Bracia Kobayashi

284 30 19
                                    

Szóstego stycznia 2019 stresowałem się jak nigdy w życiu. Przed drugą serią mój brat zajmował czwarte miejsce, o pełne cztery punkty przegrywając z Markusem. Gdy siadałem na belce czułem trzęsące się ze zdenerwowania ręce. Już po wyjściu z progu wiedziałem, że to będzie słaby skok, nawet nie starałem się go ciągnąć. Chciałem już po prostu znaleźć się na dole i dmuchać pod narty Ryoyu jednocześnie z całej siły trzymając kciuki. Obserwowałem skoki kolejnych zawodników z dudniącym sercem, wydawało mi się, że, mimo gwaru wywołanego przez kibiców, słychać je nawet na szczycie skoczni. W końcu speaker ogłosił, że na belce zasiada lider Pucharu Świata - Ryoyu Kobayashi. Razem z resztą drużyny wyszliśmy na odjazd i wpatrywaliśmy się w niewielki punkt po środku długiego rozbiegu. Według wskazań wiatromierzy musiał uzyskać ponad 135 metrów, aby wyprzedzić Stephana Leyhe. Gdy wylądował wiedziałem, że było daleko. Wylądował nienagannym telemarkiem i z uśmiechem na twarzy dojechał do bandy. Od razu rzuciłem się na niego, żeby mocno go uściskać. Skacząc z taką presją był w stanie zrobić coś takiego, podczas gdy ja swoją próbę skiepściłem.

—Teraz już nikt ci tego nie zabierze. Będziesz pierwszym, po wielu latach, Japończykiem, który w końcu wygra tę imprezę—Noriaki poklepał go po kasku, po czym zeszliśmy umożliwiając oddanie skoków pozostałym na górze zawodnikom

Z każdym kolejnym Ryouy piął się do góry w klasyfikacji turnieju i coraz bardziej przybliżał się do zdobycia Wielkiego Szlema. W końcu na belce zasiadł Markus. Oczy wszystkich zwrócone były tylko na niego. Dobrze wybił się z progu, ale nie poleciał wystarczająco daleko. W dodatku zdobył "ledwie" pięćdziesiąt cztery punkty za styl. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w telebim wstrzymując oddech, po czym, gdy złoty pasek przestał rosnąc, wszystko było jasne. Wygrał. Wygrał konkurs, wygrał turniej, wygrał cztery konkursy.

—Zrobiłem to! Naprawdę to zrobiłem onii-chan!*—krzyknął Ryoyu i aż podskoczył z radości

—Tak się cieszę! Zasłużyłeś—odpowiedziałem, po czym wzięliśmy go na ramiona i niczym króla przenieśliśmy wokół bandy

Gdy było już po wszystkim, a my, wykończeni, wróciliśmy do pokoju w końcu położyć się spać, Ryoyu znowu mnie przytulił z taką ufnością, jak dzieci zazwyczaj przytulają się do matki.

—Naprawdę dziękuję, że byłeś ze mną cały czas

—W końcu jesteśmy rodziną

*długo się zastanawiałam, co powinnam tu dać, ale ostatecznie dostałam podpowiedź, żę tak jest najbardziej klimatycznie (jeśli ktoś nie czai to znaczy "starszy bracie"/"bracie"
_____________

Moim zdaniem zdecydowanie zasłużył. Wszyscy zasłużyli. Niestety nie ma tylu miejsc na podium 😅😂

Opowiadania Zbyt KrótkieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ