Richard & Severin

112 20 5
                                    

2017/2018

Był słoneczny, choć chłodny, marcowy dzień. Ostatni dzień rywalizacji skoczków narciarskich w cyklu Pucharu Świata. Dziś oficjalnie zakończy się to, co rozstrzygnęło się już dość dawno temu. Richard Freitag, jeden z głównych aktorów minionego sezonu, uśmiechnął się lekko, siedząc w hotelowym pokoju i popijając herbatę na uspokojenie. Już nie mógł się doczekać, aby zakończyć ten cudowny, ale jakże długi i męczący sezon, a potem w końcu spędzić czas z rodzinką. Upił ostatni łyk w chwili, gdy jego współlokator, Markus, opuścił łazienkę.

—Jestem gotowy. Możemy iść, chłopie—zaśmiał się i dając Freitagowi czas jedynie na odstawienie kubka na komodę, wyciągnął go z pokoju

Idąc korytarzem zajrzęli najpierw do sąsiedniego pokoju, z którego głośnym pukaniem wywabili Andreasa i Stephana, a później wstąpili do kolejnego, z którego wygramolili się Pius, Karl i drugi Andreas, a następnie wszyscy razem poszli na śniadanie. Po posiłku, zjedzonym w miłej atmosferze, mieli krótki trening, zaraz po którym, tak jak wszyscy zawodnicy, udali się busem na skocznię. Dostali tam kilkanaście minut odpoczynku, żeby przygotować się mentalnie, a potem rozpoczęła się seria próbna. Zarówno ona jak i konkurs, biorąc pod uwagę że zawody odbywały się w Planicy, przebiegła nadzwyczaj sprawnie, kończąc się przypieczętowaniem przez Stocha miażdżącego zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Po konkursie nadszedł czas, aby uhonorować największych zwycięzców tego sezonu. Najwięcej nagród otrzymał Kamil, ale nie on jeden był zadowolony ze swojego występu w tym roku. Richard, który uważany był przez media za największego pechowca minionej zimy, również pękał z dumy. Gdy w końcu nadszedł czas zabawy i próbowania potraw, do stoiska, przy którym urzędował czarnowłosy podszedł Freund.

—Co mamy w tym roku?—spytał odwracając uwagę przyjaciela od książki z przepisami i skupiając ją na sobie

—Sevi! Jak dobrze cię widzieć!—krzyknął uradowany Niemiec, rzucając się blondynowi na szyję—Tęskniliśmy za tobą—uśmiechnął się

—Domyślam się, nikt nie umie balować tak jak ja—zaśmiał się—Przyjechałem tu, bo chciałem osobiście pogratulować mojemu najlepszemu przyjacielowi takiego osiągnięcia—poczochrał niższego po głowie—No i chcę ci coś powiedzieć—spojrzał na przyjaciela poważnie—Będziesz wujkiem

—Nie mów mi, że w końcu wam się udało!—podekscytowany mężczyzna pisnął radośnie—Tak się cieszę

—Wiem, stary, ja też

—Mam nadzieję, że jestem pierwszym z poza rodziny, który się dowiaduje, bo inaczej ukręcę ci głowę—zażartował

—Wiesz nawet przed rodziną. W końcu to tylko dzięki tobie znamy się z Karen—wymawiając imię żony uśmiechnął się czule—Myśleliśmy, żeby poprosić cię o bycie chrzestnym...—napomknął niby mimochodem Severin

W ten sposób rozpoczęła się długa dyskusja przyjaciół, którzy mimo utrzymywanego kontaktu sprawiali wrażenie, jakby nie widzieli się od lat.
________________
Dziękuję Wam z całego serca, za ten wspaniały, wspólnie spędzony sezon 2018/2019. Od samego początku niósł że sobą wiele emocji i jestem dumna, że mogłam je wszystkie przeżywać, a część nawet udało mi się dla Was uwiecznić w tym zbiorze. Mam nadzieję, że każdy z Was chociaż raz nie mógł doczekać się kolejnej publikacji 😁
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję i do zobaczenia w piątek 🙋

Opowiadania Zbyt KrótkieWhere stories live. Discover now