Kraftboeck

104 22 4
                                    

Rzadko wracałem do mieszkania przed moim chłopakiem, a wszystko za sprawą tego, że po treningu zajeżdżałem jeszcze odwiedzić rodziców, którzy nie wiedzieli o tym, że Michael jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Dlatego też, gdy dwie godziny po treningu przekroczyłem próg domu, a jego nie było, bardzo się zdziwiłem. Pomyślałem, że pewnie wyskoczyło mu coś ważnego i nie chciał mi przeszkadzać, więc odrzuciłem torbę w kąt i ruszyłem do kuchni napić się herbaty, aby rozgrzać zmarznięte od kierownicy dłonie.

Na samym środku stołu leżała biała kartka A4, a na jej środku narysowana była krzyżówka. Na samej górze widniał napis "Przyjdź z odpowiedzią w nasze miejsce. Kocham, Michi", więc stwierdziłem, że co mi tam i zacząłem rozwiązywać hasła.

Jak zauważyłem, wszystkie były w jakiś sposób związane z naszą relacją i to od samiutkiego początku. Wpisując imię jego brata uśmiechnąłem się od ucha do ucha. Doskonale pamiętam dzień, w którym zmusił mnie, żebym poszedł z nim do kina, a ostatecznie się rozchorował i wylądowałem na sali z Michaelem, bo nie chcieliśmy marnować kupionych już biletów.

Najfajniejszym hasłem były jednak "mistrzostwa świata" - tam w końcu Hayboeck ustosunkował się do mojej propozycji chodzenia ze sobą i zdecydował, że też tego chce.

Wpisując pojedyncze słowa nie zwracałem uwagi na litery w kratkach i kiedy w końcu je przeczytałem, łzy napłynęły mi do oczu, a potem spłynęły po policzkach i spadły na kartkę rozmazując w kilku miejscach nakreślone niebieskim atramentem hieroglify Michaela.

Od razu wstałem z zajmowanego przeze mnie stołka, zostawiając na blacie niedopitą herbatę, nałożyłem kurtkę i buty, a potem ile sił w nogach popędziłem do pobliskiego parku. Robiło się ciemno, a mroźny wiatr owiewał moje mokre policzki, ale w tej chwili nic się nie liczyło - chciałem jak najszybciej dotrzeć do Michaela, który pewnie już długo czekał na mnie na naszej ławce.

Nie myliłem się, blondyn wyglądał na zziębniętego, jednak wytrwale wpatrywał się w kierunku naszego bloku i kiedy zobaczył, że się zbliżam, podniósł się i ruszył mi na spotkanie. Przyspieszyłem kroku, a moje oczy zrobiły się jeszcze bardziej wilgotne, aż w końcu cała radość znalazła swoje ujście w mocnym uścisku Hayboecka.

—Tak, tak, po tysiąckroć tak!—powiedziałem mocno się do niego przytulając

Niemal usłyszałem, jak z ulgą wypuszcza powietrze, a potem poczułem, że coś przyjemnie ciepłego zsuwa się na moje czoło. Chciałem zaprotestować  i oddać mu czapkę, ale miał nade mną przewagę wzrostu i nie byłem w stanie nic zrobić w tej sprawie.

—Chodźmy do domu.—zaproponowałem i złapałem go za rękę

—Bardzo chętnie, ale najpierw muszę coś zrobić.—uśmiechnął się tajemniczo, zsunął moją rękawiczkę i umieścił na moim palcu serdecznym śliczną, złotą obrączkę—Teraz możemy iść, Kraft.—uśmiechnął się szeroko prowadząc mnie w kierunku naszego mieszkania

—Wiesz, w sumie ta obrączka to tak trochę jak artefakt.—zażartowałem wieczorem, kiedy siedzieliśmy na kanapie w salonie

—Dlaczego?

—Żeby go zdobyć musiałem wykonać misję!—powiedziałem z dumą—No a te twoje literki to jak hieroglify normalnie.
_________________
Brakowało mi ich, zdecydowanie powinnam pisać o nich częściej 😂

Jak wrażenia po weekendzie? Ja dalej jestem na fazie xd

Opowiadania Zbyt KrótkieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon