Rozdział 15

27 2 8
                                    

Elodie nie chciała kłócić się z przyjaciółką. Kochała ją i zależało jej na niej, ale to jak się zachowywała... Powiedziałaby że dziecinnie ale nie - to była wręcz odwrotność. Zastanowiła się przez chwilę. Oczywiście każdy by jej przyznał prawo do bycia złą, ale może powinna wczuć się w sytuację? Co gdyby ona była na miejscu Rity? Tamta od zawsze była lojalna do bólu. Jeśli między nią a ojcem zawiązała się wystarczająco silna więź, dziewczyna zrobi dla niego wszystko, to było jasne. Hades był bogiem. Już ona znała ich poziom umysłowy. Każdy z nich w głębi był taki sam. Może i zaczęli znikomo zajmować się swoimi dziećmi, może się dla nich starali, ale nawet jeśli, to nie mieli w tym jeszcze wystarczająco dużo doświadczenia. Ojciec mógł od Rity wymagać różnych rzeczy, nawet takich wychodzących poza jej możliwości. Może to był jego wpływ, który spowodował, że zamknęła się i w sobie i w Podziemiu. Choć pewnie wmówiła sobie, że to wyłącznie jej wybór. Elodie westchnęła głęboko i na samą myśl o nowym pomyśle zaczynała drżeć, ale musiała ratować przyjaciółkę. Czas wymusić na Ricie wycieczkę do Królestwa Hadesa.

***

Chejron był zawiedziony. Nie było na opisanie jego emocji właściwych słów. Co prawda nie przewidział na trasie gry niespodziewanych wydarzeń, ale nawet jeśli się takie zdarzyły, herosi powinni ruszyć dalej. Czy przeżycia psychiczne mogły zagrozić powiedzeniu misji? Chyba będzie musiał wymyśleć kilka obowiązkowych wykładów z tego tematu.

Póki co, wrócili do Obozu. Gdy nastał nowy dzień, oczywiście zaczęli standardowe lekcje i obowiązki. Tylko Elodie i Jojo szwędali się bez celu. Zaryzykowali ukaranie, dla rozmowy i uspokojenia się nawzajem. Mieli zamiar uczestniczyć tyko w wieczornych zajęciach, które były w Obozie nowością – rzucanie klątw i błogosławieństw. Okazało się to tak proste, że wszystkim dobrze na nich szło. Wreszcie Elodie postanowiła podczas spaceru przedłożyć Joachimowi swój plan.

-No i co, staniesz przed Hadesem i zaczniesz mu wytykać? – spytał. Dość krytycznie poszedł do tego pomysłu. – Nie zapominaj, że jest bogiem. Może z tobą zrobić wszystko, tak szybko, że nawet się nie zorientujesz a już będziesz martwa na Polach Kary. Niewiele trzeba, żeby wkurzyć boga – dodał widząc, że chce zaprotestować. – Poza tym nie zapominaj, że Rita nie jest tam niewolnicą.

-A co jeśli właśnie jest? – rzuciła Elodie drgającym głosem. – Ja się tak o nią martwię.

-Wiem, ja... – Joachim złapał ją pocieszająco za rękę, ale nie dała mu dokończyć.

-Wyobraź ją sobie w tym momencie. Co może robić? – zaczęła. – Pewnie siedzi gdzieś w kącie jaskini otoczona nagimi wilgotnymi ścianami, jest jej zimno i się trzęsie, czeka na zawołanie i nie ma nawet co robić w międzyczasie.

-To jest chyba bardzo skrajny scenariusz, Elodie – Joachim krytycznie pokręcił głową.

-No ale jaki będzie lepszy? Pilnowanie zrozpaczonych i zdezorientowanych dusz wchodzących do Podziemia? Sprzątanie pałacu Hadesa? Służenie mu przy posiłkach? Czy może bycie pokojówką?

-Elodie, jesteś wielką pesymistką... – Jojo znowu nie dokończył. Tym razem przerwał im donośny odgłos konchy rozchodzący się po całym Obozie.

-Narada nadzwyczajna! – krzyknął Chejron. – Tylko grupowi i ich zastępcy! Powtarzam, narada nadzwyczajna!

Elodie i Jojo spojrzeli po sobie zdziwionym ale i poważnym wzrokiem, po czym ruszyli do Wielkiego Domu.

***

W tym samym czasie Rita obudziła się ze snu. Ziewnęła przeciągle i rozciągnęła na wszystkie strony, po czym wyskoczyła z czarnej pościeli. Rana na skroni jeszcze trochę piekła, bo zjadła za mało ambrozji, ale trudno. Spojrzała na zegarek i zaklęła. Ojciec pewnie już chodzi wkurzony! Przebrała się w pierwsze lepsze luźne dresy, rozczesała włosy, złożyła na nie diamentową opaskę i wystrzeliła z pokoju.

-Tak trudno zdążyć na śniadanie? – usłyszała burkliwy głos zza siebie, gdy tylko wpadła do jednego z salonów.

-Przepraszam, tato, musiałam odespać – odparła ze skruchą. Potem podniosła powoli wzrok i wyszczerzyła wielki uśmiech do mrocznego mężczyzny siedzącego na wielkiej skórzanej sofie. – DISNEEEEY! – wykrzyknęła, zapiszczała jak sześciolatka i rzuciła się na kanapę obok króla. Ten uniósł kąciki ust w uśmiechu i pilotem uruchomił telewizor.

-Jeśli znowu będziemy oglądać Zaplątanych to zamierzam umrzeć – oświadczył dostojnie. Rita się zaśmiała i sięgnęła po lody przygotowane wcześniej przez mężczyznę.

-To by była niezła ironia, tatusiu. Tym razem może być twoja ulubiona bajka. Coco to arcydzieło.

-Z tym się zgodzę – odparł. – A jak sprawa z synem Plutona?

-Nie będzie już sprawiał problemów – odpowiedziała zagadkowo i posłała mu złowieszczy uśmiech.

-Mój diabełek – ojciec zmierzwił jej włosy i objął ramieniem. Czekało ich następne zwyczajne popołudnie.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówKde žijí příběhy. Začni objevovat