Proch

135 9 0
                                    

—Okej, w takim razie zaczynajmy—zakasałem rękawy i spojrzałem na przepis

"Paprykę pokroić w drobną kostkę, dodać cebulę i pierś z kurczaka, następnie podsmażyć na patelni z dodatkiem czosnku. Na minutę dodać pomidorki koktajlowe. Wszystko przełożyć do miski"

—Nie powinno być problemu, Peter robił to wiele razy i zawsze mu wychodziło—mruknąłem pod nosem sięgając po paprykę

Część z krojeniem była prosta, znacznie gorzej zrobiło się kiedy przyszedł czas na smażenie. Wrzuciłem leżące na desce składniki na teflonową powłokę patelni i włączyłem gaz. Mimo że obracałem wszystko dość skrupulatnie, nic się nie działo, więc popędzony nagłą potrzebą udałem się do łazienki. Kiedy wróciłem zastałem obraz nędzy i rozpaczy. Wszystko, co leżało na patelni było doszczętnie zwęglone i nienadające się do spożycia. Westchnąłem i wyłączyłem palnik, a całą zawartość musiałem wyrzucić do śmietnika. Odstawiając naczynie nieumyślnie dotknąłem dłonią nagrzaną część, przez co aż krzyknąłem. Instynktownie włożyłem rękę pod strumień zimnej wody, a później, po posmarowaniu maścią chłodzącą, obandażowałem. Czując burczenie w brzuchu zmuszony byłem wykazać się kreatywnością i z niewielu pozostałych mi składników przygotować coś zjadliwego. Na panewce spełzły moje plany przyrządzenia sadzonych jajek, bądź jajecznicy, bo jak się okazało w lodówce nie było ani jednego jajka. Pomysł z ugotowaniem parówek też okazał się nie najlepszy, ponieważ z powodu oparzonej ręki nie byłem w stanie otworzyć opakowania. Jak na złość mleko również się skończyło, więc w grę nie wchodziły nawet płatki.

Czując jak los ze mnie zadrwił zrobiłem zdenerwowaną minę, kiedy nagle doznałem olśnienia. Wciąż miałem w mieszkaniu pieczywo! Zdeterminowany chwyciłem trzy kromki chleba i na każdą położyłem po dwa plasterki sera i wsadziłem do mikrofali. Kiedy zajadałem się moimi przepieczonymi kanapkami do domu wrócił Peter, który na mój widok załamał ręce.

—Nie mogę nawet pójść na obiad do domu, bo ty i tak coś sobie zrobisz. No i pewnie znowu nie udało ci się zrobić obiadu, więc jesz kanapki. Sam byś sobie nie poradził—pokręcił głową i usiadł koło mnie—Masz szczęście, że już wróciłem. I nawet zostałem zaopatrzony w obiad dla ciebie—mężczyzna uśmiechnął się promiennie, a ja odłożyłem nadpoczętą kanapkę na talerz, który już po chwili lądował w lodówce

Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego chłopaka.

_________________

Opowiadania Zbyt Krótkieजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें