Rozdział 42

14 2 6
                                    

Jojo i Elodie siedzieli w swoim pokoju-więzieniu tak długo, że dwa razy zdążyło im to już zbrzydnąć. Nie mieli pojęcia gdzie są, a maleńkie okienka wcale nie ułatwiały im tego ustalić. Już dawno zorientowali się, że nie mają żadnego sposobu na wezwanie pomocy. Pozostało im mieć nadzieję, że ktokolwiek w Obozie miał złe przeczucia i postanowił ruszyć ich tropem. Oczywiście prawdopodobieństwo było równe zeru. Wreszcie doszli do momentu, w którym wzdychali jedno przez drugie i przekręcali się z boku na bok, nie osiągając nic i czekając na łaskę swoich porywaczy.

Nagle, po tylu godzinach, że aż trudno zliczyć, usłyszeli klucz w drzwiach i do środka wtargnęła poznana już wcześniej Gina z wielce groźną miną. Ochroniarze stojący na korytarzu bacznie ich obserwowali, jak gdyby nastolatkowie stwarzali dla niej realne zagrożenie. Młoda kobieta stanęła przed nimi i przez chwilę patrzyła na nich z góry. Gdy wreszcie się odezwała, Elodie znów podniosło się ciśnienie.

-Chodźcie, pokażę wam ośrodek - zapowiedziała bez ceregieli, obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju dumnym krokiem. Herosi podnieśli się z podłogi i ruszyli za nią, w głębi serca wdzięczni, że mogą przynajmniej rozprostować nogi.

Elodie ciągnęła się za Joachimem. Każde słowo Giny ją irytowało, a za całą tą sytuację winiła Mako. Jej umysł wariował i czuła się przede wszystkim zdradzona. Była świadoma, że ślepa furia i zawód zaślepiają jej teraz wszystko inne, ale nie zamierzała z tym walczyć. Pomijając to, co działo się wokół niej, nie była gotowa aby stawić czoła swojej rozpaczy. Postanowiła trzymać się Joachima, bo on był na razie jedynym pewnym elementem w tej nowej rzeczywistości, w której się znalazła.

-No więc... na końcu naszej wycieczki zajdziemy na stołówkę, gdzie będziecie mogli coś zjeść. Zakładam, że jesteście głodni - kobieta zerknęła na nich przez ramię, a widząc niezadowoloną minę dziewczyny, dodała: - Nie spotkacie tam żadnych... znajomych, bez obaw. Dowódcy dostają posiłki do własnych pokoi.

-Jak wam się udało osiągnąć coś takiego? - spytał Jojo, podczas gdy Elodie próbowała uporać się z zimnym dreszczem przebiegającym jej po plecach. Oboje rozglądali się na prawo i lewo. Musieli przyznać, że to co widzieli, zapierało dech w piersiach. Znajdowali się w ogromnym i bardzo nowoczesnym budynku a przecież... Echo składało się z nastolatków.

-No cóż, wystarczy, żeby zebrało się kilku szczególnych ludzi z pewnymi uzdolnieniami... oraz paru inwestorów, którzy wyłożą większą sumę, byle tylko mieć pod kontrolą cały świat. Zresztą - wzruszyła ramionami – kto by tego nie zrobił. Następnie poszło już z górki.

-A co tak właściwie tu robicie?

-O, znaleźliśmy się w dobrym miejscu na to pytanie – Gina pokiwała z zadowoleniem głową, po czym pchnęła masywne drzwi stojące jej na drodze i wkroczyli na teren patio. Nad ich głowami znajdowały się same szyby, sprawiające wrażenie, że jest się na świeżym powietrzu. Oni znajdowali się na balkonie przy ścianie, jednak pod nimi rozciągał się teren przeznaczony do ćwiczeń. Na ogromnym obszarze było mnóstwo herosów - walczących ze sobą lub z kukłami. Było ich tak wielu, że... Elodie i Jojo zastanawiali się czy ktokolwiek został jeszcze w Obozie. - Jak widzicie, całymi dniami trenujemy. Ćwiczymy się w każdych sztukach walki. W przeciwieństwie do was, którzy uczycie się tylko tego, co dobrze wam wychodzi, my preferujemy opanowanie wszystkich dyscyplin. Nasi żołnierze potrafią pokonać każdego, posługując się każdym rodzajem broni.

-Cóż, to... robi wrażenie - mruknęła Elodie pod nosem.

-Cały ten kompleks został specjalnie zaadaptowany do tego, aby przygotować nowicjuszy do walki. Chociaż... co ja mówię. Zgłaszali się do nas herosi, którzy przeszli już bardzo dobre szkolenie. Wiedzieli w czym byli dobrzy i znali swoje możliwości. Ale my... My udowodniliśmy im, że nie ma dla nich czegoś takiego jak granica. A nawet jeśli jest to jeszcze długo długo jej nie dosięgną - Gina pokiwała z zadowoleniem głową i wpatrzyła się w dół w swoich podwładnych. Panował tam taki chaos, że trudno było na czymkolwiek skupić wzrok. Jednak po chwili ich przewodniczka wyciągnęła rękę w stronę przeciwnego balkonu, wskazując na kogoś konkretnego. - Widzicie tę tam? - spytała. Herosi wyciągnęli wzrok. - To Raven, jedna z łuczniczek. Co prawda nie używamy tu imion rodziców, ale dla waszej ciekawości powiem, że to córka Apolla. Przybyła tu wiedząc, że potrafi strzelać. Co więcej - wiedziała, że zawsze strzela celnie. Jeszcze nigdy nie spudłowała. Myślała, że osiągnęła już wszystko. I wiecie co? Spójrzcie na nią - herosi spojrzeli na stojącą na balkonie dziewczynę jeszcze intensywniej. Ta napięła cięciwę ze zmrużonymi oczami. Elodie zdążyła tylko zarejestrować, że na jej łuku spoczywa nie jedna, a cztery piankowo zakończone strzały, po czym Raven wypuściła je, a te trafiły w czwórkę ludzi stojących każdy w innym miejscu sali. - Pokazaliśmy jej, że to ona panuje nad swoimi strzałami. Że łuk to tylko narzędzie do ich wystrzeliwania. To ona decyduje dokąd strzała trafi. No i popatrzcie, cztery strzały, każda w innym kierunku, wszystkie trafiły... - powiedziała dumnie po czym znowu zamilkła. Elodie i Jojo popatrzyli po sobie ze zdziwionymi minami.

Po kilku kolejnych minutach Gina oderwała się od barierki i machnęła na nich ręką. Ochroniarze popchnęli ich do przodu, co niezbyt im się spodobało. Po drodze mijali jeszcze inne ciekawe miejsca, takie jak siłownia, zbrojownia, pracownia informatyczna, centrum dowodzenia, aż wreszcie dotarli do stołówki. Elodie i Jojo zostali zostawieni tam sami, przytłoczeni nadmiarem informacji. Długo skubali swoje posiłki aż w końcu chłopak się odezwał.

-Niesamowite, nie? Jak oni to robią... Pokonują swoje ograniczenia... No jak? - spytał Elodie, ale ta tylko pokręciła głową. - Porzuciłabyś Obóz? Żeby przyjść tutaj?

-Myślę, że moglibyśmy wprowadzić nowe metody ćwiczeń do naszego planu dnia, ale... ja nie mam nic do mojej mamy. Ani do reszty bogów. Nie pragnę ich zagłady - powiedziała zamyślonym głosem a Jojo się z nią zgodził. Pozostawało jedynie pytanie, co dalej się z nimi stanie. Czy zostaną zmuszeni do obowiązkowej służby tutaj? A może Gina ich wypuści? Tylko nawet jeśli... To czy świat nadal będzie taki sam?

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówWhere stories live. Discover now