Halvor & Johann

225 24 12
                                    

Mimo że w Norwegii, zwłaszcza w Tromso, potrafiło być naprawdę mroźno, to nie pamiętam, kiedy ostatnio spadło tam tyle śniegu na raz co tego jednego dnia w Sapporo. Ulice przejezdne były jedynie dzięki żmudnej pracy wielu ludzi, a z poruszaniem się po chodniku problem miał nie jeden człowiek. Na poprzednich zawodach, w Zakopanem, gdzie również nie brakowało śniegu, urządziliśmy konkurs na największego bałwana, który, nawiasem mówiąc, wygrał Robert, ponieważ zamiast ulepić jakiegoś stworka, sam "opanierował się" białym puchem. Tym razem jednak nie miałem najmniejszej ochoty na tego typu zabawy, ponieważ kwalifikacje poszły mi tragicznie. Byłem na siebie zły i nawet długa rozmowa z Celinką nie poprawiła mi humoru. Czekając, aż Granerud opuści łazienkę, przewijałem znudzony stronę główną na moim Instagramie. Ciężko było ignorować te powiadomienia, że zostałem oznaczony w jakimś poście, ale miałem już w tym sporą wprawę, więc w ogólnym rozrachunku nie przeszkodziło mi to w poszukiwaniu dziwnych memów czy innych bzdurnych żarcików, aby później wysłać je do siedzącej w Norwegii Celki. Halvor nie sprężał się z myciem, więc kiedy w końcu wyszedł miałem wrażenie, jakbym zaraz miał zasnąć na stojąco. Chciałem chwycić swoją kosmetyczkę i piżamę, jednak byłem pół przytomny i przez przypadek rozpyliłem w pokoju trochę dezodorantu.

—Kurna—mruknąłem cicho czując rozprzestrzeniający się zapach substancji, jednak w tamtej chwili mi to wisiało

Szybko wziąłem prysznic, na dłużej zatrzymując się przy nażelowanych włosach, które umyłem jeszcze dokładniej niż zwykle. Prysznic trochę mnie orzeźwił, więc po wyjściu w końcu spojrzałem w lustro i aż jęknąłem. Wyglądałem, jakbym ostatnie godziny spędził na płakaniu i popijaniu napojów wyskokowych, a nie na rozważaniu tego, jak beznadziejny jestem. Chciałem doprowadzić się do porządku, jednak ostatecznie powstrzymałem się, dochodząc do wniosku, że skoro i tak idę za pare minut spać, to nie ma sensu się w to bawić. Gdy otworzyłem drzwi prowadzące z powrotem do pokoju owiał mnie strasznie zimny wiatr. Momentalnie moje ciało pokryło się gęsią skórką, a nie okryte niczym mięśnie klatki piersiowej zaczęły wykonywać niewyczuwalne skurcze, aby się rozgrzać.

—Padło ci na mózg, debilu?! Otwierać na oścież okno w środku zimy! Przecież zaziębimy się tu na śmierć!—nawrzeszczałem na siedzącego w grubej kurtce i czapce Graneruda, jednocześnie zamykając okno—Nie czujesz, jak tu teraz zimno?!—powiedziałem drżąc już na całym ciele

Podkręciłem kaloryfer na maksymalne grzanie, nałożyłem wełniany sweter od Celiny, po czym otworzyłem drzwi na korytarz, aby ułatwić zimnemu powietrzu opuszczenie pokoju. Zauważając kątem oka krzątaninę, Halvor wyciągnął z uszu słuchawki.

—Coś chciałeś, Johann?—zapytał jak gdyby nigdy nic

Miałem ochotę mu przywalić. Mógł nas nabawić grypy albo jakiegoś zapalenia płuc i nawet nie słuchał, jak na niego krzyczałem. Wziąłem głęboki wdech i policzyłem do dwudziestu.

—Zamknij drzwi do pokoju, kiedy będziesz szedł spać. Dobranoc—powiedziałem i przykryłem się grubą kołdrą licząc na to, że jednak dane będzie mi uniknąć jakiegokolwiek choróbska

Granerud jednak nie zamknął drzwi, o czym świadczyły markerowe brwi i wąsy domalowane na naszych twarzach. Myślałem, że poślę go na tamten świat. Daniel, nie każ mi z nim więcej mieszkać!
______________________
Ależ ja kocham konkursy w Japonii. Czajenie się o 2 w salonie żeby nikogo nie obudzić i w spokoju obejrzeć skoki to coś, czego mi brakowało w poprzednim sezonie 😍

Opowiadania Zbyt KrótkieWhere stories live. Discover now