Lellinger

116 20 4
                                    

Było już koło dziewiątej wieczorem, kiedy Stephan w końcu wrócił do domu. Szef mocno dał mu się dzisiaj we znaki i mimo że został w biurze dwie godziny dłużej niż powinien nie skończył uzupełniać wszystkich papierów. Wykończony bardziej niż nie jeden maratończyk po ustanowieniu swojego rekordu życiowego z trudem przekręcił klucz w zamku i wtoczył się do mieszkania, w którym jedynym źródłem światła był w tej chwili włączony w salonie telewizor.


—Hej Andreas, wróciłem!—poinformował mężczyznę, lecz kiedy odpowiedziała mu cisza zmarszczył czoło

Zazwyczaj kiedy wchodził do mieszkania styrany życiem korposzczura witał go ciepły uśmiech i jeszcze cieplejszy obiad w kuchni, o optymistycznym Wellingerze w różowym fartuszku nie wspominając. Pobudzony i lekko zaniepokojony ściągnął cienki płaszcz oraz buty, a potem w samych skarpetkach udał się na poszukiwania blondyna.

I choć znalazł go bez problemu, leżącego na kanapie z zamkniętymi oczami, przez chwilę nie był w stanie go rozpoznać, bo mężczyzna miał na sobie... kostium tyranozaura? Stephan był jeszcze bardziej skonfundowany niż w momencie gdy przekroczył próg mieszkania. To fakt, Andreas miewał dziwne pomysły, ale żeby przebierać się za wymarłego gada? Tego jeszcze nie grali.

Mimo tego, jak absurdalna wydawała się sytuacja postanowiłem nie budzić Wellingera, tylko pójść najpierw coś zjeść, zwłaszcza że w domu pachniało gulaszem, który Andreasowi zawsze wychodził nadzwyczaj dobry. I choć śpiący w salonie tyranozaur nie dawał mu spokoju Stephan nie zbudził go, a jedynie zaniósł do łóżka, przykrył kołdrą, a sam poszedł się umyć.

Kiedy wrócił z łazienki blondyn już nie spał. Siedział w kostiumie oparty o ścianę i czytał jakąś książkę, którą ostatnio wygrzebał z czeluści biurka.

—Hej Steph, jak ci się podoba moja nowa piżama?—spytał szeroko uśmiechnięty odkładając książkę na szafkę nocną

—Jest... oryginalna.—Stephan zaśmiał się na widok oburzonej miny Andreasa

—No wiesz, zawsze tylko nawijasz jakie to dinozaury były niesamowite, a  teraz nawet nie powiesz mi, że mam fajną piżamę? Wstydu nie masz, Leyhe.—prychnął urażony, co tylko spowodowało wybuch śmiechu ze strony ciemnowłosego

Starszy znał go na wylot i wiedział, że nawet na poważnie nie umie się na mnie długo gniewać, więc wskoczył na łóżko ze swojej strony i dał mężczyźnie buziaka w policzek. Andreas od razu się rozpromienił i nadstawił w oczekiwaniu na więcej czułości, ale dzisiaj nawet te jego słodkie minki nie pomogły Leyhe wygrać ze zmęczeniem.

—Fajna piżama, chociaż ta, którą miałeś na sobie dzisiaj rano podobała mi się bardziej.—naprawił popełniony chwilę temu błąd, na co Wellinger zrobił się cały czerwony—Dzięki za dzisiejszą kolację, nie wiem, co bym zrobił gdyby nie było w domu nic do jedzenia.—przytulił go mocno, starając się nie zwracać uwagi na uśmiech satysfakcji, który przemknął po twarzy młodszego

Kilka minut leżeliśmy w ciszy.

—Wiesz, zawsze się zastanawiałem...—Andreas otworzył oczy, uniósł się na łokciu i spojrzał na Stephana pytającym wzrokiem—Czemu wtedy, zamiast zostać z moim bratem pobiegłeś za mną? On był przecież dużo lepszym facetem, dbałby o ciebie i w ogóle. Miał dobrą pracę, mieszkanie, nie to co ja, wiecznie tylko siedzę w tej korporacji.

—A ty nie dbasz? Codziennie  uśmiecham się na samą myśl, że niedługo cię zobaczę, a ty przyjdziesz do domu, spojrzysz na obiad, a potem mnie przytulisz tak, jak tylko ty potrafisz.

Ponownie zapadła krótka cisza.

—Wiesz, serce nie wybiera. Przykro mi, że Christoph  nie dał sobie rady, a ja nie mogłem mu pomóc, ale drugi raz też wybrałbym ciebie. Bez wahania.

______________________

Nie wiem, czy to się liczy jako happy end, ale mam nadzieję, że tak ;)

Pamiętajcie, żeby siedzieć w domu i się uczyć, bo potem będziecie żałować

No i szkoda że było takie małe zaangażowanie z Waszej strony, no ale cóż

Opowiadania Zbyt KrótkieWhere stories live. Discover now