Horngacher

121 26 0
                                    

Lubiłem pracować z polską drużyną - miałem tu wielki autorytet, a chłopaki, z którymi miałem okazję kiedyś, w zamierzchłych czasach, trenować w kadrze "B" patrzyli z podziwem na to, jak zmieniły się moje metody przez lata. Razem, jak drużyna, doskonaliliśmy wszystkie umiejętności i rozmawialiśmy o problemach, a następnie wspólnie znajdowaliśmy jakieś rozwiązanie. Wspieraliśmy się w gorszych momentach i nawet jeśli ktoś zawalił po całości nie zostawialiśmy go samego.

Najfajniej spędzało nam się czas na grze na gitarze i wspólnym śpiewaniu, chociaż nikt z nas talentem wokalnym nie grzeszył. Przez czas, który razem spędziliśmy, staliśmy się jak rodzina - nierozłączni i gotowi w każdej chwili pomóc sobie wzajemnie.

Ufaliśmy sobie bezgranicznie, dlatego kiedy podczas zawodów w Vikersund nie zezwoliłem Kamliowi na skok mimo zielonego światła zaufał mi nie skoczył. Miałem naprawdę ważny powód, żeby nie machnąć mu chorągiewką - wiał całkiem mocny wiatr z przodu skoczni, belka była wysoko, a Stoch był w naprawdę świetnej dyspozycji. Obawiałem się, że może skoczyć wymagane do objęcia prowadzenia dwieście pięćdziesiąt pięć metrów i zrobić sobie poważną krzywdę.

Rozmawialiśmy zaraz po jego nieoddanej próbie. Opowiedziałem mu, co kierowało mną przy podjęciu tej decyzji, a on przyjął to ze spokojem  i podziękował mi.

—Cieszę się, że nie pozwolił mi pan skoczyć, trenerze. Na pewno chciałbym wycisnąć z tego wszystko, co się da i mogło by być nieciekawie.

—Wiedziałem, że zrozumiesz.—uśmiechnąłem się z ulgą—Gorzej będzie teraz wytłumaczyć się dziennikarzom. Na pewno nie dadzą mi spokoju dopóki im tego nie wyjaśnię.—westchnąłem ciężko—Idę jeszcze powiedzieć chłopakom, co trzeba poprawić. Do zobaczenia.

Jak się okazało po konkursie, dziennikarze zdążyli już wypytać Kamila i wiedzieli wszystko o podłożu mojej decyzji. Ci z TVP wydawali się co prawda wściekli, ale nie mieli już na to wpływu. Stało się, to się nie odstanie.

—Nie martwił się pan, że Kamil może być zawiedziony, że nie został dopuszczony do skoku?—padło jedyne, podczas całej rozmowy, mądre pytanie

—Jesteśmy jak rodzina - ufamy sobie bezgranicznie. Kamil wiedział, że robię to dla jego dobra.
_________________
Prawie zapomniałam, że obiecałam męczyć Was swoją radosną twórczością w każdy piątek 😂

Mam wrażenie, jakby od Planicy minęło już kilka miesięcy, a nie niecały tydzień

Opowiadania Zbyt KrótkieWhere stories live. Discover now