Kraftboeck

99 15 2
                                    

—No dawaj! Dawaj mówię! Nie, nie cofaj się! Bramkę masz tam! NO COŚ TY ZROBIŁ!—takie odgłosy dobiegały z salonu już od niemal godziny

A wszystko przez to, że Stefan zbyt mocno podekscytował się meczem naszej reprezentacji. Rozumiem trochę pokrzyczeć, ale żeby na całe mieszkanie? W dodatku przy otwartym oknie? Westchnąłem ciężko i wytarłem dłonie w zieloną ścierkę. Rozstawiony na stole obiad czekał już tylko na przerwę w rozgrywkach, aby brunet, na spokojnie mógł skonsumować spaghetti.

—Stefan, spokojnie. Zjesz, ochłoniesz i wtedy będziesz kibicował dalej. Senegal nie zając, nie ucieknie ci ze stadionu

—Jak mam spokojnie jeść, jak przegrywamy jeden do zera po samobóju?! Z takim poziomem gry to my możemy od razu do kraju wracać, żeby się bardziej nie ośmieszyć!—powiedział naburmuszony wstając z kanapy

****

Drugą połowę oglądaliśmy razem. Stefan co chwilę zrywał się z kanapy i łapał za głowę, jakby nie mogąc uwierzyć, jak nieogarnięta jest nasza drużyna.

—CZY TEN SĘDZIA WIDZI, CO ROBI?! ZA WRĘCZ PODRZUCENIE ZAWODNIKA KARTKI NIE MA, A ZA NADEPNIĘCIE NA NOGĘ JEST! CO TO ZA SPRAWIEDLIWOŚĆ, JA SIĘ PYTAM!

—Nie denerwuj się tak, bo ci... TEN BRAMKARZ CHYBA POSTRADAŁ ROZUM!

Ostatecznie po meczu obaj byliśmy bardzo zawiedzeni, mimo to, pocieszając się, że może jeszcze będzie lepiej, wyszliśmy na spacer. Przynajmniej mogliśmy liczyć na ciszę otulającą oświetlone ulice.
______________
Dzisiaj wrzucę dwa na raz, żeby nie było jak wczoraj 😂😅

Opowiadania Zbyt KrótkieWhere stories live. Discover now