Nie każdy daje radę wytrzymać bez słońca, nawet jeśli jest na to przygotowany. A córka Zeusa jest ściśle związana z niebem. Mózg może ci się przegrzać. Mówię poważnie - podkreśliła, gdy zauważyła kpiący uśmieszek na twarzy Księżniczki Olimpu. - Nie wieje tam też żaden wiatr, więc zostaniesz pozbawiona swoich mocy. Poczujesz się jakbyś straciła część siebie. Ważną część.

-Ej, spokojnie – Liz nachyliła się w jej stronę. - Ile tam będziemy, co? Kilka godzin? Nic mi się nie będzie.

-Oby - rzuciła mroczna nastolatka.

Niedługo potem stąpały już po anielskiej ziemi, choć oczywiście nie było im dane długo się tym cieszyć. Liz ledwo zdążyła nacieszyć się pierwszym widokiem palm przy drodze, gdy Rita zaciągnęła ją do taksówki.

-Do studia REQUIEM proszę - rzuciła do kierowcy, po czym opadła wymęczona na siedzenie.

-To nie lecimy tam cieniem? - szepnęła do niej Liz. Rita zmęczona spróbowała skupić na niej wzrok.

-Nie - rozłożyła się jeszcze bardziej i zamknęła oczy. - Skoro już i tak jesteśmy w LA, wejdziemy normalnie. Przy okazji przywitamy się z Charonem. A teraz odpręż się. O tej porze spędzimy w korkach dobre dwie godziny.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin